, piątek 26 kwietnia 2024
Uwaga! Kelner może cię zarazić
Kelner musi mieć książeczkę zdrowia. fot. Edyta Rasmus 



Dodaj do Facebook

Uwaga! Kelner może cię zarazić

PIOTR MALAK
Każdy kelner, kucharz, nawet sprzątaczka, pracujący w restauracji muszą mieć ważną książeczkę zdrowia uprawniającą do pracy z żywnością. Żeby ją zdobyć trzeba przejść badania lekarskie. Ale nie zawsze. Jak ustaliła Gazetacodzienna.pl, bywa, że wystarczy wpłata odpowiedniej kwoty recepcjonistce w jednym z ośrodków zdrowia w Cieszynie i wpis w książeczce mamy kieszeni.
W Beskidach działają setki kawiarni, barów, restauracji i pubów. Ich klientami są tysiące turystów i mieszkańców. Czy mogą być pewni, że kucharze i cukiernicy, którzy przygotowują smakołyki, którymi później się zajadamy są zdrowi, a tym samym produkty przygotowywane przez nich są bezpieczne? Czy po zjedzeniu bigosu lub kremówki nie zarazimy się jakąś paskudną chorobą? Wybierając się do lokalu raczej nie zadajemy sobie podobnych pytań. Ufamy, że ludzie pracujący przy przygotowywaniu żywności są systematycznie badani. Tak przynajmniej powinno być. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Okazuje się, że są lekarze, którzy potwierdzają swoim imieniem i nazwiskiem przeprowadzenie badań, nie spotykając się nawet z osobą, której wystawiają zaświadczenie.

— W jednej z cieszyńskich poradni recepcjonistka, którą poprosiłam, żeby zapisała mnie na badanie do lekarza, bo potrzebny jest mi aktualny wpis do książeczki „sanepidowskiej”, oświadczyła, że nie ma potrzeby badania. Wystarczy, że włożę do książeczki 35 zł, a gdy przyjdę następnego dnia, to wszystko będzie podbite — relacjonuje Czytelniczka, która pragnie pozostać anonimowa. — W dzisiejszych świecie człowiek jest tak zalatany, że każdą wolną chwilę chce poświęcić rodzinie, więc skorzystałam z tej okazji. Dopiero po czasie doszło do mnie, że zrobiłam źle — przyznaje nasza rozmówczyni.

Podobnego zdania jest Teresa Wałga, dyrektorka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej: — Każda świadoma osoba powinna w takiej sytuacji domagać się badania.

Choroby jakie dyskwalifikują ludzi pracujących przy produkcji bądź obróbce żywności to przede wszystkim choroby zakaźne, schorzenia jelitowe, zakażenia wirusowe, pasożyty czy choroby skórne rąk. To lekarz jest odpowiedzialny za to, kogo dopuszcza do pracy z żywnością. — Zachowanie tego wspomnianego lekarza jest karygodne. To jest poświadczenie nieprawdy. I dla mnie oznacza tylko jedno - złamanie przysięgi Hipokratesa. Współwinna jest też pielęgniarka, która uczestniczy w takim procederze. Przecież te osoby mogą dopuścić osobę chorą do kontaktu z żywnością, osobę, która będzie stanowiła zagrożenie dla życia i zdrowia tych, którzy tę żywność będą spożywać — denerwuje się Teresa Wałga.

O opinię na ten temat poprosiliśmy kilku lekarzy. Nikt jednak nie chciał wprost komentować sprawy. — Jestem przekonany, że tego typu praktyki zdarzają się częściej niż można by się tego spodziewać — przyznał jeden z lekarzy prosząc o anonimowość.

— Lekarze, podobnie jak prawnicy, pracownicy wyższych uczelni czy architekci, należą do korporacji zawodowej. W takich grupach zawodowych wypełniających społecznie ważne cele przestrzega się szeregu wewnętrznych, często niepisanych zasad, do których należy m. in. zasada powściągliwości, co do publicznego wypowiadania sądów o ewentualnych błędach swoich kolegów — komentuje zachowanie lekarzy dr Piotr Wróblewski, socjolog kultury Uniwersytetu Śląskiego.
Komentarze: (24)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

kelnerzy to dopiero banda brudasów !

czego się dziwić, platfusów to nie obchodzi, ich interesuje tylko złodziejstwo

Prałat Jankowski nie otworzył kawiarni w W-wie,
winko i woda cienko się sprzedają,swój instytut musiał zamknąć(dług 500.000 zł) chyba Pan Bóg
istnieje.

pani Walga wie,że badanie to pic na wode,bo: dzisiaj jesteś nawet badany i wszystko Ok, a za tydzień możesz mieć gruźlicę, kile, sraczke,czyli możesz być nosicielem.A książeczka sanitarna wazna na rok!!To co, przez rok nie mogę zachorowac?

Nie ma co się podniecać. Podobnie wyglądają badania okresowe i szkolenia BHP w większości przypadków.

Sądzę,że jest to jakiś mały szlabanik. Głównie chodzi o to by lekarze mieli haracz i "przerób".Jak wygląda to np w Anglii? Żadnych książeczek nie trzeba.

Kelner może cię zarazić i nie możesz się obrazić! Gdyż panowie - również panie, ważne mogą mieć badanie

Pokraczny bękart komunizmu w Polsce.

na co komu książeczka zdrowia, skoro nigdzie nie przestrzega się podstawowych zasad higieny. chore ekspedientki smarkają na jedzenie, w tych samych rękawicach od drobiu do wędliny (prawie wszędzie), w lokalach nie wyparza się talerzy ani sztućców (ostatnio zaobserwowałam sposób mycia w "smakusiu"). a sanepid? po co w ogóle istnieje!!!

Все в руках человека. Поэтому их надо как можно чаще мыть.

Sztuczny problem, już widzę jak kelnerzy zarażają klientów, hehe. Komuś się nudzi i wymyśla niby afery

Typowa tzw. wierszówka. Tematów brak a jeść trzeba. Pozdrawiam czytelników GC

Ponoć w UK nie ma czegoś takiego, jak książeczka sanitarna. Znajomi tam pracujący po powrocie byli zdziwieni, że u nas się czegoś takiego żąda.

tylko budżetówka i tępogłowi będą bronić instytucji tak pasożytniczej i niepotrzebnej jak sanepid

Bardzo poważny temat. Nawet nie wiecie ile razy kucharze plują w wasze żarcie.

Chyba Gościu masz zaparcie

ludzie nie dajmy się zwariować,jak nie ma innych tematów to dupki ,które mienią się dziennikarzami
próbują nas straszyć.Bakterie i choroby były
i będą zawsze towarzyszyć ludziom.A może taki
znawca tematu napisze i pokaże w zbliżeniu zdjęcie
ręki człowieka.

gość jedzący zupę w ychodzi na chwilę i zostawia
karteczkę-naplułem,po przyjściu znajduje dopisek
ja też. I gdzie tu sanepid.

kontakt z wami przez Wasz adres jet,że tak powiem
bardzo długi,dlatego piszę na forum,jest temat
dziwne kontrole strażaków miejskich na podobno
terytorium spółdzielni cieszynianka.
Chodzi o niewłaściwe parkowanie samochodów.
Dwa pytania:co zrobiły władze spółdzielni,czyli
wlach,cichomska itd,żeby zapewnić mieszkańcom
możliwość zaparkowania przynajmniej 1 samochodu
na 1 mieszkanie.
2.czy straż miejska ma prawo wchodzić na teren
własny czyli spółdzielni.

Streszcając - nie idź jeść do restauracji, bo ryzykujesz życiem ; )
Faktycznie naciągane. Zatrucia pokarmowe były, są i będą, a jak gdzieś jest syf, to jest zauważalny gołym okiem, książeczka niepotrzebna. A rączki trzeba myć jak są brudne - i tyle.

Czyste ręcę to nie tylko w polityce rzecz raczej z pogranicza fantastyki.

Ręce. Sorry.

ludzit o takim poziomie jak twoja mpoherowa
winni być tylko kelnersmi albo szmborurkami

rzeczywiście afera....

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama