Kurt Weber kończy 84 lataKurt Weber debiutował w fabule w 1958 roku, robiąc zdjęcia do filmu wzbudzającego duże emocje - Bazy ludzi umarłych w reżyserii Czesława Petelskiego. Scenarzysta i zarazem autor literackiego pierwowzoru, Marek Hłasko, po zmianach dokonanych przez reżysera kazał wycofać swoje nazwisko. Krytycy podzielili się w ocenie Bazy ludzi umarłych. Mieczysław Rakowski w swoich dziennikach zanotował: J. A. Szczepański w "Trybunie Ludu" krytycznie ocenił film. Odpowiedział mu w "Przeglądzie Kulturalnym" Jerzy Płażewski, który stwierdził, że film jest bardzo dobry, z czym się zgadzam (…). Jaszcz [J. A. Szczepański] nie pozostał Płużewskiemu dłużny i w kolejnym numerze "Przeglądu Kulturalnego" ponownie dowodzi, że film jest do dupy. A tymczasem ludzie walą do kina. Po latach widzowie i krytycy przychylają się do zdania Płażewskiego. Jednym z niewątpliwych atutów filmu Petelskiego są znakomite zdjęcia. - Mistrzostwo operatora polegało także na tym, że w naturalistycznej materii prozy Marka Hłaski, udało się Weberowi uzyskać efekt poetyckiego uogólnienia. Świat zewnętrzny - rozległe, zachmurzone pejzaże, uzupełniał się z wewnętrznym kryzysem ludzi milczących w czterech ścianach, zamkniętych w sobie. Ubłocony, realistyczny koniec świata w "Bazie ludzi umarłych" był zatem miejscem symbolicznym. Oznaczał kres nadziei na lepsze jutro - pisze na stronach internetowych Studia Kadr krytyk filmowy Łukasz Maciejewski. Później przyszły kolejne filmy ze świetnymi zdjęciami Kurta Webera. Można wspomnieć Ludzi z pociągu Kazimierza Kutza (1961), Czarne skrzydła Ewy i Czesława Petelskich (1962) czy Salto Tadeusza Konwickiego (1965). Nawet, robiąc zdjęcia do słabszych filmów, jak chociażby Wiano Jana Łomnickiego (1963), Weber utrzymywał wysoki poziom. Miał być lekarzem Weber zapomniany? Od 1989 roku może bez przeszkód przyjeżdżać do Polski i nieraz korzysta z tej możliwości, biorąc też udział w różnych imprezach filmowych. Przykładowo, w 2002 roku był gościem specjalnym Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty w Cieszynie. - O Kurcie Weberze wiemy ciągle zbyt mało i każdą ze związanych z nim rocznic należy przypominać - mówi Łukasz Jasina. Zwraca uwagę, że mieszkający od ponad czterdziestu lat w Niemczech filmowiec w Polsce pozostaje zapomniany. - Gdy kilka dni temu w Gdyni swoje zasłużone nagrody odbierali wielcy polscy operatorzy na czele z Witoldem Sobocińśkim, zabrakło wśród nich Kurta Webera - dodaje publicysta "Kultury Liberalnej".
|
reklama
|
Malo zostalo juz cieszyniakow co znali Kurta albo Roberta.Dobze ze Robert ma dwoch synow co moga o wujku Kurcie cos powiedziec.
Dodaj komentarz