, piątek 29 marca 2024
Przypomina się Nikoś Dyzma
Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski. fot. Wojciech Trzcionka 



Dodaj do Facebook

Przypomina się Nikoś Dyzma

— Myśląc o kryzysie przypomina mi się czasem Nikoś Dyzma, który wymyślił interwencyjny skup zboża. A dlaczego nie interwencyjny skup koksu? Najtrudniejsze są czasem najprostsze rozwiązania — mówi Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski.
Przyszedłem w złym momencie. Właśnie się Pan dowiedział, że trzeba ciąć budżet województwa.
— Muszę zaproponować korektę budżetu o 173 mln zł.

To ogromna kwota.
— Potężne pieniądze. Od razu odwołałem kilka spotkań, żeby móc usiąść ze współpracownikami i zastanowić się, gdzie ciąć.

Ma pan już pomysły na oszczędności?
— Pomysłów to ja mam wiele, ale muszę patrzeć na ich skutki. Zamierzamy oszczędzać na szeroko rozumianej administracji. Ale nie chodzi o straszenie urzędników utratą pracy. Wolę uzmysłowić ludziom, że potrzebne są oszczędności, których skutki być może odczują. Słuchajcie, jest kryzys, nie będzie premii. Przygotujcie się na to.

Podobno zastanawia się pan nad wstrzymaniem remontów Urzędu Wojewódzkiego?
— Tak, oprócz tych, które są już zakontraktowane, bo skutki zerwania umów byłyby dużo gorsze niż planowane oszczędności.

Panie wojewodo, czy zna pan sytuację gospodarczą w naszym regionie?
— Tak, i dodam, że moja wiedza nie jest tylko statystyczna, bo wiadomo, że statystyki nie zawsze odzwierciedlają rzeczywistość. Przez cały czas mam bezpośredni kontakt z największymi pracodawcami w regionie, z przemysłem wydobywczym, stalowym, koksowniczym, eksportowym i samochodowym. Wszystkie te firmy: kopalnie, huty, koksownie, fabryki samochodowe, które mamy na Śląsku, są ze sobą powiązane i w pewnym stopniu od siebie zależne. Od szefów tych firm wiem, co się w nich dzieje.

Dzwonicie do siebie, dostaje pan raporty na biurko?
— Raportów nie dostaję, ale spotykam się, mniej lub bardziej oficjalnie, z szefami największych przedsiębiorstw. Jest mi trochę łatwiej "wyciągnąć" od nich informacje, bo to są często moi koledzy, jeszcze z czasów, gdy byłem wiceprezesem Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Zapraszam ich na kawę i wtedy pewne rzeczy docierają do mnie szybciej, niż drogą urzędową. Na samym początku urzędowania powiedziałem, że po pierwsze gospodarka, bo na niej wszystko się opiera. Powiedziałem, że w dialogu będę stał po stronie pracodawców i tego się trzymam.

Gdzie sytuacja wygląda najgorzej?
— U producentów węgla koksowego, w koksowniach i hutach. Na drugim miejscu jest przemysł stalowy, uzależniony od koksu. Do tego dochodzi jeszcze spadek zużycia energii elektrycznej. A spadek zużycia prądu od razu przekłada się na mniejsze zapotrzebowanie na węgiel energetyczny, który wydobywa większość naszych kopalń. Kluczem w naszym regionie są huty czy koksownie. Ich zapotrzebowanie na energię jest tak ogromne, że gdy spada zużycie, elektrownie od razu zamawiają mniej węgla. I mamy efekt śnieżnej kuli. Jedno nieszczęście pociąga za sobą kolejne. Jest jeszcze inny problem. Jeżeli produkcja węgla spada na przykład o 10 mln ton, a koksu i stali o kolejne miliony, to nagle PKP Cargo nie ma czego wozić i błyskawicznie rosną koszty firmy. Stojące wagony też kosztują. Do tego dochodzi przemysł samochodowy, główny konsument stali produkowanej w naszych hutach. Mamy dwie duże fabryki Opla i Fiata.

Opel i Fiat już zaalarmowały pana o kłopotach?
— Tak. Ani Opel, ani Fiat nie ukrywają, że spada im sprzedaż samochodów. Słyszałem nawet, że na niektóre modele trzeba czekać, bo są robione na zamówienie. Ciągła produkcja byłaby nieopłacalna. W portach całe place są zawalone samochodami.

Czy te firmy planują zwolnienia pracowników?
— Jeszcze nie mówią o tym wprost, ale nie jestem naiwny i wiem, że coś takiego może nastąpić. Dlatego w związku z kryzysem w środę zwołuję spotkanie największych pracodawców w regionie, przedstawicieli związków zawodowych i naukowców zajmujących się ekonomią oraz socjologią.

Chcecie zastanowić się, co robić, czy dopiero zdiagnozować sytuację?
— Po pierwsze diagnoza. Ale taka rzeczywista, twarda, bez lukrowania i pudrowania. Firmy same muszą powiedzieć, w jakiej są kondycji i czy mają plany kryzysowe. Potem chcę usłyszeć, czego przedsiębiorcy ode mnie oczekują. Ale nie od Łukaszczyka, tylko od przedstawiciela rządu. Nie chodzi o to, żeby ktoś powiedział: no to pomóż mi pan teraz załatwić kredyt w banku. Chodzi o rozwiązania kompleksowe. Chcę się dowiedzieć, czy zdaniem największych pracodawców fundusze poręczeniowe, gwarancyjne, pożyczkowe, które uruchamia rząd, są dobre. A jeżeli wymagają poprawy, to w jakim zakresie.

Czy przygotował pan scenariusz na kryzys?
— Liczę, że po tym spotkaniu taki scenariusz powstanie. Nie chcę tylko gasić pożarów, bo gdzieś wybuchł strajk i wojewoda od razu jedzie ratować sytuację. Jeżeli stworzymy czytelne zasady, to wszyscy będą wiedzieć, w jakim kierunku pójść i czego się trzymać. W naszym regionie jest przemysł ciężki, więc możemy ponieść największe straty w kraju. Dlatego w walkę z kryzysem musimy zaangażować się wszyscy: wojewoda, marszałek, przedsiębiorcy i samorządy gminne. Gminy mają sporo możliwości, by pomóc firmom na swoim terenie, mogą na przykład zwolnić je na jakiś czas z podatków. Każdy wójt, burmistrz czy prezydent musi pamiętać, że został wybrany przez społeczeństwo, musi dbać o mieszkańców. Ta dbałość powinna objawić się też w pomocy firmom, które przecież dają ludziom pracę. A wójt musi myśleć tak: dzisiaj nie będę miał podatku, ale za dwa, trzy lata i tak wyjdę na swoje, bo firma utrzyma się na rynku. Powołałem też doradcę ekonomicznego, który będzie monitorował sytuację związaną z kryzysem w województwie. Został nim prof. Andrzej Barczak z katowickiej Akademii Ekonomicznej. Będzie na bieżąco informował mnie o tym, co się dzieje w regionalnej gospodarce, jaka jest sytuacja największych firm, co się dzieje na rynku pracy, gdzie są planowane zwolnienia grupowe, która firma chce ogłosić upadłość.

Czyli chce mieć pan doradcę do spraw kryzysu?
— Tak. Jest w urzędzie wojewódzkim dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego, ale przecież nie o taki kryzys chodzi. On zajmuje się pożarami, trąbami powietrznymi, powodziami. Musimy się teraz skupić na całej sferze socjalnej, tym wszystkim, co bezpośrednio dotyka ludzi, którzy za chwilę mogą znaleźć się na bruku, bez pracy. Musimy wiedzieć, czy jesteśmy w stanie to ogarnąć, czy możemy pomóc. Czasem chodzi o jeden dobry przykład. Jeżeli koncern KGHM potrafił zarządzić, że członkowie rad nadzorczych pracują za darmo, to dlaczego nie można tego wdrożyć w naszych firmach? A może prezes firmy państwowej albo prywatnej zgodziłby się na tymczasowe zamrożenie lub obniżkę pensji? Dałby dobry przykład swoim podwładnym.

Może w takim razie sam da pan dobry przykład i zgodzi się na obniżkę pensji?
— Mogę pana zapewnić, że nie objąłem tego urzędu dla pieniędzy. Moje wynagrodzenie jest sporo niższe niż to, które otrzymywałem w poprzednim miejscu pracy.

Czy dostaje Pan jakieś instrukcje od rządu w sprawie kryzysu? Jak chociażby pomysł o powołaniu specjalnego doradcy do spraw kryzysu?
— To mój indywidualny pomysł, żadnych instrukcji w tej sprawie nie było. Każdy region ma swoją specyfikę.

Czy firmy sygnalizują jakiś wspólny problem?
— Jak zgodnie z kodeksem pracy zamrozić płace. Kiedy czytam w gazetach, że niektóre związki zawodowe w górnictwie domagają się podwyżek dla górników, to mam wrażenie, że żyją w innym świecie. To są ludzie z innej bajki. Muszą się w końcu zastanowić, czy chcą odpowiedzialnie walczyć z kryzysem, także w swojej branży. Żeby za dwa, trzy lata mogli powiedzieć: Zrobiliśmy tyle, ile się dało.

Czy zna się pan na gospodarce?
— Chcę się znać. Znam realia gospodarki, w trudnych sytuacjach miałem szczęście być w największych firmach tego regionu, a niektóre nawet wyciągać prawie z upadłości. Ale nie jestem zarozumiały. Mam w sobie dużo pokory i wiem, że najtrudniejsze są czasem najprostsze rozwiązania. Myślę czasem o Nikosiu Dyzmie, który wymyślił interwencyjny skup zboża. A dlaczego nie interwencyjny skup koksu? Czy wie pan, że jak przed lat był kryzys, to Niemcy zbudowali specjalne magazyny dla koksu? I to się doskonale sprawdziło.

Czy zapowiedź zwołania przez pana „okrągłego stołu" w sprawie kryzysu, nie jest krzykiem rozpaczy? Nie ma pan w urzędzie ludzi, którzy potrafiliby zmierzyć się z tą sytuacją i trzeba szukać ich na zewnątrz?
— Ależ ja się z panem zgadzam. Urzędnik nie jest panaceum na wszystko. A przedsiębiorca, który walczy z kryzysem na co dzień, wie o nim więcej, niż urzędnik, który siedzi za biurkiem.

Rozmawiał: TOMASZ GŁOGOWSKI/Gazeta.pl
Komentarze: (14)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Trudno w tej sprawie doradzać ,wojewodzie czy państwu. Należy jednak uczyć się od tych ,którzy już u siebie bardzo dotkliwie zaczynają kryzys odczuwać. Choc gospodarka w USA jest prywatna to Prezydent postanowił kontrolować działalność zarządów banków,tnie wzięte z sufitu wynagrodzenia zarządów spółek i myśli o robotach puyblicznych. W naszej rzeczywistości musi się to przełożyć na wynagrodzenia Zarządów Spółek Skarbu Państawa ,zarządów banków a także administracji państwowej i samorządowej ,spółdzielń i w ogóle kominów płacowych. Rzecz będzie o tyle trudna ,że Platformę Obywatelską rządzącą partię popiera głównie inteligencja a ta właśnie siedzi w tych w/w przeze mnie miejscach pracy. Dlatego pod tym względem walka z polskim kryzysem będzie trudna. Zarządy gmin powiatów w ogóle administracja podniosła sobie u progu kryzysu pensje o 10%, nie licząc się z konsekfencjami dla swoich budżetów. Wojewoda zupełnie nie widzi i nie ma propozycji jak z tym kryzysem walczyć . Inwestycje drogowe i w ogóle budowlane w kraju o takich zaniedbaniach w tym zakresie pobudzają całą gospodarkę i to tam zaoszczędzone środki finansowe powinny być kierowane zanim masowo zacznie się je bez pracy wypłacać narastającej armii bezrobotnych. Firmy drogowe już powinny mieć przygotowany front robót by mogły wchłonąć armię bezrobotnych.Ale jak sdię okazuje i tu poczyniono redukcję zadań więc gdzie??? A miało być tak pięknie. Jeszcze niedawno poslowie PO zapowiadali szumny plan budowy dróg co przerastało możliwości naszej gospodarki a tu okazuje się ,że w trzy miesiące po ogłoszonym planie redukuje się te inwestycje drogowe ,które mogły uchronić naszą gospodarkę przed kryzysem.

Czy inwestycje drogowe mogą uchronić gospodarkę przed kryzysem? Niech Pan pojedzie do Niemiec i zobaczy ile tam jest pięknych autostrad, a jednak ich to nie uchroniło. Może Pan ma na myśli zmniejszenie bezrobocia zatrudniając ludzi przy inwestycjach drogowych, ale tych ludzi ktoś musi zapłacić, a skąd rząd weźmie pieniądze jeżeli firmy ograniczają produkcję czy też wydobycie to zmniejszają się też dochody Państwa. Natomiast z podwyżkami naszych urzędników to zupełnie się z Panem zgadzam. Oni funkcjonują jak te w/w związki, które kryzysu nie widzą i chcą teraz podwyżki. Nasz Burmistrz (sądząc po odpowiedzi na swoim blogu) kryzysu nie widzi. Powiat chyba też nie. Więc w Cieszynie kryzysu nie ma i nie będzie:), ale wybory będą i mam zamiar skopać im solidnie t....k przy tych wyborach.

Koksik dla jednego, koksik dla drugiego, a ty prosiaczku masz podwójną porcję bo wiem, że lubisz. Ma się rozumiec, powiedział prosiaczek wciągając nosem 10 gram koksu.

1. jezeli mozna coś "oszczędzić" to znaczy ze te wydatki zazwyczaj nie były potrzebne = nasze pieniadze były trwonione. 2. Inwestycje państwowe są podręcznikowym sposobem na stymulacje wzrostu gospodarczego, podobnie jak obnizenie obciazeń na pracę, podatków etc......... ALE U NAS NIE MA ZWYCZAJU STOSOWANIA OCZYWISTYCH TEORII NAUKOWYCH W PRAKTYCE

Jorg- myte autostrady mamy dopiero zbudować- Więc mamy -możemy coś robić - utrzymać konsumpcję ludzi pracy z PRACY ,a nie z darmowego socjalu.Działania mają być szybkie,bo ta gospodarka spowalnia ale jeszcze się kręci.Jak się zatrzyma to ją bdzie bieda rozruszać -stąd najlepsze dla tej gospodarki są roboty publiczne.Nasza gospodarka jest jeszcze prymitywna ,dlatedo to sprawdzony sposób na jej pobudzenie. Kryzys obecny w bogatej Europie polega na tym ,że oni mają już wszystko zbudowane i nie mają gdzie sprzedać myśli technicznej i towarów wysoko przetworzonych.Jeśli ludzie przestają kupować z tych bogatych krajów samochody i z firm ,które pobudowali w byłych demoludach to ich kryzys inaczej potraktuje. My możemy zrobić to co jest możliwe i co jest nam potrzebne. Ograniczyć przerosty administracyjne i pieniądze na pensje wzięte z sufitu zanim wypełnią się PUP.

Niestety zamiast powiedzieć poważnie, że budżet został źle skonstruowany, ponieważ oparto się na fałszywych danych i błędnych zbyt optymistycznych prognozach, wobec czego musi zostać znowelizowany, daje mi się przedstawienie z wykopkami w piwnicach ministerialnych.

Oczywiście zgadzam się z Panem. Tylko nadal pozostaje pytanie czy Państwo ma na to pieniądze. Jeżeli ma, to jestem za budowaniem autostrad, zawsze byłem. Wydaje mi się,że powinna być zrobiona solidna kalkulacja na co nas stać i co będzie bardziej opłacalne. Czy lepiej budować czy płacić bezrobotnym.... Już była historia dużej firmy budowlanej, którą rozłożyło to,że nasze Państwo nie zapłaciło za budowę ekspresówki na czas. W tedy w takiej sytuacji mamy też bezrobotnych i dodatkowo długi, które procentują. Tak mi się wydaje.
pozdrawiam

Autostrady należy budowac priorytetowo, Polska jest krajem położonym w idealnym logistycznie miejscu pomiędzy Rosją, a zachodem, takiej sytuacji nie wolno zmarnowac. Podobnie ma się rzecz z liniami kolejowymi. Każde pieniądze zainwestowane w budowę autostrad i linii kolejowych łączących zachodnia granicę ze wschodnią są pieniędzmi, które w szybkim czasie się zwrócą.

Panie Zygmuncie, niech Pan się nie tumani, że urzędnicy (politycy) i ich monitorowanie zapobiegnie kryzysowi. Antidotum na kryzys to optymizm, a tu cholera wszyscy narzekają. Skoro mamy oszczędzać to... gdzieś trzeba zainwestować. Jest XXI wiek to najlepiej, najtaniej i najefektywnie zainwestować w internet. jak już robicie ten SEKAP i inne pieroństwa, to pomyślcie też o ludziach. Tu Gminy, Miasta, Powiaty i Województwo mogą być inwestorami. Powszechna sieć dostępowa pozwoli zaszczędzić wszystkim. Dziś liczba ludzi korzystających mobilnie z internetu jest, jak Pan z pewnością wie, znikoma. W każdym razie dużo gorzej niż średnia w Europie. Kto Nas wyprzedza... wstyd powiedzieć. No to siądźmy z wymienionymi i zróbmy interes dla całego Sląska. Może warto by też zastanowić się nad wsparciem kupujących pierwsze "tanie" domowe komputery? Po co mamy w byle sprawie ganiać do urzędu, po co biegać kilometrami po zwykłą rejestrację, po co? Oszczędności będą dla wszystkich! Wiedzą o tym w Krajach gdzie dostęp do internetu jest kilka razy: lepszy, szybszy, tańszy etc. etc.. Ładujemy pieniądze w festiwale, sympozja, szkolenia i tego typu pierdoły. Dobrze Pan wie ile milionów to kosztuje, a czasami są jeszcze inne koszta ku temu. Pracę stracą niektórzy dostawcy zbyt drogiego dostępu do sieci. Pracę zyskają zarządzający i obsługujący taką Sląską Sieć Internetową. Smiało Zygmunt. Tylko nie fanzol że sie nie do. Słuchej urządników a... patrzaj końca.

Co we se tu myslicie? Nie słyszeliście co powiedział "mniejszy" Kaczyński: myśmy wybudowali autostrady. No to czego "dyplomatołki chcecie? Nie wierzycie Panu Jarkowi? Wstyd? Człowiekowi z Żoliborza nie wierzyć? Wstyd.

.

to się zgadza, że wszyscy narzekają ale jak tu być optymistyczny jeżeli widać, że partie stawiają w pierwszej kolejności na swój własny interes, a nie interes kraju czyli nas. To wkurza ludzi. PIS obiecał to zmienić, rozbić układy w Polsce i co? Dużo gadania, propagandy i wpadek. Miałem wrażenie, że PIS chciał to rozkurzyć żeby samemu zająć ich miejsca. Może być ciężko w kraju, może być trudno w kraju ale jeżeli rząd pracuje w interesie ludzi to ludzie to czują i wtedy rośnie zaufanie do rządu czy też partii. W przeciwnym razie jest pesymizm i beznadzieja, strajki i bunt. Ilość paranoicznych sytuacji w naszym kraju jest tak wielka, że płakać się chce.
pozdrawiam wszystkich

Ciekawe, czy Pan wojewoda ma problem z użyciem imiesłowów, czy to redaktor tak nieszczęśliwie sformułował wypowiedź wojewody?

jak przeczytałem to doszedłem do wnbiosku że z niedouczonymi g ł u p o l a m i nie ma co poilemizowa ć !!!

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama