Małysz przetestował Malinkę

Ostatnie instrukcje „dyrygenta" czyli trenera Łukasza Kruczka. fot. Wojciech Trzcionka

Jeszcze tylko gogle... fot. Wojciech Trzcionka

... i jazda! fot. Wojciech Trzcionka

Pierwszy lot był udany. fot. Wojciech Trzcionka

Po niespełna 5 latach od podpisania aktu erekcyjnego przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, przy wielu trudnościach związanych z przebudową, wiślańska skocznia wreszcie jest gotowa. Obiekt o punkcie konstrukcyjnym 120 m może pomieścić 8–10 tys widzów. Skocznia będzie funkcjonowała przez cały rok ponieważ posiada nawierzchnię igelitową, sztuczne oświetlenie oraz instalację do sztucznego naśnieżania. Koszt budowy wyniósł 47 mln zł. — Żałuję, że tyle lat było potrzebnych, żeby ta skocznia w końcu powstała. Mimo wszystko bardzo się cieszę, bo jest potrzebna nie tylko mnie, ale też innym skoczkom — przyznał Małysz. Będzie to już czwarty w Polsce obiekt, na którym skoczkowie będą mogli przygotowywać się do startów w zawodach.

Pierwsze skoki na zmodernizowanym obiekcie oddali w środę Adam Małysz, Stefan Hula, Tomisław Tajner, Piotr Żyła i Rafał Śliż. — Przyznaję, że miałem lekką tremę przed pierwszym skokiem. Obawiałem się, że rozbieg może być za krótki, że gdzieś będzie wystawał jakiś gwóźdź lub trafię na wybiegu na nierówność, ale okazało się, że wszystko jest dobrze ubite — powiedział po pierwszym skoku na odległość 126 m Małysz. Dalej od niego skakał jednak Piotr Żyła, który przekroczył 130 m. – Fajnie, że mogłem tu skoczyć. Obiekt robi naprawdę imponujące wrażenie — zachwycał się skoczek.

Dla trenera kadry skoczków Łukasza Kruczka obiekt ma tę zaletę, że jest położony blisko Zakopanego, co pozwoli zaoszczędzić sporo czasu na dojazdy na treningi. — Gdy znudzi nam się już Wielka Krokiew to wsiądziemy w samochód i po kilku godzinach będziemy w Wiśle, zamiast szukać obiektu w innych krajach

Skocznia zostanie oficjalnie otwarta za tydzień. Wtedy też obiekt otrzyma imię Adama Małysza. Szczegóły imprezy pod patronatem prasowym Gazetycodziennej.pl w programie.