Na Wojnarówce zebrano ponad 15 tys. zł, które trafi do potrzebującej Martynki GrzybekJednak to nie samochody i quady były głównym tematem niedzielnego spotkania na Wojnarówce. fot. BŚ Strome podjazdy i zjazdy, wszechobecne koleiny, błoto, śliska nawierzchnia w ogóle sprawiały, że samochody offroadowe nie raz i nie dwa grzęzły w bagnie. fot. BŚ Kilkadziesiąt samochodów offroadowych, quady, mnóstwo miłośników tego sportu i przypadkowych osób spędziło niedzielę, 11 listopada, na torze w Zamarskach. Profesjonaliści, ale i amatorzy zmagali się z trudną offroadową trasą, by móc uzbierać jak najwięcej pieniędzy dla potrzebującej Martyny z Cieszyna. - Pełno błota, mnóstwo wody i ogromne koleiny były nie tyle przeszkodą dla kierowców, co bardziej urozmaicały pokazy ich jazdy. To naprawdę niesamowite wrażenie móc oglądać offroadowców w akcji. Aż ma się ochotę samemu wsiąść za kółko takiego samochodu i zmierzyć się z tym torem - mówił Grzegorz Kolasiński z Bielska-Białej. Strome podjazdy i zjazdy, wszechobecne koleiny, błoto, śliska nawierzchnia w ogóle sprawiały, że samochody offroadowe nie raz i nie dwa grzęzły w bagnie. Jak to podczas takich imprez bywa były pęknięte opony, pourywane koła, odpadały lusterka i inne na tę chwilę niepotrzebne części w samochodach. Bo jak to kierowcy offroadowi mówią: "jeśli coś z samochodu odpadło to znaczy, że nie było potrzebne". Im większe problemy mieli uczestnicy zabawy, tym większą radość miała widownia zgromadzona na Wojnarówce. - Niemal każdy był gotowy pomóc kierowcy, który zakopał się w błocie. Kibice zapinali liny holownicze i wypychali quady. - To niesamowite jak taki sport może połączyć ludzi. Nikt nie bał się, że się pobrudzi, do błota w około wszyscy się przyzwyczaili - komentował Krzysiek z Cieszyna. - Mnie się najbardziej podobała jazda quadów, niektórzy jeździli we dwójkę naprawdę szybko, zwłaszcza po łące. Bardzo fajnie było widać jak kierowcy samochodów kilka razy podjeżdżali pod jedną górkę i czasem rezygnowali z prób - opowiadał Dawid Kwiczala z Cieszyna. Jednak to nie samochody i quady były głównym tematem niedzielnego spotkania na Wojnarówce. Każdy z uczestników imprezy pojawił się na torze za sprawą Martyny Grzybek, która cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. Dziewczynka od samego początku swojej choroby ma poważne ograniczenia rozwojowe. Obniżone napięcie mięśniowe powoduje, że z trudem obraca się na boki, nie siada samodzielnie i nie potrafi też sama wstać. Kosztowna rehabilitacja i nieustanne leczenie wymaga nie lada nakładów finansowych. Stąd właśnie wziął się pomysł, by zorganizować dla niej charytatywną jazdę na Wojnarówce. - Przekazaliśmy informację o ilości zebranych pieniędzy mamie Martyny, która zapewniła, że dzięki nim uda się zakupić schodołaz dla dziewczynki i będzie można w dalszym ciągu prowadzić rehabilitację i leczenie - informuje Urszula Król, organizatorka charytatywnej jazdy.
|
reklama
|
Dodaj komentarz