Chybie: Zawinił żywioł a nie gminaWójt i radni gminy Chybie bezradnie rozkładają ręce i wciąż szukają możliwości, by obejść tę kuriozalną sytuację. Tymczasem mieszkańcy, którzy ponieśli straty na swoich gospodarstwach w wyniku powalonych przez wichurę drzew, wyrażają swoje niezadowolenie, bo sprawa dalej nie została załatwiona. Przed samorządowcami twardy orzech do zgryzienia. Problem wynika bowiem z tego, że w całym zdarzeniu nie zawiniła gmina, tylko żywioł, a straty wyrządziły drzewa gminne. Gdyby zawiniła gmina, sprawa byłaby prostsza - mieszkańcy już dawno dostaliby odszkodowanie, bo Chybie oczywiście posiada umowę ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Niestety, w tym przypadku występuje szereg przeszkód. - Firma, która ubezpiecza m.in. drogi gminne, odmówiła mieszkańcom wypłaty odszkodowania, gdyż nie zostały spełnione przesłanki odpowiedzialności cywilnej. Należy do nich (oprócz zdarzenia, które szkodę wywołało, faktu zaistnienia szkody majątkowej oraz związku przyczynowego miedzy zdarzeniem a szkodą) zawinienie po stronie tego, kto ma ponosić odpowiedzialność - tłumaczy wójt Chybia, Janusz Żydek w rozmowie z naszą redakcją. - W tym konkretnym przypadku musiałoby to oznaczać, że Gmina Chybie nie przeprowadzała przeglądów drzewostanu przydrożnego, a wiedząc o złym stanie zdrowotnym drzewa x, zaniechała podjęcia jego przycinki lub niezbędnej wycinki. Tymczasem jeżeli zdrowe drzewo łamie się jak zapałka lub przewraca się w wyniku wichury o nadzwyczajnej sile, to nie sposób przypisać odpowiedzialności, a tym samym wypłacić odszkodowania z gminnego ubezpieczenia - dodaje Żydek. Po tym zdarzeniu gmina Chybie starała się poszerzyć swoje OC o sytuację, w której gmina nie będzie ponosiła winy za zaistniałą szkodę. Urząd Gminy skonsultował to z czterema ubezpieczycielami: PZU S.A., Warta S.A., Ergo Hestia S.A. i Uniqa TU S.A. i wszyscy ubezpieczyciele odmówili rozszerzenia zakresu polisy. Wójt szukał też wsparcia w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim, aby pieniądze na pokrycie zniszczeń zdobyć z zasiłków celowych dla rodzin poszkodowanych w wyniku zdarzeń klęskowych. W ramach tego programu można było uzyskać do 20 tys. zł od gospodarstwa. Niemniej i te działania spełzły na niczym. - Na podstawie przedmiotowych wytycznych żadna z osób poszkodowanych na terenie gminy Chybie nie kwalifikowała się do otrzymania tego rodzaju wsparcia - stwierdza wójt. Samorząd w Chybiu jest póki co bezradny. Co mogą jeszcze zrobić poszkodowani mieszkańcy? Została im walka przed sądem. - Oczywiście, tak, jak napisaliśmy w informacji na naszej stronie internetowej, osoba niezadowolona z odmownej decyzji ubezpieczyciela może wnieść sprawę do sądu powszechnego o dochodzenie odszkodowania np. od zarządzającego daną drogą, przy której rosły drzewa powodujące szkodę w mieniu prywatnym (gmina, powiat). Sąd jako organ niezależny i bezstronny dokona wówczas własnej oceny zaistniałej sytuacji i rozstrzygnie sprawę - mówi nam Żydek. Mimo tego wójt Chybia nie chce zostawiać mieszkańców w opałach i dalej trwają próby działań, by przynajmniej zaradzić takim sytuacjom w przyszłości. - Ponadto rozeznajemy możliwość utworzenia w ramach budżetu gminy odrębnego funduszu na wypłatę odszkodowań lub pomocy w innej formie osobom poszkodowanym poprzez takie zdarzenia, jakie miały miejsce na początku lipca b.r. - przyznaje wójt Chybia w rozmowie z naszą redakcją. - Ze względu na to, że występuje tutaj wiele wątpliwości prawnych, zwróciliśmy się z prośbą o ich wyjaśnienie do Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach (organu nadzoru nad samorządem w zakresie sprawy finansowych). Obecnie oczekujemy na zajęcie przez Izbę stanowiska w tej sprawie - dodaje.
|
reklama
|
Dodaj komentarz