Racja wielka: rzeczywistość skrzeczy. Myślenie moje pozwala mi napisać, że nie tak się umawialiśmy w roku 1980, potem 1989, a jeszcze później w 2004. Wiadomo było że może być ciężko. Niewielu jednak pomyślało, że z kabaretowego sarkazmu PRL, może powszechnie zapanować coś na kształt "zembatego" (szacunek dla pamięci). Latami, wiekami, kolejne pokolenia odbierały lekcję cnoty polegającą na negowaniu poczynań Państwa vel "zaborcy'. Trudno w sekundzie wieczności coś zmienić. Myśmy zmienili z jednej strony bardzo wiele, z drugiej, tej ludzkiej, mentalnej, wydaje się, że bardzo, bardzo, niewiele. Nadal "wszyscy wszystko wiedzą" a jak mam trudność ze zrozumieniem to hajda na ulice. Jest niezbyt komfortowo, jest wydarzenie, jest katastrofa, to dalejże "hieny c." krzyczą najgłośniej "na pal". Dalejże, sztandar - obojętnego koloru - na ramię i palić opony. Kwestia Szpitala to tylko malutki kawałek tego teatru w którym jesteśmy i aktorem i reżyserem i widzem i tylko scenarzysta wydaje się być nieznany. Już wkrótce szpitalna kwestia zniknie w krzyku grup broniących swoich korporacyjnych nobilitacji. Może jednak przypomnimy sobie niedawne sypanie popiołem. Może pomyślimy co wiemy a czego tak naprawdę, chcemy. Może zechcemy dostrzec podobieństwa i zasadne różnice między osobą, obywatelem, Państwem a ewentualną wiarą w lepsze dziś i jutro.
Racja wielka: rzeczywistość skrzeczy. Myślenie moje pozwala mi napisać, że nie tak się umawialiśmy w roku 1980, potem 1989, a jeszcze później w 2004. Wiadomo było że może być ciężko. Niewielu jednak pomyślało, że z kabaretowego sarkazmu PRL, może powszechnie zapanować coś na kształt "zembatego" (szacunek dla pamięci). Latami, wiekami, kolejne pokolenia odbierały lekcję cnoty polegającą na negowaniu poczynań Państwa vel "zaborcy'. Trudno w sekundzie wieczności coś zmienić. Myśmy zmienili z jednej strony bardzo wiele, z drugiej, tej ludzkiej, mentalnej, wydaje się, że bardzo, bardzo, niewiele. Nadal "wszyscy wszystko wiedzą" a jak mam trudność ze zrozumieniem to hajda na ulice. Jest niezbyt komfortowo, jest wydarzenie, jest katastrofa, to dalejże "hieny c." krzyczą najgłośniej "na pal". Dalejże, sztandar - obojętnego koloru - na ramię i palić opony. Kwestia Szpitala to tylko malutki kawałek tego teatru w którym jesteśmy i aktorem i reżyserem i widzem i tylko scenarzysta wydaje się być nieznany. Już wkrótce szpitalna kwestia zniknie w krzyku grup broniących swoich korporacyjnych nobilitacji. Może jednak przypomnimy sobie niedawne sypanie popiołem. Może pomyślimy co wiemy a czego tak naprawdę, chcemy. Może zechcemy dostrzec podobieństwa i zasadne różnice między osobą, obywatelem, Państwem a ewentualną wiarą w lepsze dziś i jutro.