Kuźnia czeka na zbawienie

Kuźnia z 200-letnią tradycją to jeden z najstarszych zakładów na Śląsku Cieszyńskim. W Skoczowie to jeden z najważniejszych pracodawców. – Jak zamkną zakład, to będzie dramat – mówi Andrzej Bacza, przewodniczący Rady Miejskiej w Skoczowie.

Kolejny akt dramatu, w których aktorami jest 760 zatrudnionych osób, rozegrał się 20 lutego w wydziale gospodarczym Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej. Temida ogłosiła upadłość zakładu, jednak z możliwością zawarcia układu.

– Jest bardzo ciężko. Jesteśmy przerażeni tym, co się dzieje. Większość osób przepracowała tutaj 30 lat. Gdzie oni teraz znajdą pracę? – rozkłada ręce Władysław Zientek ze Związku Zawodowego Kuźników.

Dziś skoczowski zakład produkuje odkuwki stalowe. Ich głównymi odbiorcami są koncerny samochodowe, m.in. Opel i Toyota. Światowy kryzys gospodarczy spowodował jednak duże spowolnienie w branży motoryzacyjnej. W ostatnich tygodniach Kuźnia miała coraz mniej zleceń. – Czekamy albo na zbawienie, albo na śmierć – mówi obrazowo Władysław Zientek.

Z której strony może przyjść zbawienie? – Dla nas to cud gospodarczy albo duże zlecenie – dodaje szef związku zawodowego.

Dyrekcja firmy wstrzymuje się z komentarzem na temat sytuacji w firmie. Wiadomo, że w marcu odbędzie się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Skoczowie, poświęcona sytuacji w największych zakładach w mieście. W rozmowie z Gazetącodzienną.pl Andrzej Bacza, przyznaje, że do radnych docierają niepełne wiadomości na temat problemów w firmach. – Na przykład wiemy, że Swedwood zwolnił w grudniu 75 osób. Teraz opieramy się na plotkach, że drugie tyle osób ma wkrótce dostać wypowiedzenie. Nikt nam tego nie potwierdził oficjalnie w firmie. Wiemy także o pojedynczych zwolnieniach w Teksidzie – dodał szef rajców.

Sesja ma odbyć się w drugiej połowie miesiąca. Zaproszenie otrzymają szefowie największych firm w mieście.