Jaka byłaby polityczna mapa Europy, gdyby historia wpadła na inne tory? Jaka byłaby w niej rola Polski? Mało kto wie o projekcie państwa polsko-czechosłowackiego.
Pomysł zrodził się zaraz po klęsce 1939 roku, jeszcze jesienią. Rządy dwóch upadłych krajów - Polski i Czechosłowacji - przebywały w Paryżu i leczyły traumę po przegranej. Utrata świeżej niepodległości obu państw spowodowała, że powrócono do starej idei federacji krajów Środkowej Europy, która miała być przeciwwagą dla potężnych i ekspansywnych Niemiec i Rosji, występującej wtedy w kostiumie ZSRR. Władysław Sikorski i Edward Benesz - premier i prezydent rządów emigracyjnych obu krajów - posunęli się w negocjacjach do tego stopnia, że już w maju 1941 gotowy był projekt konstytucji wspólnego państwa. Wspólny z Czechami i Słowakami mieliśmy mieć parlament, rząd, radę naczelną oraz trybunał stanu. Mieliśmy prowadzić wspólną politykę obronną i gospodarczą. Wspólne miały być koleje i uregulowania komunikacyjne. Obywatele mogliby dowolnie osiedlać się i pracować na całym terytorium konfederacji. Od początku jednak pojawiły się obawy.
Czesi bali się polskiej dominacji politycznej i wojskowej. Zagrożenie w ich oczach stanowił także polski nacjonalizm, ale nie tylko. Czechy były krajem o mocno rozwiniętym przemyśle i silnej gospodarce, szczególnie w porównaniu do rolniczej i w dużym stopniu zacofanej Polski. Benesz obawiał się napływu polskich gastarbeiterów i odpływu ogromnego kapitału czeskiego na rozwój większego i biedniejszego partnera. Polacy z kolei widzieli zagrożenie konkurencji gospodarczej ze strony Czech. Obawiano się, że polskie przedsiębiorstwa nie będą w stanie utrzymać pola na wspólnym rynku z Czechami. Bardziej więc do federacji garnęła się - również rolnicza i mało rozwinięta - Słowacja. Inne też były oczekiwania polityczne. Polacy chcieli daleko idącej federacji, Czesi - ze względu na swoje obawy - bardziej luźnego sojuszu. Proponowano też rozszerzenie federacji o tzw. Unię Bałkańską, która miałaby składać się z Jugosławii i Grecji. Zanim się jednak dogadano, na scenie pojawił się ZSRR, który od początku niechętnie patrzył na projekt. Moskwa naciskała na Benesza, aby się z niego wycofał. Wszystko stało się jasne, kiedy wojska radzieckie wmaszerowały na tereny planowanej federacji: od tej pory wszystkie projekty należało uzgadniać ze Stalinem. A on - jak wiadomo - miał projekt autorski.
Dodaj komentarz