Hokej: Wyrównany finałTrzynieccy Stalownicy do pojedynków z praską Spartą przystępowali jako zespół, który w tegorocznych play-offach nie poniósł ani jednej porażki - w ćwierćfinale szybko uporał się z HC Vitkovice Ridera, również tylko czterech meczów by awansować dalej potrzebował w półfinale z BK Mlada Boleslav. Jednak Sparta to rywal z nieco innej hokejowej półki i tylko najwięksi optymiści mogli przypuszczać, że również i ta seria będzie ekspresowa. Dwa pierwsze spotkania finałowe, rozgrywane w trzynieckiej werk Arenie do pewnego momentu miały podobny przebieg. Obie drużyny przede wszystkim skupiały się na tym, aby szczelnie zabezpieczyć tyły i nie pozwolić na wiele rywalom w grze ofensywnej. Do pewnego momentu o jeden błąd więcej popełniali jednak gracze śląskiego klubu, i po dwóch pierwszych tercjach zarówno poniedziałkowego, jak i wtorkowego spotkania wynik brzmiał 1:0 dla Sparty. Jednak zupełnie inny przebieg miały ostatnie odsłony obu pojedynków. W inauguracyjnym meczu wielkiego finału ostatnia tercja była popisem Stalowników, którym w tej części gry wychodziło praktycznie wszystko. Nie tylko przełamali po 45 minutach defensywę stołecznego klubu i doprowadzili do wyrównania, ale zaczęli ją regularnie punktować. Po 60 minutach wynik brzmiał 4:1 a na listę strzelców HC Oceláři wpisywali się kolejno: Vladimír Svačina, Andrej Nestrašil, Aron Chmielewski i Tomáš Marcinko. Nastroje w trzynieckim obozie po tym przekonywującym zwycięstwie były wyśmienite, choć wszyscy zdawali sobie sprawę, że to dopiero początek rywalizacji. - To pierwsze i bardzo ważne zwycięstwo, jednak nie przyszło nam łatwo. Nasza gra wyglądała coraz lepiej, od połowy drugiej tercji wytwarzaliśmy coraz więcej szans na zdobycie wyrównującego gola. Sparta grała jednak znakomicie w obronie. Po wyrównującym golu byliśmy już zdecydowanie lepszym zespołem i kontrolowaliśmy przebieg gry w tym meczu - mówił po pierwszym finałowym spotkaniu trener Stalowników Václav Varaďa. Gdy po 40 minutach drugiego meczu finału wynik brzmiał także 1:0 dla prażan, wśród trzynieckich kibiców tliła się nadzieja, że być może powtórzy się scenariusz znany z pierwszego pojedynku. Tym razem potwierdziła się stara zasada, że nic dwa razy się nie zdarza. Stalownicy wprawdzie atakowali, jednak w konfrontacji z praską defensywą byli bezradni. Gdy na 6 min przed końcem meczu Sparta zdobyła drugiego gola tylko najwięksi optymiści wierzyli, że Oceláři zdołają odwrócić losy tego meczu. Iskra nadziei pojawiła się w chwili, gdy w 59 min kontaktowego gola strzelił Erik Hrňa. Jednak bramka padła zbyt późno i Stalownikom zabrakło czasu, by przynajmniej doprowadzić do wyrównania. Po dwóch meczach serii rozgrywanej do czterech zwycięstw mamy remis. Dwa kolejne mecze odbędą się w piątek i sobotę w praskiej O2 Arenie. - Musimy jak najszybciej zapomnieć o porażce, wyczyścić głowy, wyciągnąć wnioski z przegranej i poprawić te elementy gry, które nam nie wychodziły. Najważniejsze w Pradze będzie jednak nasze nastawienie. Jedziemy tam po to, by wygrać mecze - mówi Aron Chmielewski.
|
reklama
|
Dodaj komentarz