Skoczów: Teatralna magia w Teatrze ElektrycznymOśrodek "Brama Grodzka - Teatr NN” działa w Lublinie od blisko dwudziestu lat i jego głównym celem jest przypominanie przedwojennej historii Żydów pochodzących z tego miasta, zanim zostali zesłani do obozów koncentracyjnych. Ośrodek ma specyficzną lokalizację - działa w pomieszczeniach nad Bramą Grodzką, przez którą przed wojną można było przejść w dzielnicę żydowską. W czasie wojny osiedla żydowskie właściwie w całości zostały zrównane z ziemią. Założyciele "Bramy Grodzkiej - Teatru NN” wzięli odpowiedzialność za to miejsce i historię. Zamazaną i wyburzoną historię przypominają na różne sposoby: poprzez zbieranie i popularyzowanie archiwów (zdjęć, listów itp.), poprzez edukację, poprzez rozmowy z ludźmi, którzy pamiętają czasy przedwojenne, poprzez prowadzenie działalności muzealnej, poprzez liczne działania w sieci internetowej. Wreszcie: poprzez teatr. A jeśli teatr, to opowiadanie historii. Mieszkańcy Skoczowa i okolic wysłuchali w Teatrze Elektrycznym dwie historie. Pierwsza dotyczyła przeszłości i obecnej działalności Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN” z Lublina, które zostały zaprezentowane podczas prelekcji multimedialnej. Druga wywodzi się z opowiadania żydowskiego pisarza, I. B. Singera i została zagrana przez dwóch twórców z Teatru NN. Przedstawienie "Tajbełe i jej demon” to trzecia część tryptyku tego teatru powstała w ramach programu "Opowiadania historii". Fabuła przedstawienia, w reżyserii dyrektora Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN”, Tomasza Pietrasiewicza, jest wzruszająca i symboliczna. Trzydziestoparoletnia Tajbełe z małego podlubelskiego miasteczka zostaje odtrącona i porzucona przez męża za to, że nie może mieć dzieci. Kiedy kobieta powoli godzi się z losem samotnego życia, w nocy zakrada się do jej sypialni mężczyzna, który podaje się za złego demona. Tajbełe jest przerażona, ale demon nakazuje jej oddać mu się i być posłuszną. Mężczyzna ponawia wizyty, ale zawsze w nocy. Z czasem kobieta przyzwyczaja się do gościa, a im dłużej się znają, tym mocniej uświadamia sobie, że go pokochała. Pewnego dnia podlubelskie miasteczko nawiedza epidemia śmiertelnej choroby. Kochankowie dalej spotykają się. Mężczyzna wciąż podaje się za złego demona, a kobieta daje do zrozumienia, że mu wierzy. Oboje się kochają, ale z czasem mężczyzna słabnie, jest coraz bardziej rozpalony gorączką aż pewnej nocy nie przychodzi. Kolejnej nocy także nie przychodzi... Ta historia jest opowiedziana na scenie przy absolutnym minimum efektów scenograficznych. Jedynym elementem scenografii jest tu drewniane krzesło. Natomiast opowiadaczami są aktor i muzyk - w "Tajbełe i jej demon” słowo i dźwięk klarnetu wzajemnie się uzupełniają. Mistrzostwo aktorskie Witolda Dąbrowskiego, polegające na modulowaniu głosu i sugestywnym geście, czyni historię wciągającą od samego początku aż do niespodziewanego finału. Z kolei muzyka klarnetu, którą wykonał Jarosław Adamów, jest nie tylko tłem opowieści, ale ważnym elementem przedstawienia - komentuje zdarzenia bądź skoczną, bądź żałosną nutą, naśladuje dźwięki przedmiotów lub zdarzeń z narracji, a czasem sięga nawet ponad ekspresję gry aktorskiej. O sukcesie tego występu świadczą niezmącona cisza i skupienie na widowni, a także ta specyficzna pauza milczenia-zadumania między zakończeniem przedstawienia a rozpoczęciem oklasków. - Dziękuję za to przedstawienie, wzruszyłam się - powiedziała jedna z kobiet, opuszczając widownię. Zdecydowanie warto do Teatru Elektrycznego w Skoczowie zapraszać tak ciekawych gości i wartościowe przedstawienia. Okazało się, że także minimalistyczna pod względem scenograficznym opowieść teatralna potrafi poruszyć.
|
reklama
|
"Teatralna magia w Teatrze Elektrycznym" to ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu sił nadprzyrodzonych, które można ukierunkować do zapewnienia pełnej sali widzów podczas przedstawień będących w zamyśle "wartościowymi".
A tutaj u was widzę organizacja szwankuje. Żeby na spotkanie ze mną nie było sali, plakatu, kogoś wprowadzającego, czy nawet publiczności?! Co pan na to?
Trzeba było podać się za geja.
Dziękuję za tę w pośpiechu poprawioną recenzję, wzruszyłam się - jak widać czasem trzeba ugiąć się wobec ingerencji cenzora.
Dodaj komentarz