Jeleń nie dał prezentu Smudzie
To był najlepszy mecz polskiej reprezentacji od wrześniowego zwycięstwa z Grecją. Najlepszy, nie znaczy że dobry. Po katastrofalnych występach eliminacyjnych przeciwko Irlandii, Słowenii, Czechom i Słowacji poprzeczka nie wisiała wysoko. Zagrać słabiej było wręcz nieprawdopodobieństwem. Drużynie Franciszka Smudy się udało. Ale starych grzechów było więcej niż nowej jakości.
Jeleń miał dwie najlepsze okazje - przed przerwą jego strzał obronił bramkarz, po uderzył - dosłownie - piłkę nosem po wrzutce Kosowskiego i Pantilimon złapał piłkę. PRZEZ TEN GOL PRZEGRALIŚMY: W środę o 17.00 w Bydgoszczy rywalem Polski będzie Kanada.
|
reklama
|
|
"- Dzisiaj widowiska nie było i być nie mogło. Murawa była taka, że trudno się było na niej w ogóle utrzymać równowagę, a co dopiero mówić o szybkim rozegraniu, przyjęciu. Kilka razy próbowałem wystartować do sprintu, ale nogi się rozjeżdżały - kręcił głową Jeleń.''
Panie Jeleniu - zupełnie Pana rozumiem. Jak biegam po mokrej trawie na boso to też mi się nogi rozjeżdżają nie mówiąc o szybkim rozegraniu. Ja po moich ostatnich imieninach to nawet na trotuarze nie mogłam utrzymać równowagi a próba dobiegnięcia do taxi poprzez kilkukrotne wystartowanie do sprintu na płycie Rynku Cieszyńskiego zakończyła się pobytem na Oddziale Urazowym Szpitala Śl. Całkowicie Pana Jelenia rozumiem i pozdrawiam.
Dodaj komentarz