, czwartek 25 kwietnia 2024
Sylwester za kołem polarnym
Andrzej Kozik podczas wyprawy na Spitsbergen. fot. ARC 



Dodaj do Facebook

Sylwester za kołem polarnym

WOJCIECH TRZCIONKA
Sylwester za kołem polarnym

Polska baza w fiordzie Hornsund na Spitsbergenie jesienną porą. fot. Wojciech Trzcionka


Sylwester za kołem polarnym

Tak odbywa się transport ludzi i towarów ze statku do bazy. fot. Wojciech Trzcionka


Sylwester za kołem polarnym

Jeden z lodowców Spitsbergenu. fot. Wojciech Trzcionka

Zimą na Spitsbergenie tak wieje, że śnieg przysypuje stację aż po dach. Dużo przyjemniej jest wtedy na Antarktydzie, bo tam akurat panuje lato. W obu tych miejscach Andrzej Kozik, polarnik z Ustronia, spędzał niezwykłe noce sylwestrowe.
Polska ma dwie bazy polarne. Jedna mieści się w Arktyce, na Spitsbergenie za kołem podbiegunowym północnym, druga na południu, w Antarktyce na Wyspie Króla Jerzego. W obu tych miejscach Andrzej Kozik, polarnik z Ustronia, spędzał niezwykłe noce sylwestrowe. — Ponad 25 lat temu byłem uczestnikiem wyprawy w Polskiej Stacji Polarnej Arctowski w Antarktyce. Pamiętam, że w bazie było z 60 osób, mieliśmy szampany, strzelaliśmy z rac. Było to dość niezwykłe przeżycie, bo o tej porze roku jest tam lato, więc temperatura sięga kilku stopni powyżej zera, a o północy panuje szarówka — wspomina Kozik.

Na przełomie 2004 i 2005 roku mieszkaniec Ustronia był kierownikiem 27. Wyprawy Polarnej PAN w fiordzie Hornsund na Spitsbergenie. Tam dla odmiany o tej porze roku panuje ostra zima i przez całą dobę jest ciemno. Przejaśniać zaczyna się dopiero od połowy stycznia. Wszystko jest przysypane grubą warstwą śniegu i skute lodem. W promieniu dziesiątków kilometrów nie ma żywej duszy. W odwiedziny przychodzą tylko niedźwiedzie. — W sylwestra było kilka stopni poniżej zera, bo akurat skończyły się wichury sięgające 170 kilometrów na godzinę. O północy mogliśmy więc w samych koszulach wyjść z bazy, otworzyć szampany i postrzelać na wiwat z rac. Trzeba się jednak było mieć na baczności, bo od dwóch dni wokół stacji krążył potężny niedźwiedź polarny — uśmiecha się Andrzej Kozik.

Reszta sylwestrowej nocy upłynęła bardzo spokojnie. Obeszło się bez baletów, bo w 8-osobowej ekipie nie było ani jednej kobiety, którą można by porwać do tańca, a najbliższa osada znajduje się 400 kilometrów na północ od fiordu Hornsund. Co więc robili polarnicy? — Oglądaliśmy telewizję satelitarną. Niestety, często występują tam burze magnetyczne i wtedy na ekranie zamiast obrazu pojawiają się puzzle. Tej nocy nie było żadnych zakłóceń, więc spokojnie mogliśmy pooglądać telewizję podpatrując jak bawią się ludzie na całym świecie. Mieliśmy także kilka telefonów z życzeniami od bliskich z kraju — opowiada Kozik.

W tym roku polarnik spędzi sylwestra w rodzinnym Ustroniu. W polskiej bazie na Spitsbergenie 2008 rok przywita za to inny mieszkaniec powiatu cieszyńskiego Krzysztof Gandor. Strumienianin jest członkiem Wyprawy Polarnej PAN 2007/2008 w fiordzie Hornsund. Na Spitsbergenie zimuje już po raz drugi.
Komentarze: (1)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Dzielni ludzie z pasją... Nawet największy mróz nie dotknie wysokiej temperatury ich bliskich surowej natury zainteresowań

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama