, wtorek 23 kwietnia 2024
Bohaterowie, ale nie dla wszystkich. A szkoda... [OPINIA CZYTELNIKA - XIV Letnie Igrzyska Paraolimpijskie odbywały się w dniach 29 sierpnia - 9 września 2012. fot. LOCOG/www.london2012.com]
XIV Letnie Igrzyska Paraolimpijskie odbywały się w dniach 29 sierpnia - 9 września 2012. fot. LOCOG/www.london2012.com 



Dodaj do Facebook

Bohaterowie, ale nie dla wszystkich. A szkoda... [OPINIA CZYTELNIKA]

Przyjęło się uważać, że w igrzyskach olimpijskich najważniejszy jest sam udział, a nie wygrywanie. To bzdura, bowiem oczkiem w głowie Pierre'a de Coubertina, ojca nowożytnych olimpiad, była uczciwa rywalizacja, która miała pełnić rolę środka wychowawczego. Bajki o udziale zrodziły się dość przypadkowo, bo przy okazji inauguracji pierwszych igrzysk londyńskich w 1908 roku, kiedy to pewien biskup Pensylwanii wygłosił kwieciste kazanie na ten właśnie temat. Sam Coubertin prezentował stanowisko całkowicie odmienne i dopiero pod koniec swojej działalności uwierzył w to, co wiele lat wcześniej zostało powiedziane w Londynie. Niemniej jednak igrzyska olimpijskie, od zarania przesiąknięte rywalizacją i współzawodnictwem, w pewnym stopniu współgrają ze słowami rzeczonego biskupa. Olimpijski kalendarz uwzględnia bowiem wydarzenie takie jak paraolimpiada, w którym udział rzeczywiście pełni funkcję nadrzędną. Sęk w tym, że o paraigrzyskach mówi się rzadko, a jeśli już to najczęściej wzbudzają wyjątkowo mocno ambiwalentne odczucia.

W Polsce o paraolimpijskich igrzyskach w Londynie głośno zrobiło się dopiero kilka dni temu, i to nie za sprawą świetnej postawy polskich sportowców, o nie. Powodem do podjęcia tematu na większą skalę był wpis na blogu Janusza Korwin-Mikkego, znanego populisty, który wiele chciałby, ale (na szczęście) nie wiele może, i który od nastu lat śni i przez sen bredzi o własnej potędze. Tym, którzy nie są w temacie śpieszę przypomnieć, że JK-M zmagania paraolimpijczyków uważa za odpowiednik "zawodów w szachy dla debili" i "turniejów brydża dla ludzi z zespołem downa". Ot, takie niewinne porównania.

Dla JKM śledzenie poczynań paraolimpijczyków przez ludzi zdrowych, będzie dla tych drugich opłakane w skutkach. Skończy się zaburzeniami w motoryce, bo - jak pisze na blogu - z kim się zadajesz, takim się stajesz. Co o tym myśleć - nie wiadomo. Z jednej strony Korwin- Mikke, twórca tuzina partii polityczno-satyrycznych, bredzi jak Piekarski na mękach. Z drugiej, ma trochę racji. Bo w przypadku paraolimpijczyków powiedzenie "z kim się zadajesz takim się stajesz" chyba faktycznie ma rację bytu. W końcu od kogo, jak nie od nich możemy nauczyć się niezłomności i wytrwałości? Przecież nie od JK-M, chociaż i on wykazuje te cechy. W końcu po każdej porażce, które ostatnio ponosi na "nonstopie", odradza się niczym feniks z popiołów. Różnica polega na tym, że kiedy niepełnosprawni sportowcy sięgają po kolejne laury, on ciągle jest ostatni.

Taki Janusz Rokicki na przykład. Gość, który w młodym wieku stracił obie nogi, którego świat w jednej krótkiej chwili całkowicie się zawalił. Ilu z nas, będąc w podobnej sytuacji, odpuściłoby, przegrało z niemocą, bólem, zrezygnowaniem, żalem? Nie ma nawet sensu liczyć. On tymczasem, na przekór losowi i trochę też samemu sobie - o ironio - stanął na nogi. Wygrał, chociaż długimi momentami sam w to nie wierzył. Na co zatem zasługuje? Na uznanie i szacunek, czy może na to, aby pierwszy lepszy polityk - przebieraniec mówił, że to co uprawia, to nie jest sport?

Albo Natalia Partyka, która trzy razy z rzędu wygrała paraolimpijski turniej tenisa stołowego. Zastanówcie się ilu polskich sportowców może pochwalić się podobnymi osiągnięciami? Na szybko, bez sprawdzania, do głowy przychodzi tylko Robert Korzeniowski, który dziś dla każdego jest wzorem, idolem, bohaterem. I dobrze, bo na to zasłużył. Tak samo, jak Partyka, która również dokonała wielkiej rzeczy.

Niestety w Polsce mało kto to docenia. Żal to mówić, ale paraolimpijczyków uważamy za dzieci gorszego Boga. W gruncie rzeczy wszyscy, nawet jeśli oburzamy się na dźwięk słów tak skandalicznych, jak przytoczone wyżej, na dłuższą metę nie doceniamy ich, lekceważymy i chyba nawet unikamy. Dość powiedzieć, że władze państwowe nie były obecne ani na olimpijskim ślubowaniu niepełnosprawnych sportowców, ani na ceremonii otwarcia igrzysk, a LOT odmówił przewiezienia do Londynu części sprzętu paraolimpijczyków, zasłaniając się regulaminem. Do tego w mediach, poza krótkimi, medalowymi wzmiankami, nie uświadczymy relacji z zawodów, nie mówiąc już o dłuższych transmisjach. Dlaczego? Bo estetyka na to nie pozwala, bo pokazywanie ludzi chorych i niepełnosprawnych zaburzy poczucie dobrego smaku. W telewizji powinni być pokazywani piękni i młodzi, nawet jeśli są skrajnie beznadziejni i nieutalentowani.

Tym sposobem zamiast startów polskich paraolimpijczyków, telewizja woli nadać pięćdziesiątą powtórkę meczu Polska-Grecja z Euro 2012, wychodząc z założenia, że polski kibic nad złoto i rekord świata Macieja Lepiaty w skoku wzwyż (2,12 - brązowy medal MP w tym roku dawał rezultat 2.16) przekłada głupotę Szczęsnego i tragicznego Smudę. Znacznie łatwiej jest trafić na porażkę siatkarzy z Australią, albo lanie życia jakie sprawili im Rosjanie, niż na zwycięstwo Mateusza Michalskiego w biegu na 200 metrów, okraszone zresztą rekordem globu. Dziwne to i lekko niezrozumiałe, ale najwyraźniej odnosimy w sporcie tyle sukcesów, że nie musimy transmitować tych paraigrzysk. Jesteśmy potęgą, ot co. Samozwańczą, ale zawsze.

Oczywiście, nie chodzi o to, żeby rozpływać się w zachwytach nad ideą paraolimpiady, przesadnie gloryfikować osiągnięcia niepełnosprawnych sportowców, czy publicznie współczuć i beczeć nad tym jak mają ciężko, a mimo to dzielnie sobie radzą. Nie, oni tego nie potrzebują. Wiem, bo chodziłem do klasy z dziewczyną cierpiącą na coś w rodzaju porażenia układu ruchu, która trenowała jedną z lekkoatletycznych konkurencji. Ona nie potrzebowała Bóg wie jakiego wsparcia, sama świetnie sobie radziła. I mam wrażenie, że jedną z najlepszych szkolnych chwil przeżyła, gdy nagrodzono ją (chyba na zakończenie roku) za osiągnięcia w sporcie. Nie było to nic szczególnego, dostała taką samą nagrodę jak każdy, ale to właśnie było w tym najważniejsze. To, że potraktowano ją szeregowo, że zrównano z innymi, ze zdrowymi.

Wydaje się, że niepełnosprawni sportowcy właśnie tego oczekują. Sami doskonale wiedzą, ze nigdy nie będą jak ich pełnosprawni koledzy, że ich występy nie będą dostarczać podobnych wrażeń. Mają tego pełną świadomość, ale to nie znaczny, że można ich pomijać, zbywać czy traktować na zasadzie "fajnie, że jesteście, ale i tak mało nas interesujecie". Wprost przeciwnie, trzeba ich docenić, okazać należne wparcie i szacunek, bo naprawdę na to zasługują. Chociażby dlatego, że o swoje walczą nie tylko na sportowych arenach, ale też poza nimi, zmagając się ze wszelakiej maści krytykantami i ignorantami, którzy chcą obedrzeć ich z tego, co jest dla nich najcenniejsze.

Komentarze: (7)
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

jaka różnica jest między Prezydentem, a Korwinem - Mikke, jeden powinien był być na zaprzysiężeniu sportowców, a nie był, a drugi mówi głośno to co myśli. Ja zasadniczo nie widzę żadnej bo jeżeli Prezydent ani Premier nie przychodzą na zaprzysiężenie sportowców na Paraolimpiadę to w moim mniemaniu znaczy ni mniej ni więcej, że Prezydent myśli to samo, co głośno mówi drugi. Takie mam odczucie. Czy może się mylę?

że są tacy, którzy samodzielnie myślą albo próbują myśleć i niezależnie od mediów zwołali się na Facebooku i poszli przywitać medalistów wracających z Paraolimpiady. Gratuluję.

Korwin-Mikke osiągnął to, czego nie udało się dotychczas nikomu, spowodował że o Paraolimpiadzie zaczęto mówić głośno, a o to przecież chodziło. Jest pytanie, czy mówi się głośno bo Paraolimpiada to jest "coś", czy po prostu - bo Mikke sobie beknął głupstwo?
Sprawa dla niektórych może niejasna, dla mnie jest prosta- telewizja pokazuje to co chce widzieć większość widzów, na to są robione cały czas sondaże. Gazety piszą to co chce większość czytelników i tak jak chce większość czytelników. Dlaczego?, bo ani czytelnik, ani widz nie potrafi samodzielnie myśleć. Podobnie jak z marketami, większość je chce, bo będzie "taniej":-) ale nie myślą, że Hipermarket potrafi przy mniejszym zatrudnieniu sprzedać o wiele więcej towaru na jednego zatrudnionego- to jest system sprzedaży jak i socjologia, czyli jak zrobić u klienta odczucie, że czegoś bardzo chce albo coś bardzo potrzebuje. To, że będzie bezrobocie, o tym nikt z klientów w Hiper markecie nie myśli, raczej myśli o zakupach, a potem wmawia sobie i innym jaki to jest bystry. W pewnym momencie patrzy, że on też zaczyna tracić pracę albo mniej zarabiać i coraz mniej go stać na zakupy. Koło się zamyka, bo jeżeli ja tracę pracę to nie dam zarobić drugiemu, i jeżeli ten drugi nie zarobi, to nie da trzeciemu. Zjechałem z tematu? No tak, przecież chodzi o pieniądze, w sporcie też, ale w takim jak Paraolimpiada, "biznesmeni" czy "przedsiębiorcy" nie widzą interesu, czyli kasy i nie chcą wydawać, na tego rodzaju )dla nich zwane "imprezki małego kalibru") pieniędzy. Jedno pociąga inne, a w efekcie wszędzie idzie o pieniądze. W telewizji w prasie i niestety albo stety - w sporcie też. Ja myślę, że pomijając stan psychiczny wypowiadającego się na temat sportowców, jest dobra strona tego medalu - mówi się o nich, o Paraolimpijczykach.

JKM to populista?! no czimcie mie... polecam przeczytać to co napisał w całości, a nie demagogię prowadzić na bazie haseł wyrwanych z kontekstu... wspomniana tenisistka stołowa - startowała na normalnej olimpiadzie, bez sukcesu... na paraolimpiadzie jest niezwyciężona, czyli jednak chodzi o medale czy rywalizację? Oni nie są dziećmi gorszego Boga tylko biorą udział w gorszej imprezie, w której wyniki wypaczają przeliczniki. dzisiaj w programie u Lisa za pewne będzie o tym mowa z samym oskarżonym.. polecam.

Przeczytałem cały wpis, nic się nie martw. Zresztą Korwina czytam dość regularnie, bo co tydzień jest w Angorze.
Na twoim miejscu powstrzymałbym łatwość z jaką paraolimpiadę nazywasz "gorszą imprezą". Dziś, razem ze swoim lubym, tańczysz na festiwalu pogardy, a jutro możesz stać się tym gorszym, tym, który zdaniem JKM nie powinien wychodzić z domu. Życie jest pokrętne.
O populizmie moglibyśmy długo dyskutować, ale nie będziemy. Z prostego powodu- nie chce mi się. Piewcy JKM mają to do siebie, że w jego obronie są w stanie zagryźć. Dziękuję, już to przerabiałem.
Medal czy rywalizacja pytasz? Nie patrz na to przez pryzmat Partyki, tylko spójrz trochę szerzej.

nikt nikim nie gardzi, znam kilku, jeden z nich np nie ma ręki, gdybym mu kiedys zaproponował żeby lepiej poszedł ścigać się z innymi jednorękimi to dostałbym tą zdrową w mordę... kalectwo jest w głowie... a populizm Korwin Mikkego to taki trochę oksymoron więc to raczej dyskusja zakończyłaby się w tym momencie.

uznać, że całe te obie olimpiady dla absolutnie wszystkich to jedynie mistrzostwa świata w zdobywaniu medali. Nikogo nie interesuje co, jak, ani kto. Ważne jest jedynie ilość krążków. Jest medal za cokolwiek to super, "był czworty? a to wół!" po co łón tam w ogóle jechoł i to za moji piniondze".

Dodaj komentarz

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama