, niedziela 19 maja 2024
Pilch nie obraził Kaczyńskiego
Lech Kaczyński i jego małżonka Maria podczas ostatniego pobytu w Wiśle. fot. Wojciech Trzcionka 



Dodaj do Facebook

Pilch nie obraził Kaczyńskiego

Interia.pl, ER/Gazetacodzienna.pl
Pilch nie obraził Kaczyńskiego

Wiślanin Jerzy Pilch. fot. ARC

Pisanie o prezydencie Lechu Kaczyńskim i jego bracie Jarosławie per „Kaczory\" nie jest znieważeniem prezydenta - uznał Sąd Okręgowy w Warszawie. Słowa użył - i to wiele razy - felietonista „Dziennika\" Jerzy Pilch.
Sąd podtrzymał we wtorek decyzję prokuratury, która odmówiła wszczęcia takiego śledztwa, a chciała go m.in. Kancelaria Prezydenta. Decyzja sądu ostatecznie zamyka możliwość prowadzenia prokuratorskiego śledztwa w sprawie znieważenia prezydenta, ale umożliwia wniesienie do sądu prywatnego aktu oskarżenia. Nie wiadomo, czy tak się stanie. Adwokat reprezentujący Kancelarię Prezydenta prof. Henryk Sioch powiedział, że to zależy od decyzji samego Lecha Kaczyńskiego.

Inkryminowanego słowa użył - i to wiele razy - felietonista „Dziennika" Jerzy Pilch (wiślanin 11 listopada odbierze Honorową Złotą Cieszyniankę). Robił tak 9 listopada zeszłego roku w felietonie pt. „Miękkie nogi", a także 22 lutego w tekście pt. „Prezydent Putin i bracia Marx". „Czemu Kaczory do Moskwy nie pojechały (...). Kaczory sprawiają wrażenie zaszczutych i obrażonych" - pisał Pilch, komentując w lutym niedawną wizytę premiera Donalda Tuska w Moskwie i to, że ani prezydent Lech Kaczyński ani premier Jarosław Kaczyński nie złożyli takiej wizyty. W tekście „Miękkie nogi" Pilch używał określeń „chore jak koty Kaczory", Mruczne Kaczory", czy „złe jak borsuki Kaczory".

CZYTAJ TEŻ: Czemu słowo „kutas" skojarzył pan z prezydentem?

W lipcu tego roku pewien obywatel uznał to za znieważenie prezydenta i zawiadomił prokuraturę. Ta w sierpniu odmówiła wszczęcia śledztwa nie dopatrując się znamion przestępstwa. Od decyzji odwołała się Kancelaria Prezydenta, a w poniedziałek warszawski sąd okręgowy podtrzymał decyzję prokuratury.

Według mecenasa Siocha badająca sprawę sędzia Alina Rychlińska doszła do wniosku, że określenia „Kaczory" nie można uznać za znieważające, bo nie zawsze czymś takim jest porównywanie ludzi do zwierząt. — Np. obraźliwe będzie powiedzieć o kimś „ty świnio", ale na pewno nie mówienie, że jest się „odważnym jak lew", „głodnym jak wilk", czy „wiernym jak pies — przytaczał prawnik. — Nie można więc się zgodzić, że porównanie kogokolwiek do kota lub borsuka jest wyrazem pogardy i uwłacza jego czci — mówiła według niego sędzia Rychlińska.

Sioch przyznał, że sami Lech i Jarosław Kaczyńscy wykazywali się dystansem do swego nazwiska. — Pan Jarosław Kaczyński dawał się fotografować przy stawie, gdzie karmił kaczki i namawiał do tego innych. Partia PiS miała też kacze maskotki — wymieniał.

— Nie ma większej sławy niż ta, którą daje męczeństwo. Jako felietonista miałem dyskomfort i niedosyt, że nigdy nie miałem żadnego procesu. Nawet małego — komentuje w dzisiejszym felietonie w „Dzienniku" pisarz rodem z Wisły. — Słowo „Kaczory" nie jest moim wymysłem, istnieje w polszczyźnie też jako synonim Kaczyńskich i jako takie ma wartościowanie przyjazne, czułe wręcz.
Komentarze: (59)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

co innego myślałem, co innego musiałem całe życie w PRLu mówić, tyłki wylizać czasem swoim partyjnym szefom trzeba było, za to miałem talon na małego fiata, przydział na M5, pensję 10 tys. za friko i zakupy w sklepach tylko dla nas. Swoim pracownikom płaciłem 800. A księży jak fikali to topiliśmy w rzece jak koty.

a na twojego tatę donosiłem na SB. On zresztą na mnie też, jak sie później okazało

Oj malutko wiesz chyba kolego. Owszem ze stanowiskiem wiązały się pewne przywileje w PRL, ale coś takiego jak sklepy dla ludzi nomenklatury to nie istniało, istniały za to tzw. sklepy "G" dla górników. W każdym systemie, w każdym państwie na świecie władzy żyje się lepiej niż przeciętnemu zjadaczowi chleba, ale takiego rozwarstwienia jakie jest dzisiaj to w PRL-u nie było, wtedy ludzie władzy żyli znacznie skromniej, wystarczy popatrzeć na "willę" tow. Gierka w Ustroniu, albo pokazywany co roku na 13 grudnia w telewizji dom gen. Jaruzelskiego. O topieniu księży też bajki gadasz, oczywiście każdy zna sprawę Popiełuszki, ale generalnie to księża żyli jak pączki w maśle i świetnie się dogadywali z władzą. Kolejną bajką jaką serwujesz jest przypis o donoszeniu, jeżeli byłbyś lokalnym sekretarzem to nie donosiłbyś na nikogo bo SB miała zakaz werbowania TW wśród ludzi z PZPR. Wiesz, ja osobiście mógłbym wiele zarzucić władzom tamtych czasów i o wiele tych ludzi oskarżyć, ale nie dlatego, że były to władze "komunistyczne", tylko dlatego, że właśnie mimo wszystko komunistyczne nie były, a działalność swoją prowadziły jedynie pod płaszczykiem komunizmu. Niestety jak widzę dzisiaj oszołomów bezceremonialnie plujących na wszystko co związane z tamtymi czasami i porównujących je do okupacji hitlerowskiej to wolę czasami przemilczeć swoje zastrzeżenia do PRL-u i podziękować przynajmniej za ten płaszczyk komunizmu, za to, że każdy miał pracę, prawo pracy było szanowane, służba zdrowia i edukacja na każdym poziomie darmowa, nie było bezdomnych, nikt nie grzebał w kubłach na śmieci, jedzenie było zdrowe, a w Cieszynie działało kilkanaście fabryk produkujących na rynki zbytu na całym świecie. Dlatego w dniu rocznicy Wielkiego Października mam na ustach te słowa: Wyklęty powstań ludu ziemi!!!

i wio na Kubę

tam też mają cygara znane na całym świecie, darmowe wszystko i lekka praca dla wszystkich za dobra kasę, mieszkania czekają na chętnych, partia robi wszystko - z pomocą wojska, milicji i służb specjalnych - by jeszcze bardziej obywatelom zycie umilić. No i zdrowe jedzenie dla każdego oczywiście... jedyny problem maja z tymi wariatami, co wpław przez ocean na Floryde uciekają.

Tych wariatów jest malutki odsetek, zresztą dostać paszport na Kubie jest łatwiej niż w PRL-u, gorzej z wizą USA. CIA od kilkudziesięciu lat wydaje ogromne pieniądze na zorganizowanie na Kubie przewrotu politycznego, gdyby tow. Castro nie miał tak wielkiego poparcia w społeczeństwie już dawno skończyłby w jankeskim więzieniu. Spędziłem na Kubie trochę czasu i nie było to w hotelowym resorcie w Varadero, poznałem trochę ludzi i wiem troszkę na ten temat.

też byłem na Kubie. Syf tak jak u nas za PRLu tylko że do kwadratu. Cała reszta to twoje kolego bajdurzenie i tyle. Idź spać. Dobranoc.

lexxx 2008-11-07 13:55:33
"Tych wariatów jest malutki odsetek"... za to u nas obrodzili.... idź spać i nie bajdurz chłopie. Jak ci sie tam podoba to spadaj i ni bałamuć

Widać każdy dostrzega na Kubie co innego, jeśli jesteś uzależniony od próżnej konsumpcji, mtv, mc donaldsa, butów nike i batoników snickers to może jest tam dla ciebie syf. Dla mnie jest to piękna wyspa gdzie żyją szczęśliwi ludzie, ale ja nie liczę szczęścia miarą kina domowego, telewizora lcd czy trójkątnej wanny, tylko miarą bezpieczeństwa, stabilności, pewnego jutra i poszanowania praw pracy.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama