Marzenie kawaleraJeżeli w końcu chodzi o życie naszej mniejszości, pytał, po kiego czorta wydajemy w kółko te same historyczne publikacje dla wąskiego kręgu specjalistów, zamiast zacząć z taką samą werwą promować i wspierać własną kulturę – bo nie uświadczył takowych wydawnictw w żadnej placówce po obu brzegach Olzy. Zaniepokoiło mnie nie tylko to, że facet doszedł do takiego wniosku, ale także fakt, że sam nie znałem na to pytanie odpowiedzi. A więc - dlaczego? Najłatwiej chyba byłoby użyć przypowieści, alegorii. Wyobraźmy sobie starego, zgorzkniałego kawalera, który postanowił w końcu zrezygnować z miłosnych podbojów, stracił wiarę we własne siły i w związek na całe życie. Zamiast zadbać o siebie i wyjść między ludzi, woli siedzieć w domu, przeglądać stare albumy ze zdjęciami i wspominać, jak to Kaśka dała mu kosza na balu maturalnym. W soboty ściera kurz z gimnazjalnych medali z biegu na 300 metrów, w niedziele dzwoni do mamy, by pożyczyć trochę kasy. W pracy nie rzuca się w oczy – wykonuje beznamiętnie swoje zadania, ale nie wykazuje żadnej inicjatywy. Awansu też nie chce, bo to tylko więcej problemów i obowiązków - najważniejsze to doklepać jakoś do emerytury ... Zdarzają się jednak noce, kiedy obserwuje z balkonu migające światła miasta i marzy. W takich chwilach łechcze go na skroni cicha nadzieja, że być może nie jest jeszcze kompletnie skreślony – że może jeszcze ruszyć z posad bryłę świata, wyjść na ulicę, polubić ludzi i dać się polubić. Wiadomo, na razie to krótkie chwile ulotnego entuzjazmu, ale... kto wie? W każdym razie nadal trzymam za niego kciuki.
|
reklama
|
Dwa kilogramy to, jak na książki, raczej mało.
młode bystre oko, wyłowiło kilka zaniedbań i objawów drobnomieszczańskiego oportunizmu (przyjechał z innej rzeczywistości, więc porównywał...) - może włączy się twórczo w nurt polsko-cieszyńskiego pogranicza a skoro taki zakochany na zabój (nie jest powiązana z tym jakaś "holka" lub polskocieszyńska ślicznotka?), to może tu się przeprowadzi. Znam już dwóch takich entuzjastów Ziemi Cieszyńskiej, paryżanina i nowojorczyka, pierwszy spędza tu każdego roku 6 miesięcy, drugi zamieszkał na stałe...
ps o jaką pieczarę chodzi, to chyba metafora, jakiegoś ucywilizowanego pomieszczenia
Bardzo ciekawy felieton. Dużo lepszy niż felietony P. Słupczyńskiego.
dobry felieton:) lekki, krótki, bez przerostu formy... moim zdaniem dla Cieszyna ratunkiem moga byc studenci. Cieszyn powinien byc centrum nauki jezyka polskiego i czeskiego dla obu panstw. Powinien byc miastem studenckim na miare Peruggi. Jest wiele miast na zachodzie ktore glownie utrzymuja sie ze studentow. Tylko swieza krew i energia jest w stanie wniesc zycie w te stare mury miasta. A studenci to wbrew pozorom takze niemałe pieniadze.
do redakcji: czy zamierzacie Panstwo wprowadzic na stronie forum?
co ty Lecho, nie żartuj z tym wartościowaniem felietonu młodego, który jeszcze musi sporo potrenować, z dojrzałym już pisaniem B.Słupczyńskiego - swoja drogą dla ciebie to może one są w sam raz i dobrze, każdy wybiera wedle własnych zdolności i wrażliwości - mam nadzieję, że w twoim mini-rankingu nie ma złośliwości ani złej woli,chociaż mam pewne wątpliwości...
Dodaj komentarz