, poniedziałek 20 maja 2024
Jeleń: Marzę o Barcelonie, ale wracam do Cieszyna
— Cieszyn i Auxerre można porównać. Jest tylko jedna, ale bardzo znacząca różnica, tutaj mam całą rodzinę, kolegów i przyjaciół — mówi Jeleń. fot. Marcin Mońka 



Dodaj do Facebook

Jeleń: Marzę o Barcelonie, ale wracam do Cieszyna

O polskiej reprezentacji, mundialu w RPA, nowych ofertach pracy, kontuzjach, niedzielnym meczu wspomnień i powrocie do... Piasta - rozmawiamy z Ireneuszem Jeleniem, pochodzącym z Cieszyna napastnikiem francuskiego AJ Auxerre.
Nie jest panu żal, że polska reprezentacja z Ireneuszem Jeleniem w składzie nie gra na Mistrzostwach Świata w Republice Południowej Afryki?
— Jak się ogląda mecze w telewizji to pojawiają się takie myśli, że gdyby historia potoczyła się inaczej, to my teraz biegalibyśmy po afrykańskich murawach. Stało się tak jak się stało, musimy jak najszybciej zapomnieć. Teraz przed nami Mistrzostwa Europy, które odbędą się u nas i na Ukrainie, i do tego turnieju trzeba się jak najlepiej przygotować.

Czego zabrakło naszej reprezentacji by jechać na mundial? Po losowaniu grup eliminacyjnych w Polsce panował przecież umiarkowany optymizm.
— Rzeczywiście nie trafiliśmy do najsilniejszej grupy, wydawało się, że wszystkie zespoły są w naszym zasięgu. Oczywiście długo można by szukać powodów tych nieudanych eliminacji. Staram się jednak tych eliminacji nie rozpamiętywać, myśli chyba wszystkich kolegów z reprezentacji kierują się już w stronę Euro 2012.

Póki nie wybiegniecie na boiska Mistrzostw Europy, pozostaje śledzić innych reprezentacji na afrykańskim mundialu. Kto jest Pana faworytem?
— Mam kilku znajomych którzy pojechali na mistrzostwa ze swoimi reprezentacjami. Kibicowałem mocno Słowenii, która zresztą w eliminacjach grała w naszej grupie. W jej barwach występuje mój kolega z AJ Auxerre, Valter Birsa z którym dobrze rozumiemy się nie tylko na boisku ale także poza nim. Słoweńcy jednak odpadli, więc trzymam kciuki za Holandię, której kibicuję od lat.

A Francja?
— Wiadomo, gram w lidze francuskiej, jednak od małego zawsze kibicowałem Holendrom. Mimo wszystko szkoda że Francuzi odpadli, lecz taka jest piłka. W ich drużynie nie było dobrze już od dłuższego czasu, konflikty pojawiły się nie tylko na mundialu ale również przed turniejem. Nie wyszły im za bardzo eliminacje, do finałów MŚ awansowali dopiero po barażach. Konflikty nękały ten zespół już od dawna, i jeśli nie ma atmosfery w drużynie takie niestety są efekty.

W polskiej reprezentacji atmosfera jest chyba nieco lepsza niż pod koniec kadencji Leo Beenhakera. Dobrze układa się panu współpraca z trenerem Franciszkiem Smudą?
— Początki mamy dobre, relacje między piłkarzami a trenerem są w porządku. Jeśli chodzi o mnie na pewno jest lepiej niż w czasie, gdy selekcjonerem był Leo Beenhaker. Nie rozpamiętuję jednak kadencji Holendra, dla mnie liczy się to, co dzieje się teraz. Trener Smuda opracowuje styl gry reprezentacji, a ja cieszę się, że pasuję do tej taktyki, że wróciłem do tej kadry i w niej jestem. I jeśli tylko będę zdrowy zawsze będę chciał pomóc tej drużynie.

Kibice już od kilku miesięcy zastanawiają się, gdzie zagra pan w przyszłym sezonie. Ma pan oferty m.in. z kilku francuskich klubów. Marzy pan o Marsylii czy raczej o Paryżu?
— Mam kilka ofert, jednak przez zabieg, który przechodziłem i trwającą rehabilitację wszystko wydłuża się w czasie. A kluby ligi francuskiej właśnie rozpoczynają przygotowania do nowego sezonu. Rozpoczyna je również Auxerre, a ja na razie nie mogę biegać ani trenować. Dlatego też ciężko będzie mi teraz zmienić klub. Mam jednak nadzieję, że szybko uporam się z problemami zdrowotnymi. I nie będę płakać, jeśli na przyszły sezon zostanę w Auxerre. Nie mam jakiegoś szczególnego ciśnienia by zmienić klub, przed nami przecież eliminacje do Ligi Mistrzów, i nawet jeśli nie udałoby się awansować, pozostaje jeszcze Liga Europejska. Oczywiście jestem ambitnym chłopakiem i chciałbym grać w jak najlepszych klubach, takie mam podejście i naprawdę oczekuję na coraz poważniejsze wyzwania. I dlatego wymarzonym klubem od zawsze jest Barcelona. Jednak patrząc realnie - chciałbym zostać we Francji i grać w lepszym klubie.

W zeszłą niedzielę współorganizował pan „Mecz wspomnień” na boisku w Cieszynie. Miło było spotkać się z kolegami z drużyny Piasta sprzed 10 lat? Utrzymujecie wciąż ze sobą kontakt?
— Fajnie w ogóle byłoby w takim meczu wystąpić, jednak kontuzja pokrzyżowała plany. To dobry pomysł, aby koledzy z którymi awansowaliśmy 10 lat temu do ligi międzywojewódzkiej od czasu do czasu rozgrywali towarzyskie mecze. Niektórych kolegów nie widziałem od dawna, a z niektórymi mam stały i częsty kontakt. To dobra okazja by powspominać choćby czasy, gdy grało się „Pod Wałką”. Staram się okazyjnie pomagać Piastowi, no i jestem kibicem tej drużyny. Gdy skończę karierę wrócę do Cieszyna, bo takie mamy plany z rodziną. Wtedy na pewno będę mieć na tyle wolnego czasu by pomyśleć nad współpracą z klubem. Obecnie kolegom niezbyt się wiedzie, grają w A-klasie i czasami przegrywają z zespołami, z którymi kiedyś przegrać byłoby nie do pomyślenia.

PISALIŚMY: Piłkarze wspominali stare dobre czasy

Wciąż pana ciągnie do Cieszyna, a przecież Auxerre jest również ładnym, niedużym i urokliwym miastem...
— Oczywiście Cieszyn i Auxerre można porównać. Jest tylko jedna, ale bardzo znacząca różnica, tutaj mam całą rodzinę, kolegów i przyjaciół. W Auxerre mam znajomych, ale nie ma tego klimatu, który odczuwam będąc w Cieszynie. I gdy tylko pojawia się szansa, staram się przyjeżdżać. Nawet gdy trener da tylko dwa dni wolnego. Poza tym w klubie dobrze wiedzą, że najlepiej potrafię wyleczyć kontuzje w Polsce, więc regularnie odwiedzam swoje miasto.

Rozmawiał: MARCIN MOŃKA
Komentarze: (8)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

gdzie pieprz rośnie i Era Nowe Horyzonty mieszka...

...

"Ireneusz Jeleń: Marzę o Barcelonie ale chętnie wracam do Cieszyna" - taki tytuł jest mniej mylący...

jesteśmy dumni z ciebie, Ireneuszu

miło poczytać, że ktoś ma sentyment do naszego miasta... na meczu odbierałem z rąk Jelenia nagrodę.. to był zaszczyt... Trzymamy z żoną za Ciebie kciuki Irek... powodzenia

Czekam

Pan Ficek ma z Irkiem Jeleniem bardzo dobre układy , wystarczy sprawdzić na www.bogdanficek.pl w zakładce Fotogaleria. Więc nie piszcie bzdur!

Patrząc na Mistrzostwa Świata jedno się rzuca w oczy; najważniejsza jest wola walki, myślenie i bieganie. Bez tego ani rusz. Tego zabrakło w eliminacjach. Zabrakło bo tego nie brakuje na krajowych boiskach. Chłopek jeden dostał "bala" to już reszta stoi a ten co podał zwalania automatycznie. Ale... może to tylko moje wrażenie...

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama