POLEMIKA. Słodkie wspomnienie CieszynaPomaszerowałem w dół ul. Głęboką, a tam po prawej stronie (tuż przed uliczką prowadzącą na pl. Teatralny) był sklep fabryczny Schramka, gdzie sprzedawano cały asortyment jego wyrobów. Ale mnie interesowała tylko spora trójkątna tytka z wybrakowanymi waflami. Były one absolutnie świeże i cudowne, tyle że nieco pokruszone w trakcie krojenia. Otóż po zjedzeniu zawartości takiej tytki (chyba 1/4 kg), która kosztowała całych... 25 groszy i wypiciu buteleczki lemoniady, za następnych 25 groszy uczucie głodu znikało, a za pozostałych 50 groszy można było zobaczyć wymarzony film w rodzaju „Tygrys z Esznapuru" czy „Pat i Pataszon". Po pewnym czasie wiadomość o tego rodzaju „malwersacji" dotarła do mojego ojca w rezultacie czego zaczął on wykupywać u pana Hermana abonament obiadowy dla mnie i cała ta moja kombinacja wzięła w łeb. W swym wspomnieniu pan dr Schramek (którego zresztą dobrze pamiętam) pisze o „poważnym antysemityzmie", narastającym w Cieszynie w latach 30. Otóż w tej materii pragnę przypomnieć co następuje. Kiedy gdzieś w połowie lat 30. została otwarta Wyższa Szkoła Gospodarstwa Wiejskiego zaczęli zjeżdżać do Cieszyna studenci z tzw. Polski (bo tak zwykło sie określać przybyszów spoza Śląska Cieszyńskiego). W znacznej części byli to synalkowie ziemian z Polski wschodniej i Królestwa, gdzie w tych sferach endecja była mocno zakorzeniona. Paradowali oni w swych zielonych konfederatkach (haftowanych srebrnym szychem i z małym daszkiem) i wywyższali się w swoim zachowaniu. Oczywiście przywieźli ze sobą antysemityzm i dochodziło do takich czy innych wybryków na tym tle. Miejscowi studenci tudzież cieszyniacy w szerszym pojęciu nie darzyli ich sympatią, stad też utarła sie dla nich nazwa... wozignojki. Przyznać trzeba, że sympatyzowali z nimi jedynie wyżsi urzędnicy państwowi, którzy, jak słusznie pisze dr Schramek, w znacznej ich ilości byli nasyłani przez odgórne władze z Polski. Jako, że sam jestem Żydem, uważam za stosowne dać świadectwo prawdzie i słów tych parę napisać. Pomysł Gazetycodziennej.pl uważam za doskonały, a dowiedziałem się o jej istnieniu od mojego przyjaciela Józefa Kornbluma. Od tego czasu nieomal codziennie do niej zaglądam i życzę Wam powodzenia w tym zbożnym dziele. Z „drugiego końca świata", z wiosennego Melbourne, ślę serdeczne pozdrowienia. *** Powyższy artykuł wyraża osobiste poglądy jego autora. W dziale Opinie Gazetycodziennej.pl chcemy prezentować różne stanowiska na tematy społeczne, gospodarcze, polityczne, historyczne, kulturalne, religijne i sportowe Śląska Cieszyńskiego ludzi różnych opcji, wyznań, zainteresowań... Chcielibyśmy, aby dział Opinie naszego dziennika stał się szeroko pojętą platformą wymiany poglądów o regionie. Zapraszamy chętnych do przesyłania nam felietonów, dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami oraz bieżącego komentowania artykułów.
|
reklama
|
Pozdrowienia dla Pana Otto Winecki-Windholz z dalekiej Australii od rodowitego Cieszyniaka
Pięknie wspomnienie, dziękuję, że zechciał Pan podzieć się nim z nami, pozdrawiam serdecznie.
Dodaj komentarz