, środa 8 maja 2024
Chybie pełne reliktów PRL
Wójt Chybia Elżbieta Dubiańska-Przemyk mówi, że w gminie ma wiele pilniejszych spraw do załatwienia niż wymiana starych nazw. fot. Dorota Kochman 



Dodaj do Facebook

Chybie pełne reliktów PRL

DOKA
Chybie pełne reliktów PRL

Miejscowy klub sportowy nazywa się Robotniczy Klub Sportowy Cukrownik Chybie, a jego hala — o czym informuje tablica — nosi imię 35-lecia PRL. fot. Dorota Kochman

Hala sportowa im. 35-lecia PRL, ulica Świerczewskiego czy Gwardii Ludowej to tylko niektóre przysłowiowe kwiatki, które jeszcze można spotkać w Chybiu.
Ponad rok temu Instytut Pamięci Narodowej zaapelował do gmin, aby dokonały zmian nazw, które „utrwalają zafałszowany obraz najnowszych dziejów Polski". Dekomunizacja, do której nawoływał IPN wzruszyła wielu samorządowców w kraju, ale nie w Chybiu. Ta mała wioska na Śląsku Cieszyńskim po dziś dzień w ogóle nie rozliczyła się z przeszłością i nadal funkcjonuje tu wiele PRL-owskich nazw. Klub sportowy nazywa się Robotniczy Klub Sportowy Cukrownik Chybie, a jego hala — o czym informuje tablica — nosi imię 35-lecia PRL. Ponadto w Chybiu są ulice Gwardii Ludowej (po przekształceniu w Armię Ludową była formacją zbrojną PPR), Gagarina — radzieckiego kosmonauty, czy generała Świerczewskiego — działacza komunistycznego, który „kulom się nie kłaniał".

― To też historia Polski, może nawet lepsza niż ta, która tworzy się teraz. Nam to nie przeszkadza i przyzwyczailiśmy się do tych nazw. Po co to zmieniać, jeśli i tak w głowie zostaną stare nazwy? Przecież dla nas to będzie kosztowne. Ostatnio dopiero co wymieniliśmy dowody osobiste i znów mamy to zrobić? ― mówi para emerytów, która nie chce ujawniać swoich danych.

Gdy rządziła partia Jarosława Kaczyńskiego, w kraju był boom na usuwanie nazw, które „utrwalają zafałszowany obraz najnowszych dziejów Polski". Sukcesywnie znikały pomniki, nazwy ulic, czy symbole związane z PRL. W Chybiu dekomunizacja nie przejdzie, bo mieszkańcy ani myślą o zmianach.

― Nikt z mieszkańców o to nie wnioskował, a hala sportowa nie jest naszą własnością. Póki nie będzie sprzeciwu mieszkańców, nic nie będziemy zmieniać ― mówi stanowczo wójt Chybia Elżbieta Dubiańska-Przemyk. Dodaje, że w gminie ma wiele pilniejszych spraw do załatwienia.

Mieszkańcy popierają swoją wójt. ― W Bielsku-Białej zmienili nawy ulic i teraz trudno się w mieście połapać. I tak używa się starych nazw, bo tkwią w głowie. Historia jest historią ― uważa Renata Gorzała, mieszkanka Chybia.

Gdyby zmieniono nazwy ulic, mieszkańcy musieliby liczyć się m.in. z kosztowną wymianą dowodów czy pieczątek.
Komentarze: (41)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Reliktów jest pełno, nie tylko nazwy ulic. Jedna Gmina od drugiej bardziej czerwona. Nawet trzeba niekiedy mówić "Przedsiębiorca" do byłego sekratarzyny który dobre maszyny z państwowej formy wykupił jako złom a potem były same cuda, maszyny ożyły i żywiły Pana Sekretarza. Udaje taki pawia a jest zwykłym młotkowym. Pozdrawiamy Goleszów. Dajcie ludzie jeszcze pare takich przykładów a Pan Redaktor niech poszerzy strone bo braknie miejsca.

Coś niesamowitego!! Jak ci ludzie mogą tam żyć??
Ja chyba bym się z Chybia wyprowadził!!

Tak tak ważnymi, tylko ważnymi, są tak zapracowani nad ważnymi że hey ! A Cieszyńskiej jest czerwone i tyle.

I bardzo dobrze, popieram panią wójt i mieszkańców Chybia!!!

Jak IPN i PiS tacy skorzy do zmian, to niech dadzą pieniądze na ten cel, a nie uszczuplać budżetu gmin. BRAWO Pani Wójt .

Gienerała Karola zostawić. Pił jak smok, tak jak my.

No i to się właśnie nazywa pragmatyzm, popieram; niektórzy mają takie dziwne skłonności, żeby wszystko ideologizować, a nazwy własne to głównie zwykłe ludzkie przyzwyczajenie, po jakiego ... wiedzieć kto to był świerczewski, no może gdyby się nazywał stokrotka, to mieszkałoby się na ulicy stokrotki - lepiej by brzmiało i nie kojarzyło się w ogóle...

"U wielu ludzi stałość przekonań jest po prostu wynikiem umysłowego zastoju".

Ale mi problem.
Historia jest jaka jest i po co na siłe ją ukrywać.
Nie ma się czego wstydzić.
Wyszliśmy z komunizmu i zmiana mazw ulic nic nie zmieni...
a koszty takich zmian są.

Dziękuję autorce DOKA za podjęcie tego tematu. O ile prawdą jest to co przeczytałem w postach o pani wójtowej (w CV - sekr. PZPR) to fakt, że widzi ważniejsze sprawy niż dekomunizacja wcale mnie już nie dziwi. Dla niej ważniejsze zawsze będą ławeczki, pole golfowe czy fontanna.

Mieszkańcy Chybia weźcie sprawy w swoje ręce bo będziecie nadal mieszkali w skansenie komunizmu. Chyba, że marzycie o sławie Pacanowa.

„Uważam, że jeżeli my — bądź to poszczególna osoba, partia, armia albo szkoła — nie jesteśmy atakowani przez wroga, to jest źle, gdyż oznacza to niewątpliwie, że znaleźliśmy się z nim w jednym błocie. Jeżeli zaś jesteśmy atakowani przez wroga, to jest dobrze, gdyż dowodzi to, że ustaliliśmy wyraźną linię podziału między nim a nami. Jeżeli wróg napada na nas zaciekle i przedstawia nas w najciemniejszym świetle jako ludzi pozbawionych wszelkich zalet, to jeszcze lepiej, gdyż dowodzi to, że my nie tylko ustaliliśmy wyraźną linię podziału między nim a nami, ale że mamy też wielkie sukcesy w pracy.”

Mao Tse Tung. Czerwona Książeczka

Jasne tam jeszcze nie ma ulicy jana pawełka.Trzeba się śpieszyć zanim zostanie świętośkiem i się po wyjściu z wymyślonego czyśca nasmoli(wkurzy) na Ślązaków i spuści ogień niebieski, bo jako święty, który zrobił najwięcej cudów w 20 wieku, bozia mu da do ręki instrumenty kary. O rety już wyprowadzam się z okolic Chybia.

Gwardia Ludowa została utworzona w lipcu 1942 roku jako zbrojne ramię komunistycznej konspiracji Polskiej Partii Robotniczej i była ściśle podporządkowana ośrodkom dowódczym w Związku Sowieckim. W 1944 roku GL została przemianowana na Armię Ludową, która do końca wojny była formacją realizującą priorytety sowieckiej racji stanu i narzędziem polityki Józefa Stalina wobec Polski. Ani Gwardia Ludowa, ani Armia Ludowa nigdy nie były częścią sił zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego. natomiast członkowie GL i AL byli podstawowym zapleczem dla budowy struktur Urzędów Bezpieczeństwa (UB) i milicji (MO), a wielu z nich było sprawcami zbrodni i represji wymierzonych w społeczeństwo.

Zarówno w Hiszpanii, jak i na frontach w ZSRR, w Polsce i w Niemczech Świerczewski nie odniósł sukcesów na polu walki. Szczególnie tragiczna w skutkach była operacja łużycka 2 Armii WP, gdzie jego błędy w dowodzeniu doprowadziły do tragicznych porażek i olbrzymich strat wśród żołnierzy. Trudności w dowodzeniu w tym okresie były spowodowane m.in. nieustannym nadużywaniem alkoholu i konfliktami z podwładnymi, którzy byli zmuszeni odmawiać wykonania niektórych niedorzecznych rozkazów. Szczególnie ostro jego decyzje podejmowane pod wpływem alkoholu kwestionował gen. Aleksander Waszkiewicz.Do końca był w pełni dyspozycyjny wobec Stalina i jego przedstawicieli. Mimo polecenia założenia polskiego munduru nigdy nie przestał być oficerem sowieckim. W marcu 1947 r. zginął pod Baligrodem w Bieszczadach.

Po śmierci uczyniono go ikoną komunistycznej propagandy. Jako „generał Walter” został wykreowany na bohatera wielu legend i mitów, niewiele mających wspólnego z rzeczywistością.

Adolfa Hitlera trzeba było zostawić, bo to też przecież historia (:)

Za to dzisiaj polscy żołnierze z orłem w koronie na ramieniu z zimną krwią mordują niewinnych ludzi w Iraku i Afganistanie w imię interesów USA. Kilku oskarżonych za zbrodnie to tylko wierzchołek góry lodowej, pokazowy proces pod publiczkę. Pamiętaj, że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.

Proponuję ulice ponumerować tak jak u wuja Sama i będzie spokój na wieki.A tak na przyszłość to ronda cieszyńskie też!

W wojnie polsko - bolszewickiej w 1920 roku, w której Świerczewski stanął po stronie komunistów przeciwko rodakom, jako dowodzący batalionem Armii Czerwonej. To tylko jeden z nielicznych epizodów jego mrocznej przeszłości.

Generałem za nic się nie zostaje, na banknocie byle komu też się wizerunku nie daje. "O człowieku, który się kulom nie kłaniał" Janiny Broniewskiej to oczywiście książka naciągana nawet bardziej niż trochę, ale teraz księgarnie są przepełnione pozycjami o JP2, które są tak naciągane i przekłamane, że władze PRL-u wstydziłyby się tej rangi bzdury ludziom wciskać

W wojnie polsko - bolszewickiej w 1920 roku też stanąłbym po stronie komunistów przeciwko zaplutemu rządowi RP na usługach zachodniego kapitału, który przez następne 20 lat gnębił klasę robotniczą policyjnymi szykanami, rozpędzał strajki kolbami karabinów, represjonował działaczy związkowych, a w 1938r ramię w ramię z Hitlerem Rozbierał Czechosłowację.

Naczytał się biedak Mao i pierdoły wypisuje.

Podany wcześniej cytat Mao mówi właśnie o tym jak odnosimy się do opinii takich jak twoja. Z proletariackim pozdrowieniem dziękuję za umożliwienie pokazania przykładu.

Konstytucja 1952r zapewniała „szczególną opiekę i ochronę … własności spółdzielczej jako własności społecznej”. Zgodnie z tymi nie przewidywano miejsca dla instytucji WŁASNOŚCI lokalu w budynkach SM. Ustawa o spółdzielniach i ich związkach 1961r pozbawiła WŁASNOŚCI mienia osób fizycznych, na rzecz własności „społecznej”. Jednocześnie PRL nie dokonał „uspołecznienia” mienia osób fizycznych, członków SM. Uspołecznienie miało by miejsce gdyby SM utworzyła fundusz wkładów mieszkaniowych (FWM) i fundusz wkładów budowlanych (FWB). Wówczas środki finansowe osób fizycznych stawałyby się z mocy prawa kapitałem własnym osoby prawnej, czyli źródłem finansowania jej majątku rzeczowego. Członkowie otrzymywali by „przydział” (użytkowania) lokalu, lecz pozbawiono by Ich roszczeń zarówno do zwrotu swoich pieniędzy, finansujących koszty budowy lokalu, jak i do własności lokalu. SM ujawniałaby w aktywach bilansu własne środki trwałe (zasoby budynkowe i lokalowe) oraz w pasywach bilansu fakt posiadania w pełni własnego kapitału (funduszu) osoby prawnej. Utworzenie i ujawnienie w SM funduszu wkładów jako jej funduszu własnego oznaczałoby, iż od tej pory nikomu poza osoba prawną nie przysługuje żadne roszczenie do tegoż kapitału. Rozwiązania powyższego nie przyjęto gdyż żaden obywatel nie zgodził by się na czynienie SM darowizny z własnego majątku. Możliwym było także zastosowanie rozwiązania, pozwalającego na uzyskanie przez SM czasowo prawa własności mienia członków. Wymagałoby to ustanowienia mieszkań i wkładów członków udziałami w majątku SM. Prywatne mieszkania i udział we własności innych budynków i lokali stanowiłyby wówczas udział tych osób w majątku osoby prawnej tak długo, jak długo trwałby stosunek członkostwa. SM odpowiadałaby za swoje zobowiązania swoimi zasobami. Rozwiązania tego nie przyjęto gdyż stanowiło by to potwierdzenie, że mieszkanie członka SM było jego prywatną własnością i ma prawo żądania jego zwrotu wraz z wystąpieniem ze spółdzielni. Skutkiem następowałyby masowe wystąpienia członków SM a to powodowałoby utratę przez SM praw do mienia członków. W sytuacji niewypłacalności finansowej SM (lub członka), wierzyciel SM (lub członka SM) zajmowałby lokale, jako pokrycie wierzytelności lub dokonano by egzekucji z lokalu członka (z jego udziału). W wyniku przyjętych rozwiązań zarówno PRL (jak i R.P.) pozostał nierozwiązany podstawowy problem, przesądzający o niemożności uzyskiwania przez SM własności mienia członków i ujawniania go, jako własnego jej majątku. SM nie uzyskała prawa tworzenia i ujawniania w swoich bilansach funduszu własnego, który stanowiłby źródło finansowania majątku rzeczowego. Posłużono się zapisem ustawy „O spółdzielniach i ich związkach” z 1961r, iż statuty spółdzielni muszą być zgodne z wytycznymi związków spółdzielczych. Powstawały więc „fundusze wkładów” w oparciu o wytyczne spółdzielczych związków i regulaminy RN. Bez ustaw uspołecznienie mienia członków nie mogło się dokonać i nie nastąpiło. Oznacza to, iż żadna SM w PRL nie stała się właścicielem zasobów budynkowych członków i nie stanowią one jej własności do dnia dzisiejszego. W celu zapewnienia SM majątku wybrano drogę dokonywania niejako „zaboru” mienia obywateli, w drodze „nadinterpretacji (łamania) Prawa spółdzielczego, Kodeksu cywilnego, fałszerstwa operacji i dokumentów finansowych SM. Gwarantem przyjętych „rozwiązań” były partyjne obsady Zarządów SM oraz Rad Nadzorczych SM oraz partyjne resorty. SM po przejęciu zobowiązania kredytowego przez członka SM, nie przekazywała mu jego własnego już lokalu (członek stawał się stroną umowy kredytowej z bankiem o finansowanie budowy swojego własnego lokalu i pozostałej części zadania inwestycyjnego), ale nadal ujawniała mienie członka jako swoje (osoby prawnej) środki trwałe. Po przejęciu przez członka SM zobowiązania kredytowego SM, które spłacał z własnych środków finansowych, powstawało zobowiązanie SM wobec jej członka. SM zatrzymującą WŁASNOŚĆ lokalu posiada zobowiązanie wobec swojego członka. Jednocześnie nadal nie posiada kapitału własnego (osoby prawnej) potwierdzającego możliwość posiadania przez nią wykazywanego mienia. SM posiada zobowiązanie (wobec członka) którego nie jest zdolna spłacić, z powodu braku własnych środków. SM realizując budowę (bez zaciągania kredytu bankowego) i obciążając członka obowiązkiem bieżącego finansowania kosztów budowy, może po zakończeniu budowy ustanowić wyłącznie prawo wyodrębnionej WŁASNOŚCI lokalu na rzecz członka. Realizuje bowiem usługę z powierzonych sobie cudzych środków finansowych. W SM członek zobowiązuje się do ponoszenia kosztów, których wysokość musi być ekwiwalentna do świadczeń dostarczonych przez spółdzielnię. Kiedy członek finansuje koszty budowy (bezpośrednio czy też poprzez spłatę zobowiązań związanych z budową) musi otrzymać towar (Własność lokalu) za który spółdzielnia zapłaciła jego pieniędzmi (a nie swoimi). Członek SM nie wnosi bowiem darowizny „wkładu”, który powiększa kapitał SM. To bowiem dopiero pozwoliło by na jego ujawnienie w pozycji funduszy. Członek SM pokrywa koszty budowy swojego lokalu, wpłacając środki należne firmie budowlanej. Jeżeli SM zawłaszcza własność wybudowanego mienia członka to także powstaje u niej zobowiązanie wobec członka o wartości prawa WŁASNOSCI lokalu.

Po pierwsze kogo to obchodzi, a po drugie co ma piernik do wiatraka?

Без секса прожить еще можно, но без разговоров о нем - НИКОГДА

lex - to brzmi dumie, ale, zobowiązuje. Nie można zatem nadto ironizować kwesti które powinniśmy już dawno odPeeReLizować. Chyba, że chcemy pozostać na poziomie "szmaba" i obrzucania się nawzajem błotem. Ludzie to lubią, ludzie to kupią... czy o to chodzi?

Lex to po łacinie prawo, a Lex Luthor to postać komiksowa, zabójca Supermana, symbol bezprawia. Ot taki paradoks. Polska rzeczywistość też pełna jest paradoksów, idiotyzmów i głupich przepisów. Część z nich pozostała w spadku po PRL-u, część jest wymysłem nowych, "demokratycznych" władz. Żyjemy w kraju gdzie najpopularniejszy samochód ciężarowy to seicento van, gdzie w każdym zakładzie karnym jest przynajmniej jeden więzień skazany za jazdę po pijaku na rowerze, gdzie priorytetem działań wydziałów kryminalnych policji jest łapanie nastolatków posiadających muzykę w plikach mp3, gdzie najbardziej dochodowa instytucja (kościół rzymsko katolicki) nie płaci ani grosza podatku, a wręcz przeciwnie, jest dotowana. Żyjemy w państwie, którego administracja jest jedną z najdroższych w Europie, a jednocześnie mamy infrastrukturę w krytycznym stanie i niedofinansowane praktycznie wszystkie sektory publiczne. Trzeba z tym walczyć jak i z wieloma innymi patologiami naszego państwa, między innymi z tym o czym wspomniałeś. Przepraszam za poprzednią uwagę pod twoim adresem. Reasumując dodam jeszcze, że za kilkadziesiąt lat historia sama oceni komu należą się pomniki i ulice.

Ciebie historia na pewno nie oceni. Choćbyś nie wiem ile pisał komentarzy, nie łudź się.

Dzięki za cenną radę

Wiesz lexxx jak to jest, czasami trzeba sprowokować. Nas też prowokują na każdym kroku: jak wysoki poziom głupoty naród zaakceptuje, jak niski poziom administracji i usług przyjmiemy, na jakie obiecanki damy się nabrać. I tak to leci. Mało która partyjna świnia z "tamtych czasów" ma się rzeczywiście "niedobrze". Wykluczenie społeczne i wegetacja dotknęła zwykłych naiwniaków których każda rewolucja produkuje na tony. Gryzą pazury, oglądają TV o 19.30, nie wiedzą co mówić, komu się przyznać. Boją się "tamtych" Kolegów, boją się "nowego", wstydzą się przyznać do wczasów w Bułgarii, wstydzą się przyznać że im nie starcza. I z takim to społeczeństwem mamy do czynienia. Sytuacja nie jest oczywiście beznadziejna. Sęk w tych durnych propozycjach odkomunizowania przez zmianę nazwy lub zlustrownie jakiegoś szaraka. Że też ludzie dają się nabierać na takie sztuczki. No to świnie i ich potomkowie korzystają. Ten bankowiec, ten Prezes, ten przedsiębiorca. Co tam wspominać o pałkowaniu, trzeba się cieszyć "wolnością", kasa jest a autka są bez talonu.

Napiszę krótko, bo jestem umówiony i muszę już wychodzić z domu, jutro rano pozwolę sobie jeszcze na głębszą refleksję w tym temacie, a teraz piszę tylko bo nie mogłem się powstrzymać po przeczytaniu twojego tekstu, a przeczytałem go po tym jak przed minutą skończyłem oglądać "Kingsajz" Machulskiego ze słynną ostatnią sceną w kolejce dziecięcej. Kurde, twoja wypowiedź jest jak komentarz do tego filmu. Takie już życie, cały czas chcesz być duży, a jak urośniesz to nie jest ważne czy tęsknisz za szuflandią bo niebawem okaże się, że jednak dalej twoje zdanie jest warte tyle co krzyk krasnoludka. Kończę bo chyba zapędziłem się w refleksjach ;-)

Bardziej odpowiednie słowo: zaplątałem się. Tak to jest kiedy film dla krasnoludków inspiruje do filozofowania maluczkich.

Bez przesady. W Warszawie też jest ulica Gagarina, Waryńskiego i Armii Ludowej (to ostatnie to nawet aleja).

W Paryżu jest ulica Lenina, Marksa i Trockiego, podobnie w Genewie i większości miast w Szwajcarii, w Dreźnie jest wielki pomnik Marksa, na Grenlandii jest pomnik Lenina. W Moskwie Jest pełno monumentów przypominających CCCP. Masz rację, problem jest sztuczny.

To nie był film dla tylko o krasnoludkach, a co do maluczkich to nie będę domniemał ile masz wzrostu na podstawie twojej sygnatury, ale jeżeli jest to coś innego niż średnica fel w twojej furze to szacun.

jak obiecałem, jest konkluzja. Wydaje mi się, że większość systemów jest podobna, sęk tkwi w ludziach. Jak jesteś świnią i kaszlesz na krzywdę innych to zawsze będziesz na świeczniku, a jak jesteś mazgaj to zawsze będziesz bity. Sekret polega na znalezieniu złotego środka, trzeba umieć odnaleźć się w sytuacji w jakiej się jest i korzystać z uroków życia. Dzisiaj mamy krwiożerczy kapitalizm, ja stoję gdzieś pośrodku drabiny wyzysku i moja moralność nie pozwala mi wchodzić na wyższe szczeble bo nie chciałbym opływać w luksusy czyimś kosztem, ale niżej też nie mam zamiaru schodzić bo mam jakieś jednak priorytety i chciałbym czerpać coś z tego krótkiego życia. Żyjąc w PRL-u zapewne też starałbym się o realizowanie swoich priorytetów i próbowałbym bądź kariery partyjnej na szczeblu lokalnym bądź życia poza systemem za marki czy dolary zdobywane na handlu zachodnimi produktami. Nigdy nie sprawdzę jednak jakbym sobie poradził w tamtej rzeczywistości, dzisiaj wspominam tamte czasy z sentymentem bo były to lata mojego dzieciństwa kiedy moje problemy rozwiązywali rodzice, a sam nie musiałem się martwić jutrem. Najbardziej smuci mnie teraz zakłamywanie historii i robienie z tamtych czasów "czarnej dziury", którą młodzież porównuje nieraz do czasów okupacji hitlerowskiej nie zdając sobie sprawy z tego jak było. Kończąc jeszcze dodam, że najgorsi to zawsze są tacy krzykacze jak pewien tutejszy forumowicz (każdy chyba wie kogo mam na myśli), którzy przez swą zawiść i zazdrość obrażają każdego, komu cokolwiek się w życiu udaje, a sami nie robią nic żeby uczynić swoje życie lepszym, czekają tylko aż z nieba spadnie im złota gwiazdka i wszystko będzie im podane na tacy, a jak już głupim fartem się im to uda i dostaną się gdzieś wyżej to stają się największymi świniami i nie liczą się z nikim zapatrzeni tylko w swoje ego. Smutne to, ale wśród takich też musimy żyć.

Tutaj trzeba by coś zrekapitulować. Trzeba zatem stwierdzić, że to z pewnością nie tylko CHYBIE. Kłaniamy się zatem społeczeństwu owego miasteczka i SORKI. To dylemat całego Kraju, całego społeczeństwa. Zadrę też z moimi dyskutantami stwierdzenim, że nieprawdą jest jakoby mieliśmy aktualnie w Polsce "krwiożerczy kapitalizm". Ta rzeczywistość wokół nawet tego miana nie jest godna. To pomieszanie pojęć, wartości, zasad i czego tam jeszcze. Taki wyścig "na setkę", Ten w lakierkach, ten w onucach, Ten na bosaka a pod nogami smołopodobny asfalt i upał jak cholera. Rzeczywiście, sytuacja dla najprzebieglejszych, niekoniecznie najwartościowszych. Ja nic nie poradzę, z małymi wyjątkami: młotkowego nazywać młotkowym, świnię świnią, nikczemnego nikczemnym, wykorzystującego naciągaczem a bezgranicznie ufającego i wierzącego... być może trza nazwać... naiwnym.

nic dodać, nic ująć. Szacuneczek, bardzo miła dyskusja

Polska mentalność nurtu dominującego; niech ulica jest dziurawa i zabłocona, byle była prawomyślnie nazwana, tj. Piłsudskiego czy innego Jana Pawła.

Co do nazw samych to co komu złego zrobił Waryński?

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama