Załoga Kubat i Bębenek wygrała 38. Rajd Cieszyńskiej BarbórkiRywalizacja trwała do samego końca. Ostatecznie jednak zwycięstwo przypadło dla Mateusza Kubata i Grzegorza Bębenka. fot. Jarosław Rakowski Pogoda podczas 38. Rajdu Cieszyńskiej Barbórki wyjątkowo dopisała i przyciągnęła kibiców, którzy licznie pojawili się na odcinkach specjalnych. W tym roku całkowita długość rajdu wynosiła ok. 210 km, a zawodnicy trzykrotnie pokonywali odcinki specjalne w Cisownicy, Wiślicy i Ochabach. - Trasa rajdu wydawała się być naprawdę trudna. Już w samej Cisownicy wiele załóg kończyło tegoroczną rywalizację, mnóstwo niegroźnych wypadków sprawiło, że naprawdę warto było obejrzeć na żywo ten rajd - mówił Adrian, kibic z Cieszyna. - Byliśmy z kumplami na kilku odcinkach, mamy spore porównanie miejsc, w których toczyła się rywalizacja i chyba najbardziej widowiskowe przejazdy odbywały się właśnie w Cisownicy - dodał Krzysztof. 38. Rajd Cieszyńskiej Barbórki, jak co roku, zakończył zmagania w Rajdowym Pucharze Polski. Rywalizacja trwała do samego końca. Ostatecznie jednak zwycięstwo przypadło dla Mateusza Kubata i Grzegorza Bębenka, którzy wyprzedzili o 9,8 sekundy Sławomira Ogryzka i Zbigniewa Cieślara. Trzecie miejsce zdobyli Adam Tomaszek i Paweł Drahan. - W Świdnicy mieliśmy szczęście, bo nieszczęście spotkało rywali. Ich auto okazało się niezgodne z przepisami i wskoczyliśmy na pierwszej miejsce. To jest faktycznie, pierwszy w karierze wygrany rajd, w którym trzeba było jechać do końca, ścigać się z kolegami, którzy nie pozwolili na wolną jazdę. Przez cały czas trzeba było utrzymać koncentrację, nie popełniać błędów, przejechać trasę i zrobić to jak najlepiej - komentował Mateusz Kubat, zwycięzca rajdu. - Bardzo się cieszę! Szesnaście lat czekałem, żeby wygrać Cieszyńską Barbórkę. Nie pamiętam, kiedy ostatnio odniosłem zwycięstwo w generalce - dodał Bębenek. W klasyfikacji "Gość" zwyciężyli Mariusz Stec i Michał Przystupa, drugie miejsce zajęła załoga Antoni Malinowski i Konrad Makowski. Ostatni stopień na podium przypadło dla Roberta Mąsiora i Grzegorza Dachowskiego.
|
reklama
|
Dodaj komentarz