HC Oceláři Trzyniec: NiepewnośćTo, że Oceláři od początku sezonu grają poniżej oczekiwań jest już od dawna wyświechtanym frazesem, używanym niemal w każdej hokejowej dyskusji w Republice Czeskiej. Klub, który teoretycznie miał wszystko, by spokojnie walczyć o najwyższe cele, z trudem broni 10. miejsca w tabeli, gwarantującego baraże w walce o fazę play off. Nie tylko kibice, ale i sami zawodnicy już dawno zapomnieli, że z roli faworyta przeistoczyli się w ligowego średniaka, z którym wygrać może każda drużyna, nawet na trzynieckim lodzie. W każdym razie od jesieni chyba kibice żadnej drużyny przeciwnej nie dostawali przysłowiowej „gęsiej skórki” na wspomnienie zbliżającej się konfrontacji z trzyńczanami. A Stalownikom naprawdę trudno jest obecnie zarzucić brak determinacji, woli walki i poświęcenia. Najlepszym przykładem są dwa spotkania, które w weekend odbyły się w Werk Arenie. Oceláři gościli drugą i trzecią siłę tegorocznych rozgrywek, czyli odpowiednio praską Spartę oraz Škodę Pilzno. I w każdym z tych spotkań zapunktowali, lecz w żadnym ze spotkań nie udało się wywalczyć kompletu punktów. A że Stalownicy potrzebują punktów niczym kania dżdżu, więc mało kto po weekendzie czuje pełną satysfakcję. Mecz ze Spartą pokazał, że bez umiejętności gry w przewadze trudno wygrać mecz. Oceláři aż 6-krotnie grali z przewagą jednego zawodnika i ani razu nie zdołali pokonać bramkarza gości Danny'ego Taylora, który zresztą rozegrał bardzo dobry mecz i w końcówce spotkania został jego bohaterem, broniąc trzy strzały trzyńczan w serii rzutów karnych (skapitulował tylko przy premierowym trafieniu Zbynka Irgla). I choć Spartanie byli faworytami meczu, to jednak byli absolutnie do ogrania. Z przysłowiowym „nożem na gardle” Stalownicy przystępowali do meczu z drużyną z Pilzna. Tutaj nie mogło być już mowy o porażce, która postawiłaby ich w jeszcze gorszej sytuacji przed dwoma ostatnimi kolejkami. I choć mecz zaczęli dobrze, strzelając w końcu gola w przewadze, to jednak Pilzno postanowiło tanio skóry nie sprzedawać. Podobnie jak w piątkowym meczu ze Spartą, tak i w niedziele mecz zakończył się nierozstrzygniętym wynikiem 2:2, dogrywka nie przyniosła zmian rezultatu i o wszystkim decydował rzuty karne. Na szczęście w tym elemencie Ślązacy spod Jaworowego okazali się lepsi i dwa punkty pozostały w Trzyńcu. Znów jednak osłabiona została trzyniecka defensywa - meczu nie dokończył David Nosek i dołączył do długiej listy kontuzjowanych zawodników. Przed zespołami Ekstraligi kolejki. Większość zespołów wciąż ma o co walczyć. Na luzie do ostatnich spotkań mogą przystąpić zawodnicy z liderującego Liberca, którzy po zwycięstwie nad Zlinem ustanowili nowy rekord ilości zdobytych punktów w rundzie zasadniczym. Jak dotąd zgromadzili ich na swoim koncie 112 (do niedzieli wciąż aktualny był rekord Pardubic ze 111 pkt w sezonie 2002/2003). Swojej pozycji nie zmieni też stołeczna Sparta, która już kilka kolejek temu zapewniła sobie bezpieczne drugie miejsce. Nas najbardziej interesuje druga połowa tabeli. Stalownicy z 67 punktami zajmują 9. miejsce w tabeli, taką samą ilość punktów ma Kometa Brno, która plasuje się na 10. miejscu. I gdyby sezon był zakończony, obie drużyny grałyby w barażach o play off. Za plecami obu drużyn czai się jednak zespół HC Vitkovice Steel, który traci od nich jedynie dwa punkty. Teoretycznie więc Stalownikom wystarczą dwa zwycięstwa w ostatnich dwóch meczach by być pewnym udziału w barażach. Jednak o zwycięstwa będzie szalenie trudno - już we wtorek Oceláři wystąpią na lodzie w Mladej Boleslavi, która wciąż walczy o zachowanie miejsca w pierwszej szóstce. Podobną sytuację ma i piątkowy rywal Stalowników - ołomunieckie Koguty do końca będą walczyć o 6. pozycję dającą prawo bezpośredniej gry w play offach. Na szczęście i inni rywale Oceláři w tym korespondencyjnym pojedynku nie będą mieli łatwo. O tym jednak, które z ekip pozostaną w „szczęśliwej dziesiątce” przekonamy się w piątek ok. godz. 21, gdy zakończą się wszystkie mecze ostatniej kolejki Tipsport Ekstraligi.
|
reklama
|
Dodaj komentarz