Wiślanie powiedzieli "nie" miejskim urzędnikomRodzice po przeczytaniu umowy, jaką otrzymali do podpisania na początku września, dowiedzieli się dodatkowo, że swoje dziecko w przedszkolu będą mogli pozostawić tylko na siedem lub dziewięć godzin. Pozbawieni zostali tym samym szansy wybrania wariantu pięciogodzinnej bezpłatnej edukacji. - Podobny problem pojawił się już w zeszłym roku. Zwracaliśmy na to uwagę burmistrzowi Janowi Poloczkowi podczas marcowego spotkania - mówi Marcin Bujok, jeden z rodziców. Według rodziców Poloczek obiecał zająć się sprawą i zapewniał, że w nowym roku szkolnym podobne problemy nie będą miały już miejsca (w rozmowie z portalem gazetacodzienna.pl Jan Poloczek nie przypomina sobie tego spotkania). Mimo tego ten sam zapis dotyczący czasu przebywania maluchów w przedszkolu ponownie znalazł się w umowach. Wówczas część rodziców postanowiła zbuntować się i odmówić podpisania umowy pod dyktat miasta. Tym razem miejscy urzędnicy zareagowali natychmiast. Tłumaczyli, że doszło do nieporozumienia i niedopatrzenia. - Po dwóch godzinach od spotkania zapisy zostały zmienione - mówi Anna Cieślar, mama małej Olgi, jedna z inicjatorek zmiany przepisów, która w środę, 7 września w tej sprawie odwiedziła wiceburmistrz Wisły Lidię Forias. - Mamy nadzieję, że ta sprawa pokaże, że warto walczyć o to co się nam należy - dodaje na zakończenie Bujok.
|
reklama
|
To nie wina SAMORZĄDÓW, że podnoszą opłaty. Przy takim rządzie i takim ministrze oświaty cała nadzieja SAMORZĄDACH, że nasze dzieci będą przynajmniej umiały sie podpisać bo liczyć do dziesięciu mogą się uczyć na zajęciach wf na orlikach
i oni dostają pensję z naszych podatków! Żenada!
Rząd robi wiele także rękami samorządów (większość PO), by jeszcze ją przyspieszyć i skutecznie przekonać Polaków, że posiadanie dzieci jest zajęciem dla ludzi bardzo bogatych albo dla frajerów.
Rodzice, którzy wbrew trudnościom i rzucanym im pod nogi kłodom decydują się na posiadanie potomstwa, powinni być więc traktowani przynajmniej jak zagraniczni inwestorzy. Od wspierania dużych rodzin zależy przyszłość Polski. Także ta całkowicie ekonomiczna, bo dzieci to w przyszłości płatnicy ZUS, podatnicy i pracownicy, którzy zajmą się rozrastającą się z roku na rok rzeszą – coraz dłużej żyjących – emerytów
a po co stanowisko miasta, jak taką umowę przygotowali. Widać kto zawalił.
Ale bzdury wypisujecie, chyba trwa sezon ogórkowy... A gdzie w tym tekście jest stanowisko miasta???
Parówkowym skrytożercom też mówimy nie !!!
Dodaj komentarz