, poniedziałek 13 maja 2024
Kurt Weber kończy 84 lata
Kurt Weber kończy 84 lata. Wybitny operator wciąż jest niedoceniany w Polsce. fot: ARC



Dodaj do Facebook

Kurt Weber kończy 84 lata

MMT
Urodzony w Cieszynie Kurt Weber to jeden z najwybitniejszych operatorów w dziejach polskiej kinematografii. Swoją filmową edukację rozpoczął w Tadżykistanie. Jego fabularnym debiutem była "Baza ludzi umarłych", głośna ekranizacja powieści Marka Hłaski. Współpracował z Tadeuszem Konwickim, Kazimierzem Kutzem, Janem Łomnickim i Januszem Majewskim. Dziś obchodzi 84. urodziny.

Kurt Weber debiutował w fabule w 1958 roku, robiąc zdjęcia do filmu wzbudzającego duże emocje - Bazy ludzi umarłych w reżyserii Czesława Petelskiego. Scenarzysta i zarazem autor literackiego pierwowzoru, Marek Hłasko, po zmianach dokonanych przez reżysera kazał wycofać swoje nazwisko. Krytycy podzielili się w ocenie Bazy ludzi umarłych. Mieczysław Rakowski w swoich dziennikach zanotował: J. A. Szczepański w "Trybunie Ludu" krytycznie ocenił film. Odpowiedział mu w "Przeglądzie Kulturalnym" Jerzy Płażewski, który stwierdził, że film jest bardzo dobry, z czym się zgadzam (…). Jaszcz [J. A. Szczepański] nie pozostał Płużewskiemu dłużny i w kolejnym numerze "Przeglądu Kulturalnego" ponownie dowodzi, że film jest do dupy. A tymczasem ludzie walą do kina.

Po latach widzowie i krytycy przychylają się do zdania Płażewskiego. Jednym z niewątpliwych atutów filmu Petelskiego są znakomite zdjęcia. - Mistrzostwo operatora polegało także na tym, że w naturalistycznej materii prozy Marka Hłaski, udało się Weberowi uzyskać efekt poetyckiego uogólnienia. Świat zewnętrzny - rozległe, zachmurzone pejzaże, uzupełniał się z wewnętrznym kryzysem ludzi milczących w czterech ścianach, zamkniętych w sobie. Ubłocony, realistyczny koniec świata w "Bazie ludzi umarłych" był zatem miejscem symbolicznym. Oznaczał kres nadziei na lepsze jutro - pisze na stronach internetowych Studia Kadr krytyk filmowy Łukasz Maciejewski.

Później przyszły kolejne filmy ze świetnymi zdjęciami Kurta Webera. Można wspomnieć Ludzi z pociągu Kazimierza Kutza (1961), Czarne skrzydła Ewy i Czesława Petelskich (1962) czy Salto Tadeusza Konwickiego (1965). Nawet, robiąc zdjęcia do słabszych filmów, jak chociażby Wiano Jana Łomnickiego (1963), Weber utrzymywał wysoki poziom.

Miał być lekarzem
Droga Kurta Webera do światu filmu nie była prosta. Urodził się w 1928 roku w żydowskiej rodzinie w Cieszynie, tutaj spędził pierwsze 11 lat życia, tutaj też pierwszy raz był w kinie. Po wybuchu II wojny światowej jego rodzina, uciekając przed Niemcami, schroniła się najpierw we Lwowie, a później w azjatyckiej części ZSRR. W tadżyckim Leninabadzie 17-letni Weber ukończył kurs dla kinooperatorów. Po zakończeniu II wojny światowej i powrocie do Polski bezskutecznie próbował się dostać na medycynę. Pracował przez pewien czas jako kinooperator w kinie objazdowym w Niemczech w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Następnie studiował na Wydziale Operatorskim PWSF w Łodzi, który ukończył w 1953 roku. Dwa lata później zwrócił na siebie uwagę dokumentem Pod jednym niebem, poświęconym zagładzie getta warszawskiego. Otrzymał zań liczne nagrody, w tym na festiwalu w Karlowych Warach.

Weber zapomniany?
Karierę Kurta Webera przetrwała antysemicka nagonka z 1968 roku. W następnym roku wyemigrował do RFN. - Tam tworzy dalej: wprawdzie nie arcydzieła, ale wiele doskonałych filmów i seriali telewizyjnych - mówi portalowi gazetacodzienna.pl dr Łukasz Jasina, filmoznawca i historyk, publicysta "Kultury Liberalnej". Cieszyniak wykładał też na niemieckich uczelniach, najdłużej związany był z Uniwersytetem Jana Gutenberga w Moguncji. Długo nie wolno było wracać do Polski; z mieszkającą w kraju matką musiał spotykać się w Czeskim Cieszynie. W 1982 roku otrzymał dwudniową przepustkę, aby móc wziąć udział w pogrzebie brata Roberta.

Od 1989 roku może bez przeszkód przyjeżdżać do Polski i nieraz korzysta z tej możliwości, biorąc też udział w różnych imprezach filmowych. Przykładowo, w 2002 roku był gościem specjalnym Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty w Cieszynie. - O Kurcie Weberze wiemy ciągle zbyt mało i każdą ze związanych z nim rocznic należy przypominać - mówi Łukasz Jasina. Zwraca uwagę, że mieszkający od ponad czterdziestu lat w Niemczech filmowiec w Polsce pozostaje zapomniany. - Gdy kilka dni temu w Gdyni swoje zasłużone nagrody odbierali wielcy polscy operatorzy na czele z Witoldem Sobocińśkim, zabrakło wśród nich Kurta Webera - dodaje publicysta "Kultury Liberalnej".

Komentarze: (1)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Malo zostalo juz cieszyniakow co znali Kurta albo Roberta.Dobze ze Robert ma dwoch synow co moga o wujku Kurcie cos powiedziec.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama