Każdy chce mieć swojego Rubika

Środa, sala sesyjna Ratusza. Na dyskusję o kształcie wielkich obchodów 1200-lecia legendarnego założenia Cieszyna w 2010 roku przychodzi jakieś 60 osób, głównie przedstawiciele różnych stowarzyszeń. Kilku organizatorów i to sztandarowych imprez jednak brakuje. Głos zabierają tylko nieliczni. W imieniu Czechów, którzy mają współtworzyć obchody w 2010 roku, nie przemawia nikt. Chyba nawet nikogo z władz Czeskiego Cieszyna nie było. Nie ma też wielu ludzi kultury, sportu, czy radnych, którzy jeszcze nie tak dawno (np. Jan Żurek) rozprawiali na sesji o tym, jak święto jest ważne dla miasta, mieszkańców i promocji. Nie chcieli przyjść, czy nikt ich nie zaprosił?

Spotkanie prowadzi wiceburmistrz Jan Matuszek. — Rozpoczynamy cykl działań, których kulminacja nastąpi w 2010 roku. Zapraszamy do współpracy, składania pomysłów na piśmie. Zostało 27 miesięcy. Czas umyka. Chcemy aby obchody 1200-lecia legendarnego założenia miasta były głośne. Aby mówiło się o nich i to dobrze — przekonuje Jan Matuszek. Po chwili studzi zapał: — Nie należy się jednak spodziewać, że miasto wyasygnuje zdecydowanie więcej środków.

Liczę na zawziętą dyskusję o kształcie obchodów, tymczasem zaledwie kilka osób na widowni zaczyna wstawać i deklarować, że oni też się włączą do pracy. Niektórzy nawet składają deklaracje na piśmie (z tych i innych ludzi ma być złożony komitet koordynujący przygotowania do obchodów). Po 30 minutach spotkanie się kończy.

Na sali nie padł nawet jeden ciekawy pomysł, w jaki sposób uczcić wielką rocznicę. Może oprócz tych, że gwoździem programu ma być koncert (tylko jeszcze nie wiadomo jaki) a cieszyński kompozytor Wiesław Cienciała zaproponował napisanie oratorium dla miasta (na wzór Piotra Rubika, który skomponował oratorium na jubileusz Krakowa). Ktoś mówi, żeby do występów artystycznych włączyć dzieci z cieszyńskich szkół, bo to tańsza alternatywa...

Rozumiem, że to pierwsze, organizacyjne spotkanie. Może na drugim będą już konkrety. A może należy zacząć od początku? Według mnie byłoby dobrze popytać jak przygotowania do takich obchodów wyglądały w miastach z większymi budżetami (Wrocław, Kraków) i zorientować się, jakie tam błędy popełniono oraz jak promowano imprezy. Może jest jeszcze szansa na pieniądze unijne - Cieszyn i Czeski Cieszyn powinny szybko napisać projekt i wystąpić do Brukseli o kasę, żeby potem nie było narzekań, że obchody muszą być skromne, bo budżet nie z gumy. Jeżeli już będą konkretne pieniądze, to organizację głównych imprez i ich promocję należy zlecić sprawdzonym firmom, które dobrze się na tym znają. Stowarzyszenia, oczywiście, niech organizują swoje imprezy, ale niech całość będzie spójna, a gwóźdź programu będzie gwoździem, a nie pinezką albo szpilką, której nikt oprócz rodziny i garstki przyjaciół artysty nie przyjdzie oglądać.

Jedno jest pewne - w 2010 roku o Cieszynie głośno. I tylko od nas zależy czy w pozytywnym, czy negatywnym tego słowa znaczeniu. Ja ciągle wierzę w to pierwsze.

***

Powyższy artykuł wyraża osobiste poglądy jego autora. W dziale Opinie Gazetycodziennej.pl chcemy prezentować różne stanowiska na tematy społeczne, gospodarcze, polityczne, kulturalne, religijne i sportowe Śląska Cieszyńskiego ludzi różnych opcji, wyznań, zainteresowań... Chcielibyśmy, aby dział Opinie naszego dziennika stał się szeroko pojętą platformą wymiany opinii o regionie. Zapraszamy chętnych do przesyłania nam felietonów, dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami oraz bieżącego komentowania artykułów.