, sobota 27 lipca 2024
Anna Bednarska-Czerwińska: Widać walkę polityczną, która odbywa się kosztem szpitala i pacjentów
Moim zdaniem największą wartością szpitala są ludzie - mówi Anna Bednarska-Czerwińska, dyrektor Szpitala Śląskiego w Cieszynie. fot. Katarzyna Koczwara 



Dodaj do Facebook

Anna Bednarska-Czerwińska: Widać walkę polityczną, która odbywa się kosztem szpitala i pacjentów

KATARZYNA KOCZWARA
Dużo emocji wywołała propozycja przekształcenia Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej i częściowej likwidacji poradni. Jak ta sytuacja wygląda w praktyce? Większość poradni nie funkcjonuje, ale czy to oznacza, że nie mają one szans na ponowny kontrakt z NFZ?
Dziwię się, że w ogóle była jakakolwiek negatywna reakcja. Zwłaszcza, że udało nam się w Cieszynie otworzyć wiele poradni, które do tej pory nie funkcjonowały, a były strategiczne dla powiatu. Jako przykład mogę podać zamkniętą trzy lata temu poradnię urologiczną. I właśnie to powinno wzbudzać emocje, ponieważ w tym czasie w całym powiecie nie było możliwości skorzystania z darmowej porady urologicznej. Podobnie jest z poradnią okulistyczną. Natomiast większość "likwidowanych" przez nas poradni, jak pani to nazywa, tak naprawdę nie funkcjonuje już od dobrych kilku lat. My nie likwidujemy poradni, ale uporządkowujemy to, co od dawna nie działało lub wręcz nie istniało.

Niestety, polskie prawo jest takie, a nie inne. Wymagania Narodowego Funduszu Zdrowia co do istnienia pewnych poradni są bardzo wysokie. Generalnie każda powinna działać trzy razy w tygodniu, w tym co najmniej raz w godzinach przedpołudniowych i popołudniowych. Kłopot w tym, że są poradnie, które nie mają takiej ilości pacjentów, by spełnić te wymagania. Dlatego my, kontraktując poradnie, patrzymy na zapotrzebowanie danego regionu i na możliwości finansowe utrzymania takiej placówki. Na przykład, jeżeli w Skoczowie istniała poradnia neurologiczna, która działała raz w tygodniu przez dwie godziny, to przecież trudno, żeby ją kontraktować trzy razy w tygodniu przez cztery godziny. Natomiast za sukces uważam otwarcie strategicznych poradni: urologicznej, okulistycznej, urazowo-ortopedycznej w Skoczowie i urazowo-ortopedycznej w Ustroniu, które też wcześniej były zamknięte w związku z nieuporządkowaną sytuacją.

Podczas sesji Rady Gminy w Istebnej wiele emocji wzbudziła propozycja likwidacji niedziałających poradni.
Odkąd pamiętam, gmina Istebna nie była zainteresowana szpitalem. Radni nie uczestniczyli w działaniach dotyczących profilaktyki ich własnego regionu, ani w rozmowach o strategii zdrowotnej regionu. Nikt też z gminy, mając na to czas 30 dni, nie zwrócił się do szpitala o wytłumaczenie zaistniałej sytuacji. Najprościej jest nie zaznajomić się z tematem, wziąć pieniądze za to, że jest się radnym, przyjść raz w miesiącu na sesję, nakrzyczeć i wyjść, nie zadając sobie nawet tyle trudu, żeby czymkolwiek się zainteresować. Brak wiedzy i zaangażowania niektórych nowych istebniańskich radnych wręcz szokuje. Wyraźnie tutaj widać walkę polityczną, która odbywa się kosztem szpitala, a przede wszystkim pacjentów. Czyli osób, które notabene dały radnym kredyt zaufania i wybrały ich do rady gminy.

Jak wygląda sytuacja szpitala?
Sytuacja finansowa wszystkich szpitali w Polsce jest trudna. Brakuje polityki prozdrowotnej, jest zbyt wiele etatów, zwłaszcza w administracji, pojawiają się też problemy wynikające z niegospodarności. Moim zdaniem, decyzja rządu, umożliwiająca przekształcenie szpitali, jest decyzją słuszną. Tym bardziej, że nie mówimy tutaj o prywatyzacji, a o uporządkowaniu szpitali i ich sytuacji. Kiedy przygotowywaliśmy nasz szpital pod kątem akredytacji, zauważyliśmy, że tak naprawdę oszczędności są spore. Natomiast problemem jest tutaj polityka finansowa NFZ-u, która jest niezrozumiała tak dla mnie, jak i dla menadżerów innych szpitali. Niestety, NFZ jest w tej chwili monopolistą działającym na zasadzie centralizacji. W dodatku działającym źle. O wszystkim decyduje Warszawa, a oddziały regionalne praktycznie straciły moc decyzyjną. Co ciekawe, kłóci się to z ilością ludzi zatrudnionych w poszczególnych oddziałach.

Umowę z NFZ-em podpisaliśmy w styczniu. Określa ona liczbę pacjentów, których placówka może w danym roku leczyć. Proszę mi powiedzieć, jak można umówić się co do liczby pacjentów przywożonych na Izbę Przyjęć w trybie ostrym? Przyjmując tych pacjentów, przekraczam kontrakt. Jeżeli tak się dzieje, Fundusz powinien wezwać na rozmowę daną jednostkę i rozszerzyć kontrakt. Czyli zapłacić za tych pacjentów. W przeciwnym razie, co mają zrobić pacjenci? Zwłaszcza jeśli mówimy o dzieciach czy nagłych, ciężkich przypadkach? I co my mamy w takim wypadku zrobić? Odsyłać ich do szpitala w Bielsku, gdzie również są już przekroczone limity?

Mówiąc krótko, sposób finansowania szpitali w Polsce jest całkowicie niedostosowany do faktycznych potrzeb, a szpitale kliniczne w większości nie pracują w trybie ostrodyżurowym i nie przyjmują pacjentów ze szpitali miejskich. Przykładowo, mam w tej chwili pacjenta neurologicznego, typowo klinicznego, którego od tygodnia próbuję bezskutecznie przekazać i żadna klinika nie chce go przyjąć. Dopóki nie będzie określenia faktycznych potrzeb zdrowotnych regionu, to takie jednostki, które zapewniają ostry dyżur, będą miały problemy finansowe. Inaczej, przyjmując pacjentów, co przecież robimy - zadłużamy się. Proszę sobie wyobrazić, że dzisiaj zamykam oddział chirurgiczny i oświadczam, że już nie przyjmujemy. A przecież są jeszcze wierzyciele.

W czym tkwi największy problem?
Brakuje strategii wieloletniej. Opracowuje się standardy dotyczące kwalifikacji i ilości personelu, a także wymagań sprzętowych, które są absolutnie nieadekwatne do wyceny poszczególnych procedur. Jeśli NFZ oczekuje świadczenia na najwyższym poziomie, w ślad za tym musi iść odpowiednie finansowanie. Fundusz powinien dostosować swoje oczekiwania do możliwości finansowych, albo finansowanie ochrony zdrowia do swoich wysokich oczekiwań.

Przeprowadzana jest restrukturyzacja szpitala? Zwalniani są pracownicy?
Jestem zmuszona zmniejszyć ilość pracowników w administracji, a także urealnić czas pracy lekarzy. Ale przy braku finansów nie da się prowadzić szpitala bazując na takich oszczędnościach. Przykładowo, NFZ nie zapłacił nam za 94 dzieci leczonych na oddziale chirurgicznym. To ogromna strata dla nas. Nie rozumiem, czemu w ten sposób jest traktowany szpital strategiczny w województwie, a jedyny tego typu w powiecie.

W jaki sposób będzie wykorzystywane komercyjne wynajmowanie sal operacyjnych?
Jeszcze nie jesteśmy do końca pewni. Chcemy wprowadzić na wolne powierzchnie prywatne jednostki, które będą płacić czynsz za wynajem. Nie jesteśmy w stanie sami wszystkiego prowadzić. Lepiej nawiązać konstruktywną współpracę z innymi podmiotami.

Jak wygląda sytuacja z Elżbietankami?
Siostry zamierzają otworzyć Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. Zawarliśmy z nimi porozumienie, dzięki któremu zakład nas odciąży.

Czy wiadomo już, kiedy realnie dojdzie do przeniesienia oddziałów z Szpitala Sióstr Elżbietanek?
W tym momencie powiat wyraził zgodę na dofinansowanie nas w wysokości 10 mln zł. Za 5 mln do grudnia mamy przeprowadzić projekty architektoniczne, remonty niektórych oddziałów i zakupić dodatkowy sprzęt dla bloku operacyjnego. W przyszłym roku otrzymamy kolejne 5 mln zł - na dokończenie Pawilonu III i przeniesienie oddziałów ze Szpitala Sióstr Elżbietanek. Toczą się postępowania przetargowe na wyposażenie sal operacyjnych i szpitalnego oddziału ratunkowego. Z kolei ze swojej strony staramy się o dofinansowanie na termomodernizację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W sumie jest to kilka dofinansowań z różnych źródeł. Mam nadzieję, że we wrześniu 2012 roku już cały szpital będzie w jednym miejscu.

Co uważa pani za swój największy sukces?
Moim największym sukcesem jest to, że pracownicy szpitala mocno identyfikują się z tą jednostką. Obserwuję ogromne zaangażowanie ludzi w sprawy szpitala i jego rozwój. Udało się nam się także uzyskać status szpitala akredytowanego. Czegoś takiego nie da się uzupełnić środkami finansowymi. W dodatku związki zawodowe zgodziły się na rezygnację z "socjalnego". Pielęgniarki rozumieją sytuację, mimo że ich zarobki nie są wysokie.

Moim zdaniem największą wartością szpitala są ludzie. Tym bardziej, że z ankiet wynika, iż zmieniło się podejście personelu do pacjenta. Nie sprzęt jest tutaj ważny czy remonty, ale fakt, że pacjent dobrze się czuje w naszej placówce. I to jest właśnie zasługa ludzi, którzy tutaj pracują. Co więcej, otwarta niedawno szkoła rodzenia powstała właśnie z inicjatywy pracowników. Podobnie było z zajęciami z udzielania pierwszej pomocy. Od pewnego czasu staramy się iść w kierunku profilaktyki, dlatego kolejnym dużym sukcesem było uruchomienie cyku bezpłatnych wykładów podejmujących tematykę zdrowotną Pro Salute. Spotkania te skierowane są nie tylko do pacjentów szpitala, ale również do wszystkich zainteresowanych mieszkańców. Od września ubiegłego roku przeprowadziliśmy już 38 wykładów. Spotkania pełnią dużą rolę w edukacji społeczeństwa, jednocześnie nie stanowiąc obciążenia dla finansów szpitala, ponieważ wykłady prowadzą specjaliści z naszego zakładu, którzy nie otrzymują za to dodatkowego wynagrodzenia. Tu, korzystając z okazji, chciałabym wszystkim pracownikom zaangażowanym w organizację wykładów serdecznie podziękować.

Co planowane jest w najbliższym czasie?
W dalszym ciągu chcemy kontynuować działania edukacyjne i prozdrowotne, jakimi w ostatnim czasie zajmuje się szpital. Po wakacyjnej przerwie wznawiamy wykłady Pro Salute, a także spotkania skierowane do dzieci i młodzieży uczącej się w szkołach. Dodatkowo chcemy, by wydawany od ponad 20 lat biuletyn zakładowy "Wiadomości z ul. Bielskiej" zyskał bardziej edukacyjny charakter. Chciałabym, aby gazetka poszerzyła kręg odbiorców i była dostępna również poza szpitalem. Znaleźliśmy sponsorów, którzy sfinansują tę inicjatywę. Propagujemy też działania prozdrowotne gmin. Jesteśmy otwarci na wszelką pomoc w każdej dziedzinie oferowaną mieszkańcom powiatu cieszyńskiego. Oczywiście w planach jest również dalsze podnoszenie jakości usług świadczonych w naszym szpitalu, a także działania zmierzające do przekształcenia zakładu w placówkę jeszcze bardziej przyjazną pacjentom. Choroba nigdy nie jest niczym łatwym i przyjemnym, zwłaszcza jeśli pacjent wymaga hospitalizacji. Dlatego z naszej strony chcemy uczynić wszystko, co możliwe, by ludziom, którzy do nas trafiają, było jak najłatwiej przejść ten trudny okres i związany z nim stres.

Rozmawiała: KATARZYNA KOCZWARA
Komentarze: (30)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama