Ten wspaniały 1980 rok!

Pod koniec roku często snuje się prognozy, co czeka nas w najbliższych dziesięcioleciach, jakie nowe wynalazki, w jakim świecie będą żyły nasze dzieci i wnuki. Natrafiłem na taki tekst w cieszyńskiej mutacji „Kalendarza Śląskiego” wydanego w Stalinogrodzie w roku 1954. Wydał mi się na tyle interesujący, że postanowiłem podzielić się z Państwem tym odkryciem.

„Rok 1980 czyli atom ujarzmiony” – zatytułowali swój tekst anonimowi cieszyńscy autorzy. Ilustruje go zdjęcie z radzieckiej elektrowni atomowej. W prognozach na rok 1980 opierano się na ustaleniach pracujących w pocie czoła i w przyjaźni radzieckich i polskich naukowców, czasami z nimi polemizując. Autorzy nie mieli wątpliwości, że w 1980 po niebie latać będą samoloty-rakiety napędzane energią atomową, które osiągać będą prędkość 20 000 kilometrów na godzinę. Dla porównania warto wspomnieć, że rekord prędkości należy, zdaje się, obecnie do eksperymentalnego samolotu X-43A zbudowanego przez NASA, który w 2004 roku dobił do 12 000 km na godzinę (jeśli ktoś z Czytelników ma inne dane, proszę o korektę).

„Te samoloty-meteory połączą ze sobą przez stratosferę wszystkie stolice świata – z ogromną pewnością przekonywali autorzy artykułu z 1954 roku. – Będą zaopatrywać  się w paliwo atomowe na Arktyce i na Antarktydzie. Być może zapewnią nawet łączność z placówkami na Księżycu.” Samoloty te, w kształcie litery delta, miały osiągnąć te niesamowite prędkości przez zastosowanie walców powietrznych bombardujących powietrze promieniami alfa, co miało zmniejszać jego opór.

Nie byłoby dla nich problemem wpływanie na pogodę. Bombardując atmosferę strumieniami najonizowanych cząsteczek miały np. wywoływać deszcz, żeby nawadniać pustynie. Wszystko to zdawało się w zasięgu ręki, a w roku 1980 miało być dawno spełnione.

Jak już wspomniałem, jeśli chodzi o samochody atomowe mknące ulicami Cieszyna, to cieszyniacy byli sceptyczni, gdyż nie wierzyli w praktyczność antyatomowych pancerzy. - Taki pancerz byłby zbyt ciężki – rozważali.

Za bardzo prawdopodobne natomiast uznali, iż w 1980 roku po Cieszynie będą jeździć auta elektryczne poruszane czterema silnikami (po jednym na każde koło). Ponieważ ropa naftowa nie będzie już potrzebna do produkcji benzyny, gdyż benzyna straci zastosowanie, z nafty będzie się wytwarzać mydło. A więc atomowe samoloty, elektryczne samochody i naftowe mydło – oto Cieszyn i świat 1980 widziany z perspektywy 1954 roku.

Rewolucyjne zmiany miały zajść w sposobie utrzymywania czystości w cieszyńskich mieszkaniach. - Odkurzacze w 1980 roku nie będą już potrzebne – przekonywała gazeta. W każdym mieszkaniu miał znajdować się specjalny wchłaniacz wysyłający promienie beta przyciągające wszystek kurz.  Mieszkania miały być więc idealnie czyste. Ponieważ promienie beta świecą, oświetlać miano nimi piwnice, schody i strychy.

- W 1980 roku nie będzie już ciemnych kątów – cieszyli się cieszyńscy redaktorzy. Wszędzie rozchodzić się miało zimne, łagodne światło atomowe. Prąd miał być prawie za darmo – co do tego również nie było wątpliwości. Naczynia kuchenne miały być wytwarzane z twardego jak diament grafitu przewodzącego prąd elektryczny. - W 1980 roku naczynia nie będą się tłukły i będą lekko świecić – oznajmiał „Kalendarz Śląski”. – Szkło barwione będzie bombardowaniem atomowym.

Codziennością na ulicach Cieszyna, jak i innych miast, miał stać się widok samochodu z ołowianą skrzynią przewożącego izotopy promieniotwórcze do szpitali, aptek, zakładów, sklepów spożywczych etc. Energia atomowa, konkretnie promienie gamma, miały służyć do sterylizacji mięsa, ryb, soków owocowych, mleka. „Inspektorzy higieny atomowej ze swoimi licznikami Geigera i komorami jonizacyjnymi staną się normalnym zjawiskiem dla ludzi z 1980 roku. Będą oni odwiedzać fabryki atomowe jeszcze częściej niż osoby prywatne.” – ta informacja też wydawała się pewna, podobnie jak fakt, że w 1980 roku ludzie nie będą już chorowali na raka. Wszak radioterapię każdy w razie potrzeby zrobi sobie sam, kupując izotopy w aptece tak jak dziś kupuje się witaminy. Spodziewano się, że już w 1980 roku przy pomocy bombardowania atomowego radzieckim naukowcom uda się stworzyć w laboratorium prymitywną formę protoplazmy, a w następnych latach XX wieku udałoby się odkryć tajemnicę życia i produkować życie atomowo.

Tak sobie myślę, że tego rodzaju prognozy, podobnie jak przepowiednie Nostradamusa, najfajniejsze są potem, kiedy się już okazało, że akurat, że nic z tego. No chyba, że ktoś z Państwa chciałby żyć w świecącym zimnym światłem atomowym świecie i jeść atomowe rybki. Smacznego!