Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej zatrzymali dwóch fałszerzy zajmujących się "produkcją" dyplomów wyższych uczelni. Policjanci badający sprawę namierzyli i zatrzymali 30-letniego mieszkańca powiatu cieszyńskiego - organizatora nielegalnego procederu oraz 36-letniego mieszkańca Skoczowa, który pomagał w wytwarzaniu "lewych" dyplomów.
Śledczy szacują, że mieszkaniec powiatu cieszyńskiego od września 2009 roku do września 2012 roku mógł sfabrykować około 100 dyplomów, wzbogacając się na ich sprzedaży o blisko pół miliona złotych. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał na razie 10 zarzutów sfałszowania dokumentów. Na wniosek śledczych podejrzany został tymczasowo aresztowany. Jego skoczowski kompan usłyszał zarzut i został objęty policyjnym dozorem. Policjanci, w trakcie prowadzonych działań, zabezpieczyli do tej pory 35 gotowych dyplomów.
- Policjanci z Wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą KWP w Katowicach, monitorując Internet w poszukiwaniu śladów przestępczej działalności, natrafili na osobę oferującą dyplomy wyższych uczelni. Ceny wahały się od 4.000 za odpis, poprzez 6.000 - 8.000 za oryginał, aż do 10.000 złotych za dokument z - jak twierdził oferent - jednoczesnym wpisem o ukończeniu studiów na właściwej uczelni - informuje Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach i dodaje, iż załatwienie wpisu kończyło jednak tylko na obietnicy. Osoby zainteresowane musiały podać swoje dane, przesłać zdjęcie oraz określić uczelnię, wybrany kierunek studiów i rok ich ukończenia. Tym samym mogły uzyskać dokument potwierdzający, że posiadają tytuł licencjata, magistra lub inżyniera wybranej przez siebie uczelni w kraju. Pieniądze za wykonane dokumenty trafiały, jak się później okazało, na konta dwóch podstawionych osób, których to kontami dysponował wyłącznie jeden z fałszerzy.
W najbliższym czasie śledczy planują przesłuchać jeszcze około 50 osób. Zarówno fałszerzom, jak i kupującym, którzy posłużyli się fałszywymi dokumentami, grozi teraz do 5 lat więzienia. Postępowanie w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Cieszynie.
Ja mogę tanio sprzedać mój dyplom mgr inż, od lat nie jest mi potrzebny. Zastanawiam się, czy było warto tak orać, żeby teraz zajmować się bzdurami. Ale kto mógł przewidzieć rewolucję Balcerowicza? Większość inżynierów poszła na trawkę, z czego prawie wszyscy się przekwalifikowali i robią podobne bzdury jak ja.
Frajerzy, po co im dyplomy? Maturzysta Władysław Bartoszewski używa ksywki "profesor". Z kolei mgr Kazimiera Szczuka udaje doktora nauk. I nikt im w tym świecie pełnym złości nie czyni nic złego.
Znam jednego z Lipowej z dyplomem ekonomii czy zarządzania - nie pamiętam. Ale normalnie istny debil, więc pewnie kupił.
Bytom sam się tym chwaliłeś na blogu.
to teraz należałoby pytać, czy są wśród nas "przebierańcy" ? A swoją drogą, przydałaby się informacja o jakie kierunki studiów i jakie uczelnie chodziło, tak na wszelki wypadek.
A skąd jestem?
Grobelny nie jest mieszkańcem Wisły i proszę jego poglądów nie łączyć z Wisłą.
Popyt na lewe dyplomy, dowodzi, że aby dostać dobrą pracę trzeba mieć papier a nie umiejętności i że wiedza nie idzie w parze z wykształceniem.
Dodaj komentarz