Za granie grozi mu więzienieTo jednak nie wszystko, co ma na sumieniu. W tym czasie „nielegalnie zwielokrotnił w celu rozpowszechniania utwory muzyczne zapisane w formacie MP3 na pięciu płytach CD". Tym czynem także naraził ZAiKS na stratę, tym razem w wysokości niecałych 361 zł. Prokuratura tłumaczy: mężczyzna naruszył ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Grozi mu za to... do pięciu lat więzienia. To nie pierwszy taki przypadek w Polsce. Inspektorzy ZAiKS-u wraz z policją odwiedzają restauracje, kawiarnie, puby, sklepy. Jeśli gdzieś gra muzyka, a właściciel nie ma licencji ZAiKS-u, zgłaszają prokuratorowi popełnienie przestępstwa. Nawet jeśli to muzyka z radia albo telewizora. Mało komu się to podoba. W internecie powstała strona www.zaiks-stop.v.pl, na której zbierane są podpisy pod protestem przeciwko „pazerności ZAiKS-u i innych podobnych stowarzyszeń”. Na tamtejszym forum swoje problemy z organizacjami zajmującymi się ochroną praw autorskich opisują także didżeje. Marcin Jacobson z Bielska-Białej, didżej dyskotekowy w latach 70., a potem menadżer wielu znanych wykonawców, takich jak m.in. Krzak, Dżem, TSA i Martyna Jakubowicz mówi, że ochrona praw autorskich potrzebna jest bezwzględnie, z tym nawet nie ma co dyskutować. — Jednak sposób, w jaki jest to egzekwowane, woła o pomstę do nieba. Ściga się właścicieli sklepów za to, że mają włączone radio, a właściciele wielkich dyskotek odprowadzają ryczałt, który nijak ma się do ich obrotów. Trzeba to wszystko wreszcie uporządkować — uważa Jacobson.
|
reklama
|
j.w.
ZAiKS
a co to jest Zaiks ? nie kojarzę takiego wykonawcy.
Tylko zierają haracz i nic ich nie obchodzi... To dziecko rządów SLD w latach 1994 !!
Dodaj komentarz