W Skoczowie grożą blokadą wiślanki

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad prawie miesiąc temu zagrodziła dojazd do kilkunastu firm, ustawiając na skoczowskim odcinku Drogi Krajowej nr 81 betonową zaporę. — Do 2010 roku Unia Europejska nakazała nam zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach. W obrębie tego przejazdu dochodziło do zdarzeń i wypadków drogowych, tak więc ze względów bezpieczeństwa przejazd został zamknięty — tłumaczy Gazeciecodziennej.pl Wojciech Gierasiuk, rzecznik prasowy katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Nikt nikogo o nic nie pytał. Pewnego dnia betonowe zapory po prostu zostały wyłożone na asfalcie. W ten sposób w jednej chwili drogowcy zlikwidowali zjazd do kilku firm - warsztatów, sklepów i stacji benzynowej. Teraz, żeby do nich dojechać kierowcy muszą nadkładać 2 km do następnego zjazdu. Niestety, nie mogą z niego korzystać ciężarówki, bo jest zbyt wąski.

— Tłumaczenia drogowców są dla mnie absurdalne. Prowadzę tutaj interesy od dawna i nigdy nie widziałem większego wypadku. A zjazd działał od 34 lat — mówi zbulwersowany Stanisław Serafinowski, właściciel serwisu ogumienia.

Cała sytuacja niemiło zaskoczyła również Józefa Wentrubę, który jest właścicielem ręcznej myjni samochodowej. ― Ten zabetonowany zjazd to dla nas klęska, bo tracimy mnóstwo klientów. Większe samochody przestają do nas przyjeżdżać, bo następny zjazd jest dla nich za wąski ― tłumaczy właściciel myjni.

Józef Ziętara, który prowadzi stację tankowania gazu też nie może zrozumieć dlaczego za błędy urzędników mają płacić mieszkańcy i przedsiębiorcy. ― W mojej firmie obroty spadły o 30 proc. Za niedługo pójdę z torbami ― mówi Ziętara.

Okazuje się, że o planach drogowców nic nie wiedziały także władze Skoczowa. ― Mówiąc najłagodniej, potraktowano nas nieelegancko. Wysłaliśmy pisma do kilkunastu instytucji i urzędów, zwróciliśmy się również w tej sprawie do posłów, niestety możemy tylko apelować i prosić, bo jest to droga krajowa ― wyjaśnia Janina Żagan, burmistrz Skoczowa.

Właściciele firm, do których zlikwidowano zjazd, tracą nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy. Ostrzegają, że jeżeli drogowcy nie zdejmą betonowych zapór, zablokują drogę.

GDDKiA nie da się jednak szantażować. — Niedaleko są inne przejazdy i z nich kierowcy muszą teraz korzystać — przekonuje Wojciech Gierasiuk.