, piątek 19 kwietnia 2024
To nasze drugie „dzieciństwo”
Bogusław Słupczyński jest felietonistą Gazetycodziennej.pl. 



Dodaj do Facebook

To nasze drugie „dzieciństwo”

BOGUSŁAW SŁUPCZYŃSKI, felietonista Gazetycodziennej.pl
— Wie pan, nikt nie bierze mnie już na poważnie, od dziesięciu lat — powiedział mi pewien stary człowiek. — Starość to okropna rzecz. Rozum, panie, niczego sobie, ale tu — pokazuje na nogi i serce — już nie to. Mamusia żyła lat 86, to może i ja tyle pożyję? — zastanawia się pani Stefania. — Jeszcze tylko, żeby wiosny doczekać i pogrzać się na słoneczku — marzy stary AK-owiec w Domu Pomocy Społecznej.
Starość dopada w końcu każdego. Jeszcze wczoraj byliśmy kimś, coś mogliśmy. Dzisiaj już nic. Słabniemy. Schody są coraz wyższe, jezdnie coraz szersze, oddech coraz płytszy. A życie coraz szybsze.

Kiedy wiele już lat temu, pierwszy raz zobaczyłem ten tzw. Zachód, uwagę moją zwrócił brak starych ludzi na ulicach. Kiedy w tym samym czasie w Warszawie, Krakowie, wypełniali oni nie tylko kościoły, ale także kawiarnie, sklepy właściwie bez towaru, ławki w parkach, kawiarnie, parki, autobusy. Dzisiaj i u nas zniknęli z ulic. Czasami przesuwają się jeszcze jak żółwie lub jak samotne słonie, na krótkich odcinkach, pod ścianami, do kościoła, lub po chleb do najbliższego sklepiku. Zniknęli nawet z aptek, gdzie byli zawsze niezawodnymi klientami. Współczesny system opieki nad starymi ludźmi (nie chcę używać łagodnego pojęcia „seniorzy”) skutecznie zabiera ich z naszego otoczenia. Jak to się mówi – „pod opiekę”. Są domy pomocy, rencisty, hospicja, a w nich ludzie wykonujący niezwykłą pracę – opiekę nad starymi i często chorymi pensjonariuszami. Bardziej majętni lub zdeterminowani zapewniają opiekę w swoich domach. I są jeszcze tacy, którzy siedzą u siebie, wegetują samotnie, czekają na dochodzącą pielęgniarkę lub sąsiadkę, na dzieci. Odliczają. Wyglądają niemo przez okna, rozmawiają z kotami, psami. I często karmią wszystko co żywe dookoła. „Paskudzą i brudzą” w ten sposób. Jeszcze by coś chcieli... jakoś... komuś... pomóc... No, to przynajmniej jeszcze tym dzikim kotom, lub gołębiom.

Często nasi najstarsi bliscy brzydko pachną. Jak to potrafią powiedzieć dosadnie dzieci, kiedy starzy chcą ich przytulić – „śmierdzą!”. Mało tego, źle mówią, niewyraźnie. Jeżeli, kogoś stać na dobrą protezę, to jeszcze dobrze. Ale czasami nie lubią tych protez, no i wówczas „mamrocą” coś niezrozumiale. Trudno z nimi , bo często nie słyszą. Trzeba krzyczeć, żeby usłyszeli. Głupio tak krzyczeć, jakoś wstyd. No to lepiej w ogóle unikać spotkań. Poza tym starzy nic nie rozumieją, nic nie wiedzą. No bo skąd? Gadają w kółko o tym samym. I tak bezsensownie się wzruszają byle czym. Płaczą.

Na koniec życia znowu stają się malutkimi dziećmi. Kurczą się fizycznie i psychicznie. Łącznikiem pokoleniowym staje się... pielucha. Maleństwa leżą w łóżeczkach, a stare ludzkie kadłubki na łożach śmierci. Leżą ze swoimi winami, grzechami i dobrymi uczynkami pospołu. Piszą ostatni rachunek. Staramy się, żeby jakoś to wyglądało. Są kwiaty, rodzinne zdjęcia z wnukami i prawnukami w Anglii, i Pan Jezus, i Matka Boska, i Jan Paweł II, którego łagodne spojrzenie tyle otuchy daje. On też był niemym starcem. Nawet On. W pokojach nowe sprzęty, których wcześniej nie było: basen, „chodzik”, laski, wózek. Na szczęście jest telewizor.

Większość z nas jest wiecznie młoda. Pędzimy w wyścigu po wygodę i pieniądze. Zbieramy na starość, na nasze drugie „dzieciństwo”. Jak dobrze pójdzie i poważnie nie zachorujemy lub nie rozwalimy się w swoim małym chevrolecie wziętym w leasing, to doczekamy... starości. Ale starość to nie tylko kłopoty, niedołęstwo. To także pamięć. Obrazy przeszłości przypływają falami. Starzy nie mogą ich powstrzymać. Więc nawet nieproszeni gadają. Zaczepiają nas tymi gadkami. Nudzą. Co takiego mogą mieć ważnego do powiedzenia? Wiecznie to samo: że głód, że chłód, że wszy, że krowy paśli od 6. roku życia, że pomarańczę zobaczyli dopiero jak Niemcy przyszli, że u „bałera” robili i ciężko było, że buty na nogi, to dopiero przed miastem zakładali, że od Ruskich to wycieńczeni wracali, że śmierć, że wojna, bogactwo i bieda, strach i pierwsza randka na karuzeli z drewnianymi konikami, ale „On potem zginął...”, i znowu pierwsze proszone tańce przy akordeonie, na świetlicy, i eleganckie majówki za miastem, śluby, wesela, powitania, powroty, pożegnania. Różna jest ta pamięć. Historia życia. Starzy rzadko ją zapisują, a my nie mamy czasu słuchać i tak łatwo zapominamy. Potem pozostaje żal, trochę fotografii, listów, dokumentów, ale i tak większość zginęła gdzieś, albo ktoś wyrzucił lub spalił to „dziadostwo”.

Kiedyś ktoś wymyślił takie pojęcie: historia mówiona. Opowiedziany stary świat. Mały i duży. Osobisty, rodzinny. Przecieka nam przez palce na naszych oczach. Nie umiemy, nie mamy czasu ani siły go zatrzymać. I kiedy wydaje się , że to już koniec, samotni staruszkowie potrafią jeszcze „wyciąć numer”, zaszaleć i na przykład... ożenić się lub wyjść za mąż! Dlaczego nie? Jesteśmy wszak równi w swoich potrzebach i uczuciach.

W końcu i tak odchodzą, znikają za horyzontem. Potem jeszcze tylko niekiedy we snach wracają. To można jeszcze coś porozmawiać, jakiś znak, gest otrzymać, przekazać. Na co dzień pozostaje już tylko śpiew ptaków w kamiennej ciszy cmentarza.
Komentarze: (11)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

smutne ale prawdziwe te słowa i niestety każdy to odczuje na własnej skórze.

Ładnie...

Apokalipsa w osobistym doświadczeniu.Może łatwiej wtedy odchodzić.Własny świat przemija a nowy staje się niezrozumiały,szczególnie gdy zaczyna brakować rówieśników.Musimy pąmiętać o własnej przemijalności,wtedy zrozumiemy naszych starszych braci.

Ojciec Święty Jan Paweł II tak pisał w „Tryptyku rzymskim”: „I tak przechodzą pokolenia. Nadzy przychodzą na świat i nadzy wracają do ziemi, z której zostali wzięci”. Papież dodawał: „Zatrzymaj się, to przemijanie ma sens, ma sens... ma sens... ma sens!”.

Dzieki za swietny artykul;moze "przemowi' do mlodych ludzi?!
Pozdrawiam.

Co trzeba mieć w głowie oddając głos na ficka w plebiscycie na najpopularniejszego samorządowca?

Dlatego "śpieszmy się kochać ludzi............to rozkaz-Wykonać!!!!!

...pokolonie za pokoleniem przemija, dziś młode, juto już odchodzące..... Memento morii, pamiętaj o swym końcu, abyś stojąc nad swym grobem nie żałował niczego patrzac wstecz zwłaszacza tego swego zmarnowanego życia. Niby ono długie, ale to tylko 70, czasem 80 lat (jeżeli uda się dotrwac do tego czasu), a potem już tylko wiecznośc. A ona zleży wyłącznie od naszych decyzji podjętych w tym doczesnym życiu. Jaki jest nasz stosunek do tego naszego przemijania i przemijania innych, czy kochamy tych którzy wokól nas przemijają. Kochajmy ich gdy są jeszcze z nami, bo gdy przejdą do wieczności to już nie będziemy mogli byc z nimi blisko razem..... Co robimy z naszym życiem, z tymi 'talentami' co dostajemy, z tą miłością którą otrzymujemy??? Czy jesteśmy od zycia 'biorcami', czy też 'dawcami'? Czy żyjemy tak: 'hulaj duszo, piekła nie ma....', czy też w Bożej bojaźni?? Jaki jest nasz stosunek do wieczności? Jaki nasz stosunek do wszechmocnego Boga?? Czy nasze życie biegnie swoim torem, czy też bożą ścieżką? Co zrobiliśmy w naszym życiu z Jezusem Chrystusem? Z Jego ofiarą na krzyżu, z Jego ofertą zbawienia i życia wiecznego......? Czy Twoje życie jest Jemu podległe jemu.....

ciężki temat ale brak mi tutaj czegoś. Często tak się dzieje, iż ludzie starsi uważają swoje dzieci za niedołęgi często ich krytykują a siebie chwaląc, że (gdyby nie my). Często są złośliwi do swoich dzieci, ba, do swoich wnuków i to bez najmniejszego powodu. Znam przypadki gdzie ludzie starsi krytykują przed wnukami ich rodziców. Często potem dzieci takich rodziców są zmuszane do wybierania między swoimi rodzicami i sobą bo przecież też mają prawo do swojego życia, a nie daje się czasami utrzymać normalnych stosunków ze swoimi rodzicami bo powoduje to stres w rodzinie, odbija się na nich i na ich dzieciach. Czy ludzie dorośli, którzy oczywiście pracowali, niektórzy przeżyli wojnę mają prawo w ten sposób traktować swoje dzieci, które pracują, budują ten kraj i coś tworzą w swoim życiu? Podobnie jak ich rodzice, tylko w innym czasie. Nie wiem, może to jeden z powodów, że w okresie komunizmu tak było wszystko ustawione, że młody nie mógł się wybić ponad przeciętność bo był zawsze zależny od swoich rodziców, a teraz niektórzy młodzi ludzie mają więcej niż ich rodzice osiągnęli w całym swoim życiu, może to spowodowało w wielu przypadkach, że młodzi poczuli niezależność finansową i chcą żeby rodzice doceniali ich za to. Nie wiem. Często trudno mi zrozumieć starszych ludzi chociaż bardzo bym chciał.

Niby rozumiem, ale nie do końca słów autora ... z jednej strony jesteśmy społeczeństwem, gdzie rośnie liczba osóbv starszych - ja akurat nie przepadam za pojęciem "stary", więc nie znikają tylko jest ich więcej. Dożywają coraz "zdrowsi" starszego wieku, więc może się już tak nie snują?. Idąc ulicami widze wiele starszych osób, więc gdzie zniakają?? Domy pomocy społęcznej? - nie. ... w Cieszynie są dwa domy dla osób starszych.... wymagających całodobowej opieki - i to chyab teżdobrze że Ci którzy wymagają permanentnej pomocy mają jej gdzie zaznać. U nas w kraju niestety pokutuje forma, w której osoby starsze trzyma się w "domu" zastanawialiście się dlaczego? dla 600 zł renty. A czy otrzsymują oni właściwąopiekę - nie, bo sa tylko źródłem środków. To prawda osoby u schyłku swojego życia są jak dzieci, więc trzeba się nimi dobrze opiekować, tak jak dziećmi. jest bardzo dużo starszych osób aktywnych, pełnych energii. Pamiętam . byłem zwizytą w Ustroniu w tamtejszym domu pomocy społecznej. Natrafiłem tam na Panią (ok 85lat) która uskarżała się na jedno - że nie ma siłowni!!.
Śpieszym się kochać - to prawda .. ale nie kochać przelotnie, jak pierwsze kochanie tylko głęboko i trwale.

widzę ten komunikat... i /posiadając "skuteczny program antywirusowy/, mam dodatkowe, przykre a czasem smutne skojarzenia...

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama