Zaprzęgi szalały na Kubalonce

Maszerzy budują więź z każdym psem z osobna. Po zakończonym biegu każdemu czworonogowi dziękują. fot. Katarzyna Koczwara

Sport ten wciąż budzi wiele kontrowersji. Kto jednak dotarł na zawody, pospacerował między maszerami i ich czworonogami, ten wie, że psiakom nie dzieje się żadna krzywda. Spełniają się w tym, co kochają najbardziej - bieganiu. Na kilka minut przed startem psiaki są tak podekscytowane, że ich opiekunowie muszą je mocno trzymać, by przedwcześnie nie wyrwały się w trasę. Gdy tylko ruszą, na ich pyskach maluje się szczęście, widać też maksymalną koncentrację. To specyficzny sport, w którym człowiek musi współpracować ze zwierzęciem. Relacja, która się między nimi tworzy jest niezwykle silna.

— Musimy sobie wzajemnie ufać — przekonywał Igor Tracz, niedzielny srebrny medalista na krótkim dystansie w masowym biegu na 2,5 km. Maszerzy budują więź z każdym psem z osobna. Po zakończonym biegu każdemu czworonogowi dziękują, każdego głaszczą czy wręcz przytulają.

WIĘCEJ O IMPREZIE ORAZ FOTOREPORTAŻ NA: GoBeskidy.pl

Na Kubalonce dopisali też kibice. — Byłem przekonany, że będziemy tutaj sami, a tu tyle osób codziennie nas dopingowało! — nie krył zadowolenia Igor Tracz. — Zawody niezwykle nas urzekły — przyznali Anna i Madzia Bujas z Bielska-Białej. Z kolei Kasia Łukaszewicz z Gliwic tylko przejeżdżał przez Kubalonkę, ale gdy zobaczył wspaniałe zmagania, to został już na cały dzień. — Kibice dopisali, bardzo im dziękujemy, że przyszli dopingować naszych zawodników — cieszyła się Anna Wodzińska, prezes Polskiego Związku Sportu Psich Zaprzęgów obiecując jednocześnie, że to nie ostatnia taka impreza w Beskidach.