W sutannie ze StożkaNajstarszy uczestnik zawodów, 67-letni ksiądz Władysław Nowowolski fot. Katarzyna Koczwara Podium zawodów w kategorii open. fot. Katarzyna Koczwara Najlepsi zawodnicy w kategorii 45-50 lat wraz z organizatorami. Od lewej księża: Damian Copek, Dobrosław Mężyk, Henryk Urbaś, Mirosław Gajda, Grzegorz Szwarc fot. Katarzyna Koczwara Zdecydowanie najliczniej reprezentowany był Śląsk. Rodzynkiem okazał się ksiądz Jacek Socha z Gdyni. — Jestem jedynym reprezentantem północy kraju. Cieszę się, że nie ominąłem żadnej tyczki i ukończyłem zawody — zauważył ksiądz Jacek, z którym do Wisły przyjechało dwóch parafian. — Jesteśmy wspólnie na zimowisku w Korbelowie. Nie mogliśmy zostawić księdza Jacka bez dopingu— stwierdził Michał Wysocki z parafii św. Mikołaja w Gdyni. W kategorii księży w wieku powyżej 50 lat wygrał Krzysztof Sontag z Lędzin. Miał najliczniejszą grupę kibiców. — Dwa busy parafian ze mną przyjechały, ale kibicowali wszystkim. Sami się zawsze organizują, to dobra okazja by się poznali, zjednoczyli — cieszył się ksiądz Krzysztof. Wśród duchownych w wieku 45-50 lat najlepszy okazał się salezjanin Henryk Urbaś z Krakowa. — Piąty raz dziś wygrałem, staram się po prostu dobrze przejechać trasę — wyznał. Jak większość duchownych, którzy dotarli na mistrzostwa do Wisły pasja sportowa towarzyszy mu od dzieciństwa. — Pochodzę z Żywiecczyzny, od dziecka jeżdżę na nartach, zawsze chętnie wracam w góry. Jest okazja pooddychać świeżym powietrzem, nabrać sił do dalszej pracy — przyznał zakonnik z Krakowa. W kategorii księży w wieku 35-45 lat prym wiedli organizatorzy mistrzostw. Wygrał ksiądz Grzegorz Szwarc ze Świętochłowic. Drugi był ksiądz Damian Copek z Katowic. Wśród księży w wieku 25-35 lat najlepszy okazał się Szymon Kos z Katowic. Najstarszy uczestnik zawodów 67-letni ksiądz Władysław Nowowolski zajął drugie miejsce w swojej kategorii i otrzymał specjalne wyróżnienie. Po mistrzostwach księży rozegrane zostały zawody w kategorii open. Pierwsze miejsce zajęli Grzegorz i Krzysztof Gembala z Cieszyna. Na drugim miejscu uplasowali się Mieczysław i Borys Madejczyk z Wisły. Trzecie miejsce przypadło Filipowi i Pawłowi Jagiełłom z Gliwic. Dla każdego uczestnika zawodów przygotowano upominki.
|
reklama
|
Przywieźli ze sobą kobiety zwane "kucharkami", jechali by szybciej tylko pogonić ich diabłem
co za pierón, tyn ksióndz Nowowolski, zaiwanio jako debeł - ino gymba mu sie śmieje... (tu nie da się jechać, jak duch boży zawieje bo naturalnie wypadnie się z trasy i wyląduje tam, gdzie dorodne knieje...)
i jak ładnie koloratkę widać:)
Spadaj na drzewo wieśniaku z kompleksem źle powiązanego snopka siana
Czy istniejesz również w wersji z mózgiem ?
Nareszcie normalni!
"Sutanny ubrali tylko na pokaz" Taka prawda :)
Przecież ja powiedziałem jasno i wyraźnie- Ja jako męższczyzna żyję z kobietą i nazywam ją ŻONA, ON żyje z kobietą i nazywa ją KUCHARKA przecież to normalny człowiek jak każdy inny.
Twoi starzy musieli mieć niezłe pole, żeby wychodować takiego buraka.
Zmniejsz dawkę albo zmień dilera.
Dodaj komentarz