Błachowicz: To nie ja byłem w ringu- Wiedziałem, że jest mocny. Jeszcze w pierwszej rundzie pojedynku czułem, że jest do pokonania. Nie wiem jednak, co się stało. I nie chcę się usprawiedliwiać. W ringu jednak nie było mnie, wyszedł ktoś inny przyodziany w moją skórę. Nie potrafię tego wytłumaczyć, przecież nie po raz pierwszy walczyłem. A jednak coś mnie sparaliżowało. I zamiast walczyć z nim musiałem raczej toczyć pojedynek z samym sobą. W sporcie jednak bywa i tak. Sokoudjou po walce przyznał, że znał twoje słabe strony. Ty znałeś jego słabości? - Zawsze jestem dobrze przygotowany do każdej walki, i to nie tylko fizycznie. Kameruńczyka też miałem dobrze rozpracowanego. I twierdzę, że jest zawodnikiem absolutnie w moim zasięgu. Dlatego też będę dążyć do rewanżu. I myślę, że jeszcze się w ringu spotkamy. Torwaru nie opuściłeś w sobotę o własnych siłach... - Rzeczywiście nie wyglądało to najlepiej. Lekarz, który oglądał moją nogę po walce przyznał, że choć w zawodzie pracuje od 17 lat, to czegoś takiego nie widział. Na nodze mam ogromnego krwiaka, a nogę spuchniętą tak, że moje udo wygląda jak udo Pudziana. Na szczęście nie doszło do żadnego naderwania, więc zgodnie z oceną lekarzy, po 2-3 tygodniach wszystko powinno wrócić do normy. Przez pierwsze dwa dni po walce nie mogłem chodzić, teraz jednak przechodzę rehabilitację i są już pierwsze efekty. Zastanawiałeś się nad planami na najbliższe tygodnie i miesiące? - Prawdziwego zawodnika poznaje się w chwilach, kiedy po porażce potrafi się podnieść i staje się jeszcze lepszym wojownikiem. I ja taki będę, wyciągnę ze wszystkiego, co się wydarzyło, wnioski na przyszłość. Porażki uczą pokory, lecz przede wszystkim pomagają wyeliminować własne słabości. Teraz skupiam się na rehabilitacji, a gdy fizycznie wszystko będzie już ze mną dobrze, wracam do treningów. Porażka nie zamknęła przed tobą perspektywy walk w federacji UFC. Droga jednak się wydłużyła... - Tak naprawdę wszystko miałem już poukładane, brakowało tylko zwycięstwa z Sokoudjou. Walki w Stanach Zjednoczonych to przecież moje marzenie. Sprawa się teraz trochę skomplikowała, lecz wiem na pewno, bo znam siebie przecież, że wrócę do miejsca, w którym byłem przed pojedynkiem, a nawet pójdę dalej. Lecz by znów się tam znaleźć, muszę stoczyć dodatkowe walki. Rozmawiał: MARCIN MOŃKA POLECAMY: Sport na Śląsku Cieszyńskim
|
reklama
|
Na ustawkach sie nie ćwiczy durny napinaczu internetowy. Do piaskownicy leszczu barowy "J"
MUSI POCWICZYC Z KIBOLAMI NA USTAWCE ALBO W BARZE/OGRODKU
Banotówka i cały Cieszyn z Tobą Jano !
Janek, powodzenia, Cieszyn liczy że zawalczysz jeszcze Ameryke:)
W sporcie wszystko moze sie zdarzyc.Roznie
bywa.Zycze powodzenia
konsultacje były tylko pierwszym etapem, a faktyczny projekt, czyli wypracowywanie produktów, zaczyna się właśnie teraz.
Powodzenia! Cieszyn z Toba, liczymy ze przywieziesz kiedyś pas UFC do Księstwa Cieszyńskiego :)
Dodaj komentarz