, piątek 29 marca 2024
Niepełnosprawność na co dzień: Nie jesteśmy na doczepkę
Tak lekarze jak i urzędnicy powinni zdawać sobie sprawę z tego, że skoro zgłasza się do nich osoba niepełnosprawna to z pewnością nie przychodzi ona jako ktoś na przyczepkę, ale chce być potraktowany poważnie.  fot: arch. GC



Dodaj do Facebook

Niepełnosprawność na co dzień: Nie jesteśmy na doczepkę

IWONA WŁODARCZYK
Akcje prowadzone przez środowiska osób niepełnosprawnych, a także informacje pojawiające się w środkach masowego przekazu oraz na portalach społecznościowych, dotyczące ważnych aspektów życia osób z niepełnosprawnością powoli zaczynają spełniać swoje zadanie. Coraz częściej idąc do danej instytucji, urzędu, lekarza czy nawet sklepu, niepełnosprawni zostają mile zaskoczeni znajomością ich potrzeb, a także prawidłowym udzieleniem wsparcia od osób tam pracujących. Ten kto pomyśli, że wszędzie tak jest nie zdaje sobie jednak sprawy z tego w jak dużym jest błędzie.

Wszyscy dorośli ludzie zarówno pełnosprawni jak i niepełnosprawni, z wyjątkiem tych, którzy mają prawnego opiekuna(pełnomocnika ustanowionego przez s), bieżące sprawy w różnego rodzaju instytucjach muszą załatwiać osobiście. W zależności od rodzaju niepełnosprawności jedni robią to samodzielnie, a inni aby bezpiecznie dotrzeć do danego miejsca muszą skorzystać z pomocy osób trzecich.

Zdecydowanie zbyt często po takiej eskapadzie na długi czas tracą ochotę na kolejne wyjście. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest banalnie prosta, a są to skutki ignorowania niepełnosprawnego interesanta przez danego urzędnika, który zwraca się wyłącznie do osoby towarzyszącej pomimo tego, że to niepełnosprawny ma coś do załatwienia.

Sama miałam okazję odczuć na własnej skórze taką ignorancję i pomimo iż wydawało mi się, że jestem uodporniona na wszelkie, nawet te chamskie zachowania, to po potraktowaniu mojej osoby jak powietrze, skołatane nerwy wołały ukojenia. Miałam wątpliwą przyjemność kontaktu z pracownicami urzędów które zupełnie nie zwracały uwagi na to co do nich mówię, a o wszystko dopytywały będącą ze mną córkę. Nie zawsze osobą towarzyszącą jest ktoś z rodziny, często są to znajomi którzy robią to w ramach przysługi i o sprawie, z którą niepełnosprawny udaje się w dane miejsce nie mają najmniejszego pojęcia. To z kolei sprawia, że w momencie, kiedy urzędnik pyta ich o konkretne dane, a nawet o powód pojawienia się w urzędzie czują się niezręcznie.

Kto jak kto, ale pracownicy służby zdrowia powinni unikać takich zachowań, jednak i w gabinecie lekarskim można być potraktowanym jak per noga, o czym przekonała się pewna niewidząca i na dokładkę niepełnosprawna ruchowo kobieta. Na wizytę do lekarza poszła z mężem, lecz ów lekarz zamiast o samopoczucie zapytać bezpośrednio pacjentkę, zaczął wypytywać jej męża. Ów lekarz przeszedł błyskawiczne szkolenie, którego udzieliła mu pacjentka i od tamtej wizyty nie popełnia już tego błędu.

Tak lekarze jak i urzędnicy powinni zdawać sobie sprawę z tego, że skoro zgłasza się do nich osoba niepełnosprawna to z pewnością nie przychodzi ona jako ktoś na przyczepkę, tak dla przyjemności, lecz w konkretnej sprawie i ma nadzieję, że będzie potraktowana poważnie, a nie jak ktoś uciążliwy, kogo najlepiej posadzić gdzieś w kącie i udawać, że go nie ma.

Komentarze: (0)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama