, środa 1 maja 2024
Granice i mury świata: Romowie i biali
Lidia Ostałowska tematyką romską zajmuje się od ponad 20 lat. fot: fotoSprinter.pl



Dodaj do Facebook

Granice i mury świata: Romowie i biali

KATARZYNA KOCZWARA
W Polsce mieszka nie więcej niż 30 tys. osób. U naszych sąsiadów, zarówno w Czechach, jak i na Słowacji, w innych krajach środkowoeuropejskich, choćby na Węgrzech, stanowią znaczącą mniejszość. Wszędzie wciąż są dyskryminowani, wykluczani, atakowani. Mowa o społeczności romskiej. Aby ją zrozumieć trzeba poznać ich kulturę, pokonać lęki, wyjść poza stereotypowe myślenie, trzeba chcieć zobaczyć człowieka. 

Tematyka romska stanowiła ważny element podczas zakończonej niedawno 14. edycji Kina na Granicy. Uczestnicy przeglądu mogli nie tylko zobaczyć filmy poruszające romską problematykę, z "Cyganem" Martina Šulíka na czele, mogli także o Romach podyskutować z autorką reportaży o tej społeczności, dziennikarką Lidią Ostałowską.

Sami o granicach coraz częściej zapominamy. - Wspominam czasy nie tak odległe, kiedy mosty były zabudowane ohydnymi żelaznymi konstrukcjami z balkonikami, żeby celnicy mogli oglądać, czy ktoś czegoś nie przemyca na dachu autokaru, smutni panowie kazali pokazywać paszporty i dowody osobiste. To wszystko, na szczęście, odeszło do historii. Są miejsca na świecie, gdzie te mury rosną, gdzie granice nadal istotnie wpływają na życie ludzi. Chcieliśmy się takim miejscom przyjrzeć, na naszym środkowoeuropejskim polu takie mury powstają między Romami a białymi. Zwracamy uwagę na postępującą asymilację społeczności romskiej wśród białych. Z drugiej strony, jak pokazują wydarzenia na Węgrzech, powstają bojówki doprowadzające do pogromów romskich - przyznał Maciej Gil, dyrektor programowy przeglądu.

W Polsce współczesna historia Romów na dobre zaczęła się na początku lat 90-tych XX wieku. - Wówczas do naszego kraju przyjechało mnóstwo Romów, nazywanych wówczas Cyganami. Było to szokujące, nie byliśmy w PRL-u przyzwyczajeni do tego, że jest taka ilość żebraków, że kobiety siedzą na chodnikach, karmią dzieci piersią w chłodzie - wspomina Lidia Ostałowska.

Od tego czasu dziennikarka poznała ich bardzo dobrze. W Polsce to bardzo mała społeczność. Wszędzie jednak Romowie są mniejszością niespójną wewnętrznie, bardziej konstelacją. - Mówią różnymi dialektami, wyznają różne religie, mają rozmaite tradycje, pochodzą z różnych grup, klanów, rodów. Wewnętrznie bardzo się różnią - przyznaje autorka "Farb wodnych".

O tym, jak społeczność romska żyje decydowały przede wszystkim społeczeństwa większości. - W Polsce Romowie, wtedy jeszcze Cyganie, za PRL nie dali się zaprząc do pracy na państwowym, uparcie wędrowali i handlowali. Z tego żyli. Pierwsze nieruchomości polskich Cyganów to były groby. W ówczesnej Czechosłowacji czy na Węgrzech Cyganie byli zmuszani do pracy w wielkich fabrykach. Z racji braku wykształcenia do nich należały najgorsze stanowiska. Co się z nimi dalej działo, zależało od tego, jak przebiegała transformacja. Ponieważ nie mieli nic swojego, nic nie mogli uzyskać w procesie reprywatyzacji. Szybko stracili pracę. Na tym tle najlepiej wyglądała sytuacja polskich Romów. Demokracja okazała się jednak dla nich potworną degradacją połączoną z dyskryminacją - przyznaje Ostałowska.

Na spotkaniu próbowano odpowiedzieć na pytanie, skąd te uprzedzenia, traktowanie Romów jak "chłopców do bicia"? - Uchodzą za obcych, co jest absurdalne, bo od kilkuset lat mieszkają z nami w Europie. Mogę wymieniać mnóstwo powodów, jeden jest szczególnie aktualny, jest to demografia. W Polsce mówiło się, że jest 20-30 tys. Romów, jest ich mniej, ponieważ migrują. Są jednak kraje, gdzie stanowią 1/4 społeczeństwa. Jest ich bardzo dużo na Węgrzech, w Bułgarii, Serbii. Nawet nie wiemy ilu dokładnie, ponieważ często nie przyznają się do swojego pochodzenia. Europie udało się "zgubić" ok. 2 mln Romów - przyznała dziennikarka Gazety Wyborczej i dodała: - Poszczególne kraje boją się, że Cyganki rodząc dużą ilość dzieci, będą od państwa wyciągać ręce po pomoc. Boją się, że ich będzie więcej niż danej społeczności. Po części takie obawy można zrozumieć. Gorzej z reakcjami, można temu zaradzić, zamiast reagować wyłącznie agresją.

Dziś wciąż Romowie kojarzą się przede wszystkim z żebrzącymi na ulicy dziećmi, z wyciągniętą po pieniądze ręką, ze zwrotem "Pani, daj!", ze złodziejami i oszustami. Jak w każdym społeczeństwie tak i wśród Romów element przestępczy istnieje, ale generalizować nie wolno. A tak się wciąż dzieje.

Wydarzenie w sumie komiczne, podczas spotkania z pisarką, potraktowane z przymrużeniem oka, pokazało, że uprzedzenia wobec tej społeczności mają się bardzo dobrze, rozwijają zamiast zanikać. Do kawiarni Noiva, gdzie odbyło się spotkanie, przyszedł mężczyzna, coś zamówił, dosiadł się. Gdy była możliwość zadawania pytań, z pretensją powiedział: Pani profesor, dlaczego w Czeskim Cieszynie jest tyle Cyganów, a po polskiej stronie w ogóle"?

Lidia Ostałowska zachęciła do poznania historii tego narodu, przyjrzenia się ich kulturze, wyjściu poza powielane schematy. - Na spotkanie przyszłam świeżo po przeczytaniu "Farb wodnych". Miałam w głowie obrazy wymalowane przez Dinę (główną bohaterkę najnowszego reportażu Lidii Ostałowskiej), twarze Romów portretowanych na zlecenie doktora Mengele i problemy Romów XXI wieku, o których ocieramy się na co dzień. Myślałam o zniewoleniu sprzed 60 lat i stereotypach, które zostały przez ten czas utrwalone w naszych głowach. Naszych barierach cielesnych przed tak zwanym innym. Oczekiwałam, że Ostałowska powie coś, co może stać się podwaliną do tego, by zrozumieć romską kulturę i tym samym zrozumieć ich model funkcjonowania w naszym społeczeństwie, model koczowniczego trybu życia na uboczu. I odpowiedź na moje pytanie padła mimochodem, kiedy autorka odpowiadała na pytanie z sali - wspomina spotkanie Agnieszka Muras, związana z cieszyńską Świetlicą Krytyki Politycznej. - Kluczem do zrozumienia innej kultury, tradycji i obyczajów jest umiejętność posługiwania się tym samym językiem i kodem kulturowym. I tak, jak w przypadku wszystkich, niezależnie od koloru skóry, języka czy wyznawanej religii, należy posiąść umiejętność tworzenia niezaburzonej komunikacji. Być może to banał, ale codziennie przekonuję się, że trzeba o nim nieustannie przypominać. Zatem przypominam - dodaje.

Akty przemocy wobec społeczności romskiej u naszych południowych sąsiadów cały czas przybierają na sile. Końcem kwietnia w czeskiej Kromieży (na Morawach) na karę trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu skazał sąd pięciu młodych ludzi, którzy na portalu społecznościowym grozili Romom cyklonem B.

Komentarze: (4)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

nie wiem co tu do rzeczy ma to, czy jest ministrantem czy nie jest? jak też trudno ocenić czy ktoś jest pobożny bo jaką skalą to oceniasz? To że chodzi do kościoła wcale nie znaczy że jest pobożny czy wierzący. To może ocenić Bóg i jemu tego przywileju nie odbieraj. Natomiast to czy w/w Romowie byli spokojni czy też nie, czy byli normalni czy też nie - tego nie podważam i nie oceniam bo ich nie znam ale zapytam tu i ówdzie z ciekawości i dam znać.

W latach 1956-1962 w Cieszynie na wysokosci cmentarza zydowskiego obecnie ulica Bucewicza mieszkali cyganie w takim wozie.Mialem kontakt z jednym z mlodych Cyganow mial na imie Dadolo byl bardzo pobozny i byl ministrantem w kosciele u Ojcow Bonifatrow.Wiem tylko ze 1962 roku opuscili to miejsce wprawdopodobnie wladza kazala im sie wyniesc.Zapewnie starsi mieszkancy ulicy Pieknej pamietaja tych spokojnych Romow.

Romów czy Cyganów jak się ich wtedy określało około 50lat wstecz pamiętam jako dziecko, chodzili często grupami, przychodzili prosić (daj Pani) i trzeba było z oka nie spuścić bo jedna zagadywała inna osoba sprawdzała szybko dom i okradała. Tak pamiętam Romów z dzieciństwa, niestety. Zastanawiam się co zmieniło się dzisiaj i poza tym że stali się zmotoryzowani (szczególnie duże samochody, nie rozumiem dlaczego) to nic się nie zmieniło. Dalej kombinują jak kogoś wykolegować, czy ukraść. Nie mam tolerancji dla osób, które wykorzystują dzieci do żebrania, kradzieży. Trzeba karać takie osoby. Zacząłbym np: w Cieszynie na targowisku, zatrzymać taką osobę co żebrze z dzieckiem na parę godzin na policji i wypuścić po godzinie 13-tej (kiedy targowisko się kończy) i tak za każdym razem. Trzeba przecież sprawdzić dokumenty, co za osoba, skąd pochodzi, dlaczego z dzieckiem i wiele pytań można znaleźć, a to wszystko trwa. Zobaczymy ty się jej odechce żebrać, czy będzie stale tak robić. Trzeba zawsze pamiętać jaki jest cel takiego żebractwa - najczęściej to kasa. Trzeba więc znaleźć sposób na to żeby to nie było opłacalne. Znam sytuację gdzie Romowie są sąsiadami, w Polsce. "Horror life". na ulicy imprezy, śpiewy, hałas, na środku ulicy, musisz uważać, żeby ich czy dzieci nie potrącić. Oni się po prostu bawią. Zwrócisz im uwagę to masz przerąbane. Szyby wybijają, drzewka posadzisz to spryskają, żeby padły. Policja jest bezradna, a raczej prawo, bo Policja to może co prawo zezwala. jednych eksmitowali bo już nie było sposobu to następni się wprowadzili na to mieszkanie (socjalne z resztą) i w dodatku brat poprzedniego. I mam dalszy ciąg z rozrywki. Mimo najszczerszych chęci trudno mi się do nich przekonać bo jakże, jeżeli dobrego przykładu nie spotkałem to z kim się tu przyjaźnić? Poza tym oni sami są jakoś sztorcem do nas, to w ich zachowaniu widać. Może niech Oni zaczną i wyciągną do nas uczciwą przyjazną rękę. Przecież przyjechali do nas więc są gośćmi, a gość umie się zachować.

Tu błąd w tym paragrafie: O tym, jak społeczność romska żyje decydowały przede wszystkim społeczeństwa większości. - W Polsce Romowie, wtedy jeszcze Cyganie, za PRL nie dali się zaprząc do pracy na państwowym, uparcie kradli i wędrowali i handlowali tym co ukradli. Z tego żyli. I z tego żyją do dziś.

Zapraszam wielkich fanatyków cyganów do Ostrawy lub bliżej do Karwiny czy Bohumina. Zapraszam zaprowadzę ale nie wstąpię na cygańskie osiedla. Jeszcze mi portfel i zdrowie miłe. Niech się pani Ostałowska odniesie do tego, że tam nawet listonosz nie jeździ. Kiedys jeździł z obstawą policji ale jak wpieprzyli i okradli i jednych i drugich to się skończyło. To nie społeczeństwo im buduje getto tylko oni sami. Święte krowy, które gardzą jakąkolwiek pracą ale nie grosiwem zwłaszcza ze socjalu. Aha i jeszcze jedno dziś jest więcej ataków ze strony cyganów niż na nich. Wszystko uchodzi im płazem dopóki nie są to ataki na tle rasowym. Czyli cygan cie skopie i gwizdnie rower to dzieje się nic. Ale jak powie dawaj rower biała ***** to może dostać nawet naganę. W obu przypadkach jeśli się będziesz bronić możesz dostać nawet kilka lat

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama