, niedziela 19 maja 2024
Przemiany świętowania, czyli desakralizacja symbolu
Daniel Kadłubiec (ur. 22 lipca 1937 w Karpętnej na Zaolziu) - etnograf i historyk literatury, badacz kultury, folkloru i języka Śląska Cieszyńskiego, wykładowca. Autor kilku książek oraz ok. 600 artykułów naukowych. fot. GL 



Dodaj do Facebook

Przemiany świętowania, czyli desakralizacja symbolu

PROF. DANIEL KADŁUBIEC
W tym zgiełku, harmidrze, bieganinie, ginie refleksja nad tym, dlaczego są te Święta i jakie mają znaczenie. Dzisiejszy świat, przejmując zachodnie wzory, musi zarobić na wszystkim, na krzyżu, na cierpieniu, na Chrystusie, na religii.
Wyjaśnijmy problem postaw ludzkich względem kultury na podstawie drzewka wigilijnego, będącego symbolem tego wyjątkowego czasu. Wyjątkowego, bo granicznego, usytuowanego na styku najdłuższej nocy i najkrótszego dnia. Odtąd następuje zmiana. Słońce przechodzi przez zwrotnik koziorożca, zwrotnik ognia, który zabija śmierć i daje początek nowemu życiu, budzącej się przyrodzie. Drzewko żywe, iglaste, wiecznie zielone było symbolem tego życia, utożsamianego w chrześcijaństwie z nowo narodzonym Chrystusem, źródłem wiecznego życia wierzących. Miało więc znaczenie magiczne, kultowe, które tkwiło w nim samym. Z upływem wieków ludzie zapomnieli o nim, zastępując je wartościami estetycznymi.

Zaczęli więc choinkę przyozdabiać świecidełkami, łańcuszkami, ozdóbkami, co oddaliło ją od pierwotnego sensu. Potem zaczęto pod nią gromadzić prezenty, i to z kolei stało się jej przeznaczeniem najważniejszym, stąd mogła być ona sztuczna, byle jaka. Nastąpiła desakralizacja tego symbolu, a z nim i całego okresu świątecznego. Widoczne jest to również w tym, że pojawia się ona już dwa miesiące przed Wigilią (zgodnie z tradycją można ją było wnosić do domu 24 grudnia), bowiem ma ona nastrajać nie do świętowania, ale do konsumpcji. Jest choinka, więc kupujcie, kupujcie podarunki, wszystko - krzyczą reklamy. W tym zgiełku, harmidrze, bieganinie, ginie refleksja nad tym, dlaczego są te Święta i jakie mają znaczenie.

Dzisiejszy świat, przejmując zachodnie wzory, musi zarobić na wszystkim, na krzyżu, na cierpieniu, na Chrystusie, na religii. Cywilizacja spożywania i używania zamyka się jednak w błędnym kole, bowiem nie jest źródłem wartości, ale przejawem wegetacji. Godni Święta, jak je po staropolsku po dziś nazywamy, stały się, w myśl konsumpcji, wolnym czasem, wykorzystywanym do relaksu, wyjazdów, podróży, a nie czasem świętowania w gronie najważniejszym, rodzinnym. Jednak na przekór temu wszystkiemu, gdy usiądziemy za stołem wigilijnym, starajmy się oderwać od codzienności i przenieść do ziemi judzkiej sprzed dwóch tysięcy lat, gdzie słowo ciałem się stało. Ta myśl o wartości urzeczywistnionego słowa ma tu znaczenie szczególne. Dzięki niemu zwykła, każdodzienna kolacja staje się niezwykłą wieczerzą wigilijną.
Komentarze: (15)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Ktoś tu wchodzi w moje buty.

Dokładnie tak. Boże Narodzenie to - jak sama nazwa wskazuje - Święto Tego, który przyszedł na ziemię po to, by przynieść ratunek, zbawienie, uzdrowienie. Jest to więc czas radości ze zwycięstwa Miłości. I w tym znaczeniu ta radość może trwać każdego dnia.

Panie Profesorze, pięknie ujął Pan w słowie To co ważne! Na szczęście, na zdrowie, na to Boże Narodzenie!!!

na NATIONAL GEOGRAPHIC -"Cała prawda o Jezusie- Kim tak naprawde był Jezus Chrystus?" polecam.

napewno powtórzą jeszcze pare razy.

Boże Narodzenie to święto chrześcijańskie, jedno z najbardziej rozpoznawalnych i oczekiwanych. Ale są w tym święcie również rzeczy dziwne - no bo skąd ta łuska karpia, którą nosimy przez cały rok w portfelu, skąd ten dodatkowy talerz, jemioła, gadające zwierzęta? Prawda jest taka, że w zasadzie wszystkie bożonarodzeniowe czynności, nawet te, które zdają się mieć głęboko chrześcijański rodowód, są znacznie starsze, a chrześcijaństwo je tylko zaadaptowało. Boże Narodzenie to w rzeczywistości najstarsze i najważniejsze święto indoeuropejskie, którego początków należy szukać tysiące lat przed narodzeniem Chrystusa. W pradziejach człowiek żył zgodnie z cyklem rocznym. To, kiedy Słońce jest najdłużej na nieboskłonie, a kiedy najkrócej, było ważne, gdy polował, ale stało się kluczowe, gdy zaczął uprawiać ziemię. Wierzono, że w okresie przesilenia zimowego słabe Słońce trzeba wzmocnić, by wygrało z ciemnością, utożsamioną ze złem i chaosem. Nie przez przypadek w świecie śródziemnomorskim i w Europie właśnie wtedy (w okolicach 21-22 grudnia) obchodzono urodziny boga Słońca. W starożytnych mitologiach bogowie kreatorzy często tracą moc w akcie stworzenia i człowiek nie może już im pomóc, ale ich dzieci - m.in. bogów Słońca - można wspierać w cyklicznym odradzaniu, czemu służyły coroczne obchody ich narodzin i związane z nimi rytuały. Aby Słońce się odrodziło, wszystkie czynności kultowe musiały być odprawione, a jakiekolwiek przeoczenie groziło katastrofą. Rytuały gwarantowały sukces i szczęście w nadchodzącym roku, w wymiarze agrarnym, kultowym, plemiennym, a potem państwowym, wyznaczały też początek roku kalendarzowego, wegetacyjnego i liturgicznego. W chrześcijaństwie obchody Bożego Narodzenia to stosunkowo młode święto, pierwszy raz wspomniane w połowie IV w. - Dla pierwszych chrześcijan, czyli w większości nawróconych Żydów, narodziny Chrystusa miały znaczenie tylko ze względu na jego genealogię, dowodzącą, że jest Mesjaszem. Dla nich kluczową kwestią była jego śmierć i zmartwychwstanie, kojarzone z Paschą. Gdy chrześcijaństwo napotkało kultury, dla których święto przesilenia zimowego było ważniejsze, trzeba było je jakoś zagospodarować . Na początku zamiast narodzin Jezusa 6 stycznia obchodzono święto epifanii, czyli objawienia Pańskiego, które łączono z chrztem Jezusa w Jordanie, co do dziś zachowało się w prawosławiu. Święto Bożego Narodzenia obchodzone 24-25 grudnia pojawiło się dopiero w IV w., ale już od VI w. stało się powszechne. W Rzymie obchodzono wtedy Saturnalia, ku czci Saturna - boga urodzaju, ale od IV w. popularne stało się święto Sol Invictus - Słońca Niezwyciężonego, bóstwa solarnego o cechach Apolla i Mitry. A zatem u podstaw Bożego Narodzenia mamy kult urodzaju i Słońca, który chrześcijaństwo zgrabnie wykorzystało w celach misyjnych, nazywając nowo narodzonego Zbawiciela światłem rozjaśniającym mroki grzesznego życia.

ludzie, wyjdźcie z tych mroków ...

Jezus nie rozjaśnia mroki grzechu, ale ROZPRAWIA się z grzechem !

Почему, когда ты разговариваешь с Богом - это молитва, а когда он с тобой - шизофрения?

ten profesor... ble ble ble, cywilizacja wegetuje, bo ja robię zakupy, zamiast leżeć krzyżem przed ołtarzem???... wolne żarty panie Kadłubiec. Nie zdziwiłbym się, gdyby Dagmara Stanosz była pana uczennicą z USia - prezentuje podobny bigos światopogladowy.

a świat idzie swoja ścieżką....: "Gdzieś na przełomie tysiącleci, pod koniec lat 90. zeszłego stulecia, w Pekinie i innych większych chińskich miastach na dobre zadomowił się w zimie Shengdan Laoren, czyli bożonarodzeniowy Staruszek. Tak Chińczycy ochrzcili Świętego Mikołaja. Bez błogosławieństwa władz centralnych, bez wsparcia medialnego, bez zaplecza chrześcijańskiej tradycji Boże Narodzenie stało się popularnym świętem wielkomiejskiej klasy średniej, która, choć ni w ząb nie rozumiała jego przesłania czy historii, radośnie przyjęła je w swojej własnej, skomercjalizowanej i zsinizowanej wersji.

Święty Mikołaj, podobnie jak walentynki, przybył do Chin wraz z amerykańskimi filmami, ze studentami powracającymi z zachodnich uniwersytetów, z tysiącami obcokrajowców na stałe osiadającymi w Pekinie, Szanghaju i innych metropoliach. To był namacalny dowód potęgi zachodniej kultury, jej niezwykłej atrakcyjności. (...)

Jeszcze niedawno myśl, że największe chińskie święto – Święto Wiosny, znane też jako Chiński Nowy Rok – mogłoby zyskać podobną popularność wśród mieszkańców zachodnich miast, wydałaby się nam niedorzeczna. Ale to już się dzieje. Od 2002 roku na londyńskim Trafalgar Square odbywa się wielki festyn z okazji Chińskiego Nowego Roku. Głównym punktem programu jest wielka parada, ze smokami, czerwonymi lampionami, petardami, która przechodzi ulicami brytyjskiej stolicy. Podobnie imprezy odbywają się w coraz większej liczbie miast na całym świecie przy udziale coraz większej liczby ludzi. Rośnie moda na to, co chińskie.

do formaliny i do Slezskeho Muzeum w Opawie. Obok bileho krokodyla postawić słoik. I niech tam czeka końca tego zepsutego przedwczesną choinką świata i zbawienia wiecznego od konsumpcji. Amen.

zauważył pan?.. Słyszał pan o internecie, samolotach?... Ludzie powychodzili zza opłotków parafialnego zaścianka. Kultury i cywilizacje sie mieszają, zmieniają. Oczywiście, na gorsze, tak tak... wszyscy starzy niereformowalni tak mieli zawsze i maja. Tyle że świat ma ich opinie gdzieś i idzie dalej swoja ścieżką

w d... maja święta. Podniecają się nimi tylko przygłupy i faryzeusze

książka- szczególnie Stary Testament. Najbardziej w dzisiejszym świecie przydało by sie zastosować oko za oko , ząb za ząb". Kazdy z niej wyczyta to co chce wyczytac- interpretacji mnóstwo. Film warto zobaczyć , żeby opadły klapki z oczu.chyba mam dość tych świąt.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama