, piątek 19 kwietnia 2024
Przedszkola (prawie) dla każdego
Przedszkole nr 8 przy ul. Chrobrego w Cieszynie. fot. ARC 



Dodaj do Facebook

Przedszkola (prawie) dla każdego

JOANNA WOWRZECZKA-WARCZOK
Gdy wiceburmistrz Cieszyna Jan Matuszek zapewnia, że miejsc w przedszkolach dla dzieci nie zabraknie, jakoś mu nie wierzę i mówię: „sprawdzam”.
Każdego niemal dnia w Świetlicy Krytyki Politycznej w Cieszynie prowadzone są zajęcia warsztatowe dla dzieci. Biorą w nich udział głównie maluchy z młodszych klas podstawówki. Przychodzą porysować, pomalować farbami, polepić z plasteliny, pouczyć się języka ojczystego i obcego. Bezpośredni kontakt z dzieciakami uświadamia, jak bardzo potrzebują one edukacji od najmłodszych lat. Widać, że te, które chodziły do przedszkola, mają dziś lepsze stopnie w szkole, łatwiej nawiązują kontakt w grupie. Postanowiłyśmy więc, wspólnie ze studentkami z Klubu Krytyki Politycznej, sprawdzić, jak wygląda sytuacja w cieszyńskich przedszkolach. 15 kwietnia, w dniu zakończenia rekrutacji dzieci do przedszkoli, przeprowadziłyśmy ankietę w tutejszych placówkach. Odpowiedzi udzieliły niemal wszystkie – wyjątek stanowiło jedno prywatne przedszkole, które odmówiło udziału w badaniu. Czego udało nam się dowiedzieć?

Cieszyn (35 tys. mieszkańców) dysponuje 11 przedszkolami publicznymi (w tym tylko jedno przystosowane jest do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi) z 700 miejscami i 5 niepublicznymi z ok. 175 miejscami. Do tych 700 trzeba dodać jeszcze kilkadziesiąt miejsc zajmowanych przez dzieci nie spędzające w placówkach całego dnia, ale podobnie jak tamte podlegające rekrutacji.

W przedszkolach przebywają także maluchy, które spędzają pod okiem wychowawczyń jedynie 5 godzin. Tych 5 godzin stanowi podstawę programową, z której każde dziecko, jeśli tylko zostanie przyjęte na listę przedszkolaków, ma prawo korzystać nieodpłatnie. Dzieci przebywających w przedszkolach w godz. od 9.00-14.00, czyli w godzinach, które są wolne od opłat stałych jest ponad 90. Jak więc się okazuję liczba przedszkolaków jest powiększona o tych 10-12 procent. To średnia ze wszystkich przedszkoli. Dyrekcje ankietowanych placówek twierdzą, że każdego dnia „nadwyżka”, w ich ocenie, jest najprawdopodobniej równoznaczna z liczbą nieobecności.

Trzy-, cztero-, pięcio- i sześciolatków w Cieszynie jest 1149, miejsc zaś ogółem w placówkach ok. 1000. Ponad sto dzieci w wieku 3-5 lat nie zostanie przyjęta do placówek, które mogłyby budować ich więzi społeczne i wiedzę, a rodzicom zapewniać możliwość chodzenia do pracy. Rozmowy z dyrektorkami placówek potwierdziły wynikające ze statystyk przypuszczenia. W tym roku odrzuconych zostało około 150 podań.

Miesiąc przed upływem terminu zapisywania dzieci do przedszkoli Wiceburmistrz Cieszyna Jan Matuszek zapewniał, że „miejsc dla dzieci nie zabraknie. Jest ich tyle, ile dzieci rocznikowo”. Dodawał ponadto: „może się zdarzyć, że któreś dziecko do przedszkola jednak się nie dostanie. Winni będą wtedy sami rodzice. Często się zdarza, że zapominają o obowiązku zgłoszenia dziecka i potem jest nerwówka. Może się też stać, że nie wszyscy rodzice będą mogli posłać dziecko do przedszkola najbliższego miejsca zamieszkania. Tu nie obowiązuje rejonizacja” (artykuł „Cieszyńskie dziecko ma fory”). Cóż, niemalże w każdej sytuacji, w której władza publiczna ma wobec nas jakieś zobowiązania możemy, w przypadku ich niedopełnienia, usłyszeć, że wina leży po stronie jednostki. Problemy społeczne zostały sprywatyzowane i teraz są już tylko kłopotami jednostki – konkretnej mamy i konkretnego taty.

Uspokajająco nie brzmi też komentarz autorów tekstu o cieszyńskich przedszkolach: „Cieszyniacy mogą natomiast być spokojni, że miejsca ich dziecka w przedszkolu nie zajmie maluch z np. Goleszowa. Dzieci z Cieszyna mają bowiem pierwszeństwo. Dopiero, gdy okazuje się, że w przedszkolu jest jeszcze wolne miejsce, wtedy dostaje je maluch spoza miasta”.

Niewystarczająca liczba miejsc w przedszkolach, w Cieszynie czy może nawet Goleszowie, to nie jedyny problem, z jakim muszą sobie poradzić rodzice małych dzieci. Innym jest niedostosowanie godzin pracy przedszkoli do godzin pracy dorosłych. We wszystkich ankietowanych placówkach obowiązuje system jednozmianowy. Dziecko możemy zostawić w przedszkolu między godziną 6.00 a 17.00 (dziecko nie może przebywać w placówce dłużej niż 9 godzin, za każdą godzinę ponad to rodzic płaci 30 zł kary). Nie wszyscy rodzice pracują na pierwszej zmianie, czyli do 17.00. Jak widać nasze szczęście nie kończy się na włączeniu pociechy w szeregi przedszkolne, gdyż często musimy poszukać dodatkowej opieki – zatrudniać dziadków (bezpłatnie!) bądź opiekunki (w Cieszynie średnio 6 zł na godzinę).

Skoro jesteśmy przy opłatach - w przedszkolach cieszyńskich Uchwałą Rady Miasta ustalono stałą opłatę za usługi i wynosi ona 140 zł. Różnice w wysokości opłat pojawiają się, gdy pytamy o ceny posiłków. Za posiłki zapłacimy w przedszkolu od 3,60 zł do 5,30 zł za dzień. Płacimy tylko za te posiłki, które dziecko realnie zje, więc jeśli nasza córka lub syn chorują i siedzą w domu, przedszkole nie naliczy nam opłat za obiady. Nienaruszalna jest natomiast opłata podstawowa. 140 zł trzeba zapłacić tak czy siak. Dotacja Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej może obniżyć odrobinę tę stawkę, tj. o 30 zł. Wtedy za przedszkole płacimy każdego miesiąca 110 zł.

Dzieci zapisane, nakarmione. Co będą robić w przedszkolu cały dzień? Bawić się i uczyć. W dobrych bądź bardzo dobrych warunkach, bo takie panują we wszystkich cieszyńskich przedszkolach. Kadra - według opinii dyrektorek - jest przygotowana do opieki nad maluchami w stopniu „zadowalającym”. Rozmawiające z nami wychowawczynie wielokrotnie jednak zwracały uwagę na język, którym opisuje się ich kwalifikacje i zawód. — Nie mówimy „nauczycielka” tylko „przedszkolanka” — podkreślały. W domyśle – nie doceniamy tego, jak ważne w procesie uczenia dziecka jest przedszkole i jak dużą rolę pełni uczenie i wychowywanie dziecka w grupie rówieśniczej od najmłodszych lat. — Kwalifikacje przedszkolanki są według wielu niższe, a jej praca ma mniejsze znaczenie, niż praca nauczycielki — mówiły, przedrzeźniając obiegowe opinie.

Nie bez znaczenia pozostaje fakt zupełnej feminizacji zawodu przedszkolanki. Prace, które wykonują wyłącznie albo prawie wyłącznie kobiety, w społeczeństwie ceni się mniej i uważa za łatwiejsze niż prace wykonywane przez mężczyzn.

— Przedszkoli w Polsce jest za mało. Mamy jeden z najniższych wskaźników upowszechnienia wychowania przedszkolnego w UE – 57 proc. wśród dzieci  w wieku 3–5 lat. To oznacza, że w Polsce do przedszkoli nie chodzi ok. 500 tys. maluchów — pisali w „Liście otwartym” w sprawie polskich przedszkoli Magdalena Kaszulanis (rzeczniczka prasowa Związku Nauczycielstwa Polskiego) i socjolog Przemysław Sadura (członek zespołu Krytyki Politycznej).

Obywatelska inicjatywa ZNP „Przedszkole dla każdego dziecka” zakłada finansowanie edukacji przedszkolnej z budżetu państwa tak, jak nauki w szkołach. Oprócz tego ZMP proponuje zwiększenie liczby przedszkoli oraz ułatwienie dostępu do nich już dla dwulatków.

Badania dowodzą, że brak odpowiedniej liczby miejsc w przedszkolach jest jednym z poważniejszych czynników pogłębiających ubóstwo. Ubóstwa w kilku wymiarach, bo nie tylko tego wynikającego z oczywistej niemożności pójścia do pracy (co dotyczy zwłaszcza kobiet). Znacznie trudniej zobaczyć nam tę kwestię w dłuższej perspektywie, w kategoriach trwania, trwania bezrobocia, które przechodzi niczym wzorzec działania na dzieci pozostające w domach. Uczestnictwo pociech w społeczności rówieśników jest ze wszech miar dobre, a im szybciej następuje, tym większe prawdopodobieństwo wyrównania ich szans na rynku edukacji, a w konsekwencji na rynku pracy. Póki co niestety jesteśmy w ogonie Europy, jeśli chodzi o odsetek dzieci uczęszczających do przedszkoli.
Komentarze: (44)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

dobra analiza tematu i fajny artykuł, niech się teraz szefostwo ratusza tylko wytłumaczy gdzie mają posłac swoje pociechy te dzieci które nie stać na prywatne przedszkole?

Dobry materiał. Dokładny. Bez lania wody. Gratuluję.

Wystarczy, że ty lejesz wodę kolego.

w przeciwieństwie do magistratu

Tak wszystkie trzylatki do przedszkoli, a wszystkie 5-latki do szkół! Tylko w ten sposób wykorzystamy szansę wychowania młodego pokolenia na prawdziwych leninistów! I czy w świetlicy "Krytyki Politycznej" założono już komsomoł? Jeszcze nie? Trzeba to koniecznie naprawić!

Te 1000 dzieci w cieszyńskich przedszkolach + 150 odrzuconych to pociechy leninistów. A może uczniowie Stalina z Krytyki Politycznej, dzięki swoim bojówkom uformowanym na wzór NKWD, zmuszają tych biednych rodziców, aby posyłały dzieci do przedszkoli? A może za wszystkim stoi ich lewacka, wszechmocna propaganda, która wyczyściła mózgi cieszyniaków?

Lepiej lać wodę, niż wódę. A to mi do ciebie pasuje.

Pijmy tyskie, póki się żywcem nie okocim

starać się o to, aby w przedszkolach dziewczynki bawiły się samochodzikami, a chłopcy lalkami. Inaczej nie będzie równouprawnienia. A przede wszystkim nie tłumić instynktów! Dał na przykład Cohn-Bendit jak z przedszkolakami postępować mamy!

Już pod koniec 2008 roku według danych GUS opieką pediatryczną objętych było 7 mln Polaków (osoby do 17. roku życia). A coraz bardziej widoczny jest wyż demograficzny. Tymczasem jak podaje Naczelna Izba Lekarska, pediatrów jest niespełna 7,5 tys. Dwa tysiące z nich przekroczyło 65. rok życia. Średnia wieku pediatrów to prawie 60 lat. Młodych nie przybywa. Lekarze mówią, że nie ma mody na pediatrię.
w Polsce brakuje co najmniej 4 tys. lekarzy pediatrów. Brak ich też w szkołach. 50 proc. uczniów nie jest badanych profilaktycznie. Nie bada się też jednej trzeciej dzieci w wieku 2-3 lat. Z młodszymi także są problemy.

Joanna Wowrzeczka - Warczok. Zajmuje się malarstwem, socjologią sztuki - pracownik UŚ w Cieszynie.
A może pani dr roztoczy wizję nie tyle przedszkolna co uniwersytecką. Przecież to chyba jej warsztat pracy a nie przedszkole...?

co stoi na przeszkodzie, aby cieszyński UŚ otworzył swoje podwoje dla takiego kierunku...?

?

chłop ma tyle zarobić, by utrzymał rodzinę.
Kraje które się tu nie sprawdzą. pójdą w rozsypkę...
Przyjadą dzieci arabskie, meczety już budują...?

Dziecko ma siedzieć w domu razem z matką. Matka ma zajmować się dziećmi, gotować, sprzątać: dzieci, kuchnia, kościół. Ojciec ma pracować. Dopóki komuniści nie zmusili kobiet do pracy i zaczęli je demoralizować feminizmem, tak było i było dobrze.

Nasi przodkowie za Franca Jozefa bab do polityki nie dopuszczali i mieli rację. Równouprawnienie kobiet było katastrofą dla społeczeństwa i opłakane skutki tego widzimy

słowem mówiąc opieka opieka opieka...najlepiej bezpłatna, ups...jak bezpłatna - wynagrodzona przez męża, który po powrocie z roboty pije zasłużone piwo (ja nie bo przecież nic takiego przez cały dzień nie robię...tylko się opiekuję. Dziękujemy bardzo!

w szkole narkotyki zżerają zdrowe dzieci. Uzależnione dzieci nauczyciel nie ma "prawa" i mamy chore prawo, nic zrobić! Nawet na policje nie zadzwoni, bo nie mają alkomatów by sprawdzić czy uczeń jest trzeźwy...
Społeczeństwo nasze doszło już do ściany.
Mistrz ceremonii komunistycznej, niejaki Gomółka mówił : "byliśmy nad przepaścią, ale teraz zrobiliśmy krok naprzód...!"

Dziekuje za konkretne dane. Dla porownania z krajem niekomunistycznym (USA): dzieci ida do zlobka prywatnego (panstwowoych placowek nie ma) nawet od 4 tyg zycia. Kobiety najczesciej maja prawo do 60 dni ulopu macierzynskiego, nie zawsze placonego (nalezy wykorzystac caly urlop czyli jakies 12-15 dni plus chorobowe, zazwyczaj okolo 160 godzin-czyli 20 dni). W domu z dziecmi zostaja albo kobiety, ktorych mezowie sa w stanie wyzywic samemu rodzine badz te, ktore zyja z zasilku. Zlobek (Day Care) kosztuje od $160-$450 na tydzien. Tak, na tydzien. Te za $160-$200 to zazwyczaj tzw family day care, czyli prowadzone przez pania z licencja, z max. 5-6 dzieci, te drozsze to wieksze placowki prywatne. Polska na szczescie dba o swoich obywateli i daje im mozliwosc poldarmowych zlobkow i przedszkoli. Dla tych co nie wiedza- w Polsce na prawde jest pod tym wzgledem lepiej, niz w wielu innych krajach...Pozdrawiam.

Rodzice setki dzieci, które nie dostały do przedszkoli w Cieszynie odetchnęło z ulgą. Mamy się lepiej "niż w wielu innych krajach".

oczywiście

Dane z USA ciekawe, zapomniałeś jednak dodać, że w Stanach jedynie 61% dzieci uczęszcza do przedszkoli. Jest to jeden z najniższych wyników wśród krajów wysokorozwiniętych. Ma to, rzecz jasna, niekorzystny wpływ na dalsze losy dzieci, szczególnie te z ubogich rodzin, wpierw w szkole, potem na rynku pracy. Pokazały to, co ciekawe, właśnie badania amerykańskie.

Co teraz na to p.Matuszek!!
Latwo rzucac slowa na wiatr,ale trudniej je
zrealizowac;a my przeciez tylko na to czekamy!!!
Na przyszlosc- NIE KLAMCIE !!!!!!

To zakrawa na niezłą zgrywę, ale tak będzie, gdy ustawę o przemocy w rodzinie podpisze niebawem Komorowski. Dzieci można będzie w majestacie prawa odebrać każdemu − to znaczy, każdemu normalnemu rodzicowi.
Ustawa zakłada, że dziecko może być odebrane rodzicom, jeśli pracownik socjalny − jeden pracownik socjalny, bez jakiejkolwiek konsultacji, wyroku sądowego etc. − nabierze podejrzenia (napiszę wyraźniej: NABIERZE PODEJRZENIA) że w rodzinie dochodzi bądź może dojść w przyszłości (MOŻE DOJŚĆ W PRZYSZŁOŚCI) do jakiejś formy przemocy wobec dziecka.
Najważniejsza jest jednak definicja, co jest, w świetle ustawy, przemocą wobec dziecka. Owoż chodzi nie tylko o bicie, nawet o symbolicznego klapsa, ale także o „przemoc psychiczną”. A przemoc psychiczna to według ministerstwa między innymi, cytuję dokładnie: „zawstydzenie, narzucanie własnych poglądów, ciągłe krytykowanie, kontrolowanie, ograniczanie kontaktów”. Ministerstwo wyróżniło, jako osobną formę „przemocy psychicznej” „krytykowanie zachowań seksualnych”. Decyzja o rozbijaniu rodzin i odbieraniu dzieci należeć ma bowiem nie tylko do urzędników, za których, przynajmniej teoretycznie, państwo jakoś tam odpowiada. Mają się tym zajmować „zespoły”, w których zasiadać będą „przedstawiciele organizacji pozarządowych”. Takie zespoły między innymi zajmować się będą gromadzeniem kartotek na poszczególne rodziny, przy czym do założenia rodzinie kartoteki wystarczy anonimowy donos.

w którym artykule projektowanej ustawy mogę znaleźć taką definicję przemocy: "krytykowanie zachowań seksualnych". Gdzie w projekcie ustawy jest zapis o tym, że "jeden pracownik socjalny" może zabrać dziecko rodzicom?

W ustawie o przeciwdziałaniu przemocy jest mowa o tym, że w przypadku narażenia życia i zdrowia żony i dzieci, pracownik socjalny ma prawo ewakuować rodzinę katowaną fizycznie przez sadystę. Tylko tyle. Rozumiem, że dla sekty toruńskiej bicie dzieci i żony to czyny chwalebne, oznaka świętości, ale mamy Polskę, nie Iran

w czystość intencji autorki i jej towarzyszy z KPP (upsss.. miało być z "Krytyki Politycznej"), kiedy równą uwagę, co dzieciom i młodzieży, zaczną poświęcać podopiecznym DPS-ów, osobom starym i zniedołężniałym.
Choć nie chciałabym oczywiście, że te słowa zostały napisane w złą godzinę. Bo wśród różnych pomysłów na zreformowanie świata, jakie forsuje nowa lewica, jest przecież i... eutanazja.
Cóż, w tej sytuacji pocieszenie znaleźć można tylko w fakcie, że aktywiści Krytyki Politycznej sami kiedyś osiągną sędziwy wiek, a wtedy dzisiejsze przedszkolaki, ukształtowane przez ich ideologię, wiecie co zrobią...

Zamiast "krytykowanie zachowań seksualnych" powinno być "krytykowaniu zachowań" oraz "zmuszaniu do określonych zachowań (w tym seksualnych)". Zamiast "dziecko odbiera pracownik socjalny" powinno być "dziecko odbiera pracownik socjalny wraz z lekarzem, lub ratownikiem medycznym, lub pielęgniarką, lub policjantem".

Czy ktoś tu się lansuje przed wyborami? Oczywiście, że nie - zbieżność dat przypadkowa.

w którym artykule proponowanej ustawy jest taka definicja przemocy: "krytykowanie zachowań"?

z postu - krytykuję zachowanie swojego dziecka, przychodzi pracownik socjalny i zabiera mi je. Oto chodzi? Nie męcz się. Wkleiłeś bzdury Ziemkiewicza z "Rz", które nawet zabawne nie są. Na drugi raz zajrzyj do źródła zamiast wklejać nie swoje myśli.

dobry artykuł, obrazuje czytelnikowi cały problem. ale w c-nie dzieje się wiele więcej. dlaczego nikt na czas nie poinformował nas o zamiarze prywatyzacji szpitala??????? jakie dalsze losy osuwisk na liburni i stawowej (nowe pawilony handlowe)? dlaczego ficek i gluza nie potrafią się dogadać w sprawie remontu dróg miejskich? itd., itp.

Ludzie, przecież artykuł przedstawia stan rzeczy! dlaczego nie ma postów, które mówiłyby o utrudnieniach w funkcjonowaniu zwyczajnych ludzi w związku z brakiem możliwości pozostawienia pociechy w przedszkolu?

Trzeba porownywac, zeby sie wiedzialo, co sie ma. Tak, w PL myslimy caly czas, ze sie nam nalezy- to taka pozostalosc po komunizmie/socjalizmie. Przytoczylam porownanie z USA zeby pokazac, ze niestety nigdzie nie ma lekko. Ze matki na calym siwecie borykaja sie z tymi samymi problemami. Tyle ze tam ilosc miejsc w zlobkach jest rowna ZERO. Wszystko za ciezkie pieniadze.

to skandal, że leży odłogiem i kształci elity bezrobotnych

Świetna opieka przedszkolna we Francji, Szwecji, Danii czy Niemczech to też pozostałość po komunizmie? Jesteśmy w Europie i to są dla nas punkty odniesienia. I niestety w tym przypadku jesteśmy w jej ogonie, nawet na tle dawnych demoludów. Z resztą zejdźmy na nasz lokalny poziom. Była obietnica wiceburmistrza i nie została, jak na razie, spełniona. I to jest istotne.

że wiele osób chce dać dziecko do przedszkola świadczy o tym, że chcą iść do pracy, a to świadczy, że mąż nie jest w stanie znaleźć u nas pracy za godziwą zapłatę. Ceny idą w górę, wszystko drożeje, a płace w zasadzie stoją, społeczeństwo ubożeje i jedyną na chwilę obecnie szansą utrzymania się jest to, że dziecko oddaje się do przedszkola, a żona zasówa też do pracy. A to, że zastępca Burmistrza i Burmistrz (na swojej stronce Pytania do Burmistrza) skłamali, jest oczywiste i to boli, że znowu pokazali, że mają społeczeństwo tam gdzie promienie słońca nigdy nie dochodzą>

oczywiście o to, że miejsc w przedszkolach starczy dla każdego dziecka

Jasne, rozumiem. USA jest pod tym (i wielu innych) wzgledem beznadziejne. Pisalam z wlasnego doswiadczenia..A wierzyc burmistrzowi, to jak wierzyc w sw. Mikolaja. Chcialoby sie, ale ...

jeżeli tam tak ch...wo?

władza miejska staje się dobra tylko na kilka miesięcy przed wyborami. lepi zrobić kawałek drogi czy chodnika niż porzadne przedszkole. Jaja kwadratowe robią z Cieszyna.

Cicho matka, ciemny lud to kupi.

ja mogę jechać do Stanów kiedy chcę i nie jadę bo mnie tam nie ciągnie i nigdy nie chciałem, żeby z Polski robić Amerykę czy Japonię czy też jak ostatnio Irlandię. Jestem zwolennikiem, żeby Polska była Polską, tylko taką, która kocha swój naród i nie robi go w balona, ale na to jeszcze chyba dłuuuuuugo poczekamy. Niektórzy Polacy tam chcą jechać bo w mediach nasłuchali się bajek o tym jak to super jest w Stanach. Poza tym niektórzy liczą ile tam zarobią a potem to przeliczają na złotówki. Niewielu myśli o tym żeby tam zostać.

Dokladnie. Ciagle duzo Polakow z tzw wschodu PL, czyli polska wies sie tam garnie. Ta niedouczona, rozpijaczona. Im sie jeszcze oplaca. Reszta wraca, bo tu moze miec tak samo, jak nie lepiej, a w dodatku jest sie u siebie i blisko rodziny. USA to przereklamowany przezytek.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama