, niedziela 5 maja 2024
Czarne chmury nad tatarczówką
Na ministerialnej liście produktów regionalnych znajduje się wiele alkoholi. W samym województwie śląskim, oprócz tatarczówki zarejestrowane są także warzonka i miodula. fot. Paweł Sowa/Gazeta.pl 



Dodaj do Facebook

Czarne chmury nad tatarczówką

STELA
Czarne chmury nad tatarczówką

Robert Orawski martwi się, że napitek może zniknąć. fot. Wojciech Trzcionka

— Musimy sami zadbać o tatarczówkę, bo nikt nie zrobi tego za nas. Bo niby kto by to miał zrobić, Marsjanie czy Unia Europejska? — pyta retorycznie Robert Orawski z Towarzystwa Miłośników Skoczowa, wielbiciel tatarczówki. Nad napitkiem wytwarzanym z tataraku znowu zbierają się ciemne chmury. W tym roku firma Toorank nie przygotowała ani litra trunku.
Od dziesiątek, a nawet setek lat tatarczówka jest kosztowana przez mieszkańców Skoczowa oraz okolicy w jeden dzień roku – to Wielki Piątek. Degustowanie napitku powstałego z tataraku to taka sama tradycja, jak obmywanie się w Wiśle czy chodzenie z Judoszem. Szkopuł w tym, że ostatnio coraz częściej mówi się o zagrożeniach czyhających na tatarczówkę. Trunek wzięli swego czasu pod lupę członkowie miejskiej komisji ds. rozwiązywania problemów alkoholowych, teraz okazuje się, że zaczyna brakować surowca, a koszty produkcji alkoholu są bardzo wysokie.

— Największym problemem jest akcyza. Tatarczówka oraz inne trunki znajdujące się na liście produktów regionalnych, którą dysponuje Ministerstwo Rolnictwa, są obłożone taką samą akcyzą, jak alkohole produkowane na masową skalę. To nieporozumienie — nie ma wątpliwości Robert Orawski z Towarzystwa Miłośników Skoczowa, który walczy o zachowanie tradycji wielkopiątkowej degustacji tatarczówki. — Unosi się nad nami demon alkoholizmu. Nawet produkty regionalne są traktowane jak zwyczajny alkohol, nakładana jest wysoka akcyza, obowiązują rygorystyczne przepisy antyalkoholowe. A tak naprawdę w tym wszystkim nie o to chodzi.

PISALIŚMY:
Skoczów ratuje tatarczówkę
Czy to już koniec tatarczówki?
Skoczów odciął się od tatarczów

Bo tak naprawdę chodzi o degustację. Wypicie jednego kieliszka tatarczówki to szczyt możliwości. Osoby, które dałyby się namówić na drugi kieliszek można policzyć na palcach jednej ręki. — Przez te wszystkie problemy ta piękna tradycja może zaniknąć. Sami musimy zadbać, żeby przetrwała, żeby dowiedziały się o niej nasz dzieci i wnuki — apeluje Robert Orawski.

Jakby tego było mało, jak zauważa Orawski, coraz trudniej jest o tatarak. Osoby prywatne, które na własną rękę produkowały napitek, coraz mniej chętnie wędrują w poszukiwaniu kłącza tej popularnej na Śląsku Cieszyńskim rośliny. Także firma Toorank, która w swoim portfolio oprócz markowych alkoholi z całego świata, ma produkty regionalne, w tym tatarczówkę, zaprzestała produkcji tego ostatniego napitku. Ostatnia partia alkoholu została wyprodukowana przed ubiegłorocznymi Świętami Wielkanocnymi.

— Jest kilka alkoholi, które produkujemy nie po to, żeby zarabiać, ale żeby podtrzymać tradycję. Wśród nich jest właśnie tatarczówka. W tym roku nie zdecydowaliśmy się na produkcję, bo został nam zapas. Dalszy los będzie zależał od tego, jak napitek sprzeda się przed tymi świętami. Jeżeli nie będzie zainteresowania, a na podtrzymaniu tatarczówki będzie zależeć tylko grupie miłośników z Towarzystwa Miłośników Skoczowa, to być może zastanowimy się nad całkowitym zaprzestaniem produkcji — mówi Bartosz Boćko, prezes Tooranka.

Robert Orawski ma tego świadomość: — Przecież to firma, która musi zarabiać. Nie ma altruistów.

Na ministerialnej liście produktów regionalnych znajduje się wiele alkoholi. W samym województwie śląskim, oprócz tatarczówki zarejestrowane są także warzonka i miodula. Gdzie indziej popularne są m.in. podlaska samogonka zbożowa, nalewka bursztynowa, onisiówka czy śliwowica łącka.
Komentarze: (11)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Те, кто запрещает продавать водку после семи - антисемиты

skoro z trudem można jeden kieliszek tego paskudztwa przełknąć

Panie Robercie. Nie chcę być złośliwym, ale dajcie sobie siana z tym tatarakiem i jego pochodnymi. Gdyby to choć zdrowe było albo smaczne. Piszecie o tym jakby nie było ważnych tematów. Ale jeśli to jest talent a nie nałóg, to walnij pan spyrolu- przynajmniej szybciej zadziała :-)).

Chętnie kupię flaszkę . Niech ktos napisze w jakim sklepie jest do kupienia. Zaraz jadę !

w Mikrusie w Skoczowie ;-)

Jeśli nawet najwyższym władzom w mieście nie chce się obronić trunku (rok temu gminna komisja AA zabroniła jego promocji!!!)to czemu się dziwić że nikomu (poza wyjątkami) nie zależy na jego promocji)

Ostatnio oglądaliśmy świetną sztukę graną przez scenę polską w teatrze cieszyńskim- "Slodkie rodzynki-gorzkie migdały"-goraco polecem. Rozbawiło mnie jedno stwierdzenie jakie pada na scenie; lepiej być znanym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem .

na miodonke po skoczowsku - sukces gwarantowany

Пиво - сила, tatarczówka - могила.

Dzięki za namiar. Zajechałem do Mikrusa . Mam flaszeczkę , czekam na Wielkanoc .

starczy ci na kilka lat - po kieliszeczku - pamiętaj

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama