Apelacja w sprawie oskarżonych o zabójstwo dwuletniego SzymonaCiało chłopczyka znaleziono w marcu 2010 roku obok stawu hodowlanego, na obrzeżach Cieszyna. Miesiąc później odbył się pogrzeb dziecka w Cieszynie, ale nie udało się jeszcze wtedy ustalić tożsamości chłopca. Po ponad dwóch latach niejasna sprawa została rozwiązana przez śledczych. Chłopczyk nazywany "Jasiem z Cieszyna" okazał się Szymonem z Będzina. Rodzice dziecka zostali zatrzymani i aresztowani - matce Beacie Ch. i jej konkubentowi Jarosławowi R. zostały postawione zarzuty zabójstwa, a także wyłudzanie świadczeń rodzinnych i dodatków mieszkaniowych. Prokuratorzy ustalili, że chłopiec został wielokrotnie uderzony przez ojca, w wyniku czego doszło do pęknięcia jelita cienkiego dziecka. Po uderzeniu w brzuch jego stan pogarszał się. Chłopczyk umierał trzy dni. Po porzuceniu zwłok dziecka przy stawie w Cieszynie, rodzice nadal przez półtora roku wyłudzali zasiłki rodzinne i mieszkaniowe na rzecz nieżyjącego syna. Do zwrotu w sprawie doszło dzięki anonimowej informacji od sąsiadki, która zatelefonowała do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zatrzymano rodziców chłopca i wszczęto przeciw nim postępowanie. W maju 2015 roku zapadł wyrok. Sąd Okręgowy w Katowicach skazał rodziców dwuletniego Szymona z Będzina na kary: dla Jarosława R. 10 lat pozbawienia wolności, a dla Beaty Ch. - 5 lat. Ten wyrok sądu ponownie poruszył opinię publiczną. W ubiegłym tygodniu prokurator okręgowy w Bielsku-Białej wniósł apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach z maja tego roku. Prokurator zarzuca wyrokowi błąd w ustaleniach faktycznych. Prokurator nie zgadza się z wyrokiem, według którego ojciec spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu dziecka, a matka nieumyślnie doprowadziła do śmierci dziecka. - W ocenie prokuratury oskarżeni winni są zbrodni zabójstwa - stwierdził prokurator. Według prokuratora oskarżeni wykazali obojętność wobec pogarszającego się stanu zdrowia chłopczyka na przestrzeni czterech krytycznych dni, godząc się na jego śmierć. - Biegli stwierdzili, że gdyby rodzice po wystąpieniu objawów chorobowych udali się z dzieckiem do lekarza, zapobiegliby jego śmierci - zauważył prokurator. - Z opinii psychiatrycznych wynika że oskarżeni mieli zachowaną zdolność kierowania i rozumienia znaczenia swego zachowania - dodał. Mimo że szpital znajdował się 420 metrów od ich mieszkania, nie zaprowadzili tam dziecka. Na kilka godzin przed śmiercią oskarżony ponownie uderzył dziecko w brzuch. - Oskarżeni bezpośrednio po stwierdzeniu zgonu syna, przeszli nad tym do porządku dziennego, i analizowali sposoby pozbycia się ciała, zatarcia śladów i uniemożliwienia jego identyfikacji - zaznaczył prokurator. Prokurator odniósł się także do wyłudzeń, jakich dopuścili się oskarżeni. - Przez okres półtora roku wyłudzili kwotę ponad 4 200 zł . Mieli na utrzymaniu dwoje dzieci i ich sytuacja nie była łatwa, jednak wynikała z postawy samych oskarżonych, którzy nie pracowali. Ich postawa wykazuje cechy zuchwałości, nasilenia złej woli, motywacji nagannej wręcz oburzającej - ocenił. Prokurator wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Apelację wniesiono do Sądu Apelacyjnego w Katowicach za pośrednictwem Sądu Okręgowego w Katowicach, który wydał wyrok w tej sprawie.
|
reklama
|
Dodaj komentarz