NFZ dał 625 złotych na rok. Ludzie ruszają na ratunek szpitalowi625 zł wystarcza na leczenia jednego pacjenta oddziału intensywnej terapii przez jeden dzień. W Cieszynie oddział ma jednak 12 łóżek i pełne obłożenie (w całym województwie łóżek intensywnej terapii od lat jest zbyt mało). Do tej pory kontrakt dla oddziału intensywnej terapii w Cieszynie wynosił 5,7 mln zł na rok. Dlatego propozycja na poziomie kilkuset złotych zdumiała wszystkich. - W powiecie cieszyńskim nie ma innego takiego oddziału poza naszym, bo w ogóle nie ma innego szpitala - podkreśla Anna Bednarska-Czerwińska, dyrektorka szpitala. NFZ okroił też kontrakty dla innych oddziałów: oddziału chirurgii dziecięcej, chirurgii urazowo-ortopedycznej, okulistyki, geriatrii, neurologii, urologii i nefrologii. Jeśli policzyć razem cięcia, kontrakt szpitala może być nawet o 10 mln zł mniejszy od tegorocznego. Dlatego bunt przeciwko decyzji NFZ-etu ogarnął cały powiat. Pod listami z protestem w ciągu dwóch dni podpisało się już ponad 1,3 tys. osób. Są wśród nich między innymi pielęgniarki i lekarze, szefowie działających w szpitalu związków zawodowych. Protesty piszą też ludzie spoza szpitala: proboszczowie parafii ewangelicko-augsburskich w Cieszynie, Wiśle, Goleszowie i Ustroniu, szefowie rad parafialnych, proboszcz katolickiej parafii św. Elżbiety w Cieszynie, burmistrzowie Cieszyna, Ustronia, Skoczowa i Strumienia, wójtowie z Brennej i Chybia. We wszystkich listach powtarza się jedno: zaproponowany przez NFZ szpitalowi kontrakt jest rażąco niski. "Stanowi to ogromne zagrożenie dla istnienia szpitala oraz dla życia i zdrowia wszystkich pacjentów zamieszkujących i odwiedzających region Śląska Cieszyńskiego" - napisał starosta cieszyński Jerzy Nogowczyk. Pod listem podpisał się cały zarząd powiatu. Protesty wysyłane są do dyrektora śląskiego oddziału NFZ-etu Zygmunta Klosy oraz do Jacka Paszkiewicza, prezesa funduszu. Osobny list - od dyrektorki szpitala - otrzymał w czwartek także minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. - Nie możemy pogodzić się z taki niskim kontraktem - tłumaczy Bednarska-Czerwińska. Śląski NFZ konsekwentnie milczy na temat kontraktu dla szpitala w Cieszynie. W środę rzecznik oddziału Jacek Kopocz wyjaśnił, że chodzi tylko o "wstępną propozycję" kontraktu. - Kluczowe będą negocjacje w części niejawnej. Ich końcowy efekt będzie znany dopiero w chwili rozstrzygnięcia całego konkursu - tłumaczył. Dyrektorka szpitala zaprzecza: - W czwartek zostałam zaproszona do NFZ-etu na podpisanie umowy. Przewodnicząca komisji powiedziała, że propozycja przedstawiona nam w poprzednim protokole się nie zmieni. Albo zgodzimy się na taki kontrakt, albo nie dostaniemy go wcale. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że drastycznie niski kontrakt zaproponowano także oddziałowi intensywnej terapii w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej: przy 15 łóżkach też tylko 625 zł. Urzędnicy funduszu tłumaczą szpitalom, że pieniądze nie zostały ostatecznie rozdzielone. Na razie chodzi więc o to, by jakikolwiek kontrakt podpisać, a potem będzie on na pewno zwiększony. - Miesiąc funkcjonowania intensywnej terapii to pół miliona złotych. A ja mam się zgodzić na 600 zł i czekać tygodniami, aż fundusz znajdzie dla mnie dodatkowe pieniądze. W tym czasie mam leczyć na kredyt i zadłużać swój szpital. To nie od przyjęcia - mówi dyrektorka Bednarska-Czerwińska. W poniedziałek wybiera się do NFZ-etu w Katowicach, ale nie na podpisanie umowy, tylko na pikietę z góralami i kapelą z Cieszyna.
|
reklama
|
Ktoś najwyraźniej sobie kpi ze społeczeństwa .620 zł to prezes NFZ i jego świta wydają dziennie na kawę i ciasteczka .Taki podział to skandal.
mmmm
to zagrywka i sciema aby czesiu mogl sie wykazac i uwiarygodnic
Dodaj komentarz