Hokej: Trzyniec z meczbolemW tej wyrównanej batalii, która elektryzuje kibiców nie tylko na Śląsku i czeskiej stolicy, pojawiło się już mnóstwo emocji, także tych pozasportowych. Zwłaszcza wydarzenia z meczu nr 3., gdy w czasie meczu w praskiej O2 Arenie część kibiców miejscowej drużyny mocno się starała, aby wpisać się do niechlubnej historii fatalnych stadionowych wybryków, zostaną zapamiętane na długo. W halach hokejowych na szczęście nieczęsto się zdarza, aby kibice rzucali w zawodników drużyny gości przedmiotami bądź przez dużą część meczu oblewali piwem golkipera rywali, strzegącego dostępu do bramki, a niestety takie zdarzenia stały się udziałem trzyńczan. I choć zarząd praskiej Sparty, klubowi działacze oraz drużyna mocno odcięli się od skandalicznych wybryków, trudno nie odnieść wrażenia, że część praskiego środowiska kibicowskiego nie dorosła do święta, jakim jest finał hokejowej Ekstraligi. Na szczęście mecz nr 4., również rozegrany w Pradze, na trybunach miał już zupełnie inny przebieg, pozostaje więc nadzieja, że w najbliższym spotkaniu nr 6., które także zostanie rozegrane w O2 Arenie, fani trzynieckich Stalowników nie będą już musieli oglądać leżącego w boksie obrońcy własnej drużyny, trafionego monetą w twarz. A Stalownicy jadą do Pragi opromienieni przekonującym wtorkowym zwycięstwem, w którym dali prawdziwy pokaz siły. Zresztą wynik mówi sam za siebie (7:3). Sukces mógł być jeszcze bardziej okazały, jednak ten szalony mecz obfitował nie tylko z dramatyczne zwroty akcji i pięknej urody gole, ale także kuriozalne interwencje bramkarzy, zarówno po jednej, jak i drugiej stronie. Rzadko się zdarza, aby na takim etapie rozgrywek obaj trenerzy zdecydowali się na zmiany swoich podstawowych golkiperów. A taka sytuacja wydarzyła się w drugiej tercji wtorkowego meczu - najpierw zmiana nastąpiła w praskiej bramce, a kilka minut później miejsce Ondřeja Kacetla między trzynieckimi słupkami zajął Marek Mazanec. Czwartkowy pojedynek z Pradze może już rozstrzygnąć sprawę mistrzowskiego tytułu, o ile rzecz jasna gracze HC Oceláři Trzyniec zakończą go zwycięsko. - Nie ukrywam, że pojedziemy tam wygrać. Dziś zagraliśmy bardzo dobry mecz. Po porażce w czwartym meczu poprawiliśmy kilka elementów w naszej grze, choć w rywalizacji dwóch mocnych ekip zwykle decydują niuanse. Dziś zdecydowanie więcej atutów było po naszej stronie, dlatego jesteśmy o jeden mecz bliżej do mistrzostwa niż rywale - mówił po meczu Aron Chmielewski, napastnik Stalowników i reprezentacji Polski. Zawodnik, który w trzynieckim trykocie występuje od 2014 roku ma jeszcze jedną dodatkową motywację, aby już w czwartek rozstrzygnąć sprawę mistrzostwa Czeskiej Republiki. Chciałby bowiem pomóc jeszcze kolegom z kadry, który we wtorkowy wieczór rozpoczęli turniej w Tychach, którego stawką jest awans na zaplecze hokejowej elity. - Jestem w stałym kontakcie z trenerami i reprezentantami, i jeśli rzeczywiście w czwartek zakończymy finałową batalię, będę mógł pomóc kolegom z kadry. Turniej odbywa się w Tychach, nie mam więc daleko - przekonywał Chmielewski.
|
reklama
|
Dodaj komentarz