, sobota 20 kwietnia 2024
MIĘDZY SŁOWAMI: Męskość pożądana
Nauczyć się prawdziwie żyć, to nauczyć się kochać. fot: Patrycja C-S



Dodaj do Facebook

MIĘDZY SŁOWAMI: Męskość pożądana

PATRYCJA CICHY SZEPT
Każdy mężczyzna musi podołać, wytrwać, stanąć na wysokości zadania. Powiedzcie im wszystkim, że nie uda im się, przepraszam, ale naprawdę się nie uda, dopóki nie rozpoczną rzetelnej pracy, by pomóc sobie samym. By nie musieć, będąc dojrzałym facetem grubo po 40-stce, ciągle wymawiać się nieszczęśliwym dzieciństwem. 

Byli sobie trzej mężczyźni. 

Pierwszego wychowali bardzo surowi rodzice. Nie miał biedak chwili wytchnienia, ciągle ktoś go strofował, krytykował, musztrował, wymagano od niego coraz więcej i więcej, i więcej. Masz być mężczyzną - mówili. Nie wolno ci się rozklejać, łzy są dla bab. Weź się w garść. Pomóż ojcu. Nie widzisz, że ona jest młodsza od ciebie? - Ustąp jej. Nie, ty się nie liczysz w tej zabawie, jesteś chłopcem, będziesz odpowiedzialny za rodzinę. Chłopiec Pierwszy w końcu z wielką ulgą opuścił rodzinny dom i nigdy więcej do niego nie wrócił. Założył swoją rodziną i bardzo chciał być zupełnie inny dla swoich dzieci. Chciał dać im miłość, troskę, zrozumienie, sprawiedliwie traktować, przytulać i mówić „kocham”. Wpadł niestety w pułapkę, ponieważ w dalszym ciągu nie dostawał od świata tego, czego sam potrzebował. Dawał, rozdawał, tolerował, troszczył się, dbał, przytulał, wspierał, chwalił, wybaczał, uśmiechał się, nawet gotował, prasował sprzątał, wyręczał, tolerował, przymykał oczy… Dawał swojej rodzinie to wszystko, czego sam potrzebował. Pewnego dnia wypalił się. To naturalne, jego potrzeby nigdy nie były zaspokojone. Nie zatroszczył się o siebie, nie zadbał, by wyleczyć rany, by dać sobie to wszystko, czego nigdy nie dostał. A potem uciekł w nałogi, związki, hazard, dobrą książkę, kino, treningi, telewizję. Raz był na górze, raz w dołku. Raz czuł, że zwycięża kolejnym ciężkim trenowaniem ciała swoją przeszłość, innym razem z puszką piwa i pączkami nienawidził siebie samego.

Drugi mężczyzna został wychowany przez kochającą, nadopiekuńczą matkę. Nie musiał robić NIC, był we wszystkim wyręczany. Odgadywano jego myśli i zachcianki, zanim sam o nich pomyślał. Pączek w maśle. Dobry uczeń, czasem lizus, wiedział, że wystarczy ładnie się uśmiechnąć i dostanie to, o czym zamarzy. Grubo po trzydziestce opuścił w końcu mamusię. Nie było jednak dnia, by z nią nie rozmawiał i nie konsultował wszystkich decyzji, nie wspominając o tym, że każdą jego kolejną dziewczynę mamusia musiała zaakceptować. Co też łaskawie czyniła - do pierwszego potknięcia młodej. Ponieważ miał całe życie wpajany mit o swojej wyjątkowości, nie znalazł nikogo, bo przecież nikt mu do pięt nie dorasta. Mamusia zmarła, a on duchowo razem z nią. Nie potrafił poradzić sobie sam na tym złym świecie, który nie docenia jego wyjątkowej wrażliwości. Nieprzecięta pępowina dała o sobie znać w kolejnym jego wcieleniu. W tym życiu nie zdążył wydorośleć, kiedyś będzie musiał…

Trzeci mężczyzna odkąd pamięta był sam. Rodzice go zostawili samemu sobie. Wychowali go dziadkowie, czasami przychodziła jakaś ciotka. Każdy lepiej wiedział, co jest dobre dla chłopca, często kłócili się o niego i przy nim. Czuł się winny, ponieważ wiedział, że sprawia kłopot swoją osobą i najlepiej jakby go nie było. Ciągłe ucieczki. Kiedy stał się dorosłym człowiekiem, całe życie uciekał, szukał samego siebie, kilka razy próbował ze sobą skończyć, bo przecież tylko na tym świecie zawadza. Ze strachu przed odtrąceniem wchodził w płytkie, krótkotrwałe związki, nigdy nie zakochał się prawdziwie. Często patrzył w okna domu mężczyzny Pierwszego. Zazdrościł mu. Chciał mieć tak uporządkowane życie jak on. Kiedyś poznał Drugiego, ale czuł do niego tylko niewyobrażalną wprost nienawiść. Nie wiedział, że to uczucie to wielki żal do losu i po prostu zazdrość. Chciał mieć choć w kliku procentach tak troskliwą matkę… Trzeci długo siebie szukał, bardzo chciał dotrzeć do swojej prawdy, zaznać ukojenia, poczucia bezpieczeństwa, przynależności i wylądował w sekcie.

Mężczyzna czwarty, ósmy, jedenasty, dziewięćdziesiąty pierwszy… Każdy przychodzi na świat z takim czy innym obciążeniem. To nie ich wina, że nie trafili tak, jakby chcieli, jakby chciało ich teraźniejsze „jestem”. Każdy musi podołać, wytrwać, stanąć na wysokości zadania, być mężczyzną (nawet Drugi, musiał przecież być męski i oddany swojej matce), każdy musi się wykazać. Powiedzcie im wszystkim, że nie uda im się, przepraszam, ale naprawdę się nie uda, dopóki nie rozpoczną rzetelnej pracy, by pomóc sobie samym. By siebie zrozumieć, pokochać zaakceptować, wybaczyć sobie i innym, by nie musieć będąc dojrzałym facetem grubo po 40-stce, ciągle wymawiać się nieszczęśliwym dzieciństwem. 

Drodzy panowie, drogie panie, wiem jak pędzi życie. Jeśli jednak nie postawicie na siebie, na swój rozwój, na pomoc sobie samym w swoich traumach i przeżyciach, nigdy nie będzie potrafili prawdziwie żyć i kochać. 

Między słowami - poradnik lifestylowy (psychologia, zdrowie i uroda, sztuka życia) publikowany co środę o godz. 18.00. Nowość na portalu gazetacodzienna.pl.

Patrycja Cichy Szept - pisarka, bywa poetką, terapeutka, mama, kobieta, która lubi piękno (słowa, stylu, smaków, kultury zwykłej codzienności), kobieta, która ceni (nie)codzienne dobro i życie w stylu "slow". Wywrotowa terapeutka z tatuażami, która świetnie dogaduje się z młodzieżą.

Posłuchaj bajki dla dorosłych autorstwa Patrycji Cichy-Szept:

Komentarze: (5)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

dogadywać się z młodzieżą to nie to samo co wychowywać własne dzieci, z którymi trzeba się zajmować przez co najmniej 18, 20 i więcej lat. Być z nimi na co dzień, rozwiązywać ich problemy ale także swoje, przecież jest się małżeństwem z dwóch różnych planet (Wenus i Mars). Trzeba znaleźć złoty środek o który nie łatwo, bo przecież w tej samej sytuacji jedno dziecko jest takie, a drugie inne. Jedno wyrośnie i powie: "miałem się super" inne powie, że było do du...y. Wiadomo przecież, również w psychologii, że pomimo starań kościoła, rodziców, szkoły, z dziecka wyrasta zupełnie inny człowiek, niż by się wszyscy spodziewali. Niestety, teraz z reguły młodzież za swoje niepowodzenia, niezadowolenia obwinia rodziców - tych, którzy najczęściej kochają bez powodu, najłatwiej skopać, zelżyć, a internet to wg. nich (dzieci) najprostsza droga do tego.
No cóż wiemy, że dzieci i młodzież żyje najczęściej chwilą. Poczekamy aż dorosną, (jeżeli...) i bedą mieli własne rodziny, dzieci itd. Zastanawia mnie tylko: jeżeli obecne pokolenie - "Y" czy "Z" - jest takie, to strach mnie ogarnia na samą myśl - jakie będzie następne.....

bingo... kobieto

oj, cieniutko...

Ano....:):):)

Następna będzie wiwisekcja niewiast?

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama