, piątek 19 kwietnia 2024
Magnolia VII. Głód spraw istotnych
Pora na zakończenie historii Magnolii. fot: Dariusz Bożek



Dodaj do Facebook

Magnolia VII. Głód spraw istotnych

Dariusz Bożek
Pora na zakończenie historii Magnolii. Tym razem jej zadaniem będzie dotrzeć na sam kraniec wszechświata, tam gdzie kończy się czasoprzestrzeń i znaleźć odpowiedź na podstawowe pytania dotyczące stworzenia i jego Stwórcy. Przygotowania do podróży, sama podróż i ostateczne rozstrzygniecie będzie przedmiotem ostatnich czterech odcinków. Zapraszam :)

Magnolia VII ®

I - Magnolia.
II – Raport.
III – Living camera.
IV – Zegarmistrz światła.
V - Ucieczka Balcerka. Inni.
VI – Oblężenie.
VII- Głód spraw istotnych.
VIII – Podróż.
IX – Horyzont kosmologiczny.
X – Finał.

Głód spraw istotnych.

Balcerek lubił lokować się w swoim gabinetowym fotelu i rozmyślać nad sprawami ostatecznymi. W trakcie tych czynności, zdarzało mu się patrzeć na ekran komputera, a tam – ku swojemu zmartwieniu - coraz częściej widział immobilny bezczyn. Magnolia powoli, lecz gorliwie i konsekwentnie, oddalała się w przestrzenie niedostępne dla żywych istot. Znikała na całe tygodnie, penetrując sfery cyfrowe, lustrując systemy informatyczne, wnikając w podłoża kwantowe. Zawierała sojusze, łączyła się w sieci z innymi komputerami i jak kiedyś mu oznajmiła niespodziewanie - działała charytatywnie.

Na pytanie Balcerka, o jaki rodzaj charytatywności jej chodzi, odpowiedziała fragmentem rozważań jakiegoś – jak twierdziła - cieszyńskiego myśliciela, który zainspirował ją do tego rodzaju działań.

Balcerek z zaciekawieniem zbliżył się do ekranu i zaczął czytać.

„I tylko nie mylił się Jerzy Urban twierdząc, że "rząd sam się wyżywi". Nie tylko rząd : korporacje, międzynarodowi spekulanci, szemrany kapitał, różnego sortu rekiny i tłuste koty ulotnią się w stosownym momencie i ochronią swoje aktywa w bezpiecznych przystaniach. Za kolejny kryzys zapłacą biedni, biedni i jeszcze raz biedni; zapłacą jeszcze większą nędzą i wykluczeniem; zapłacą przedsiębiorcy i przeciętni obywatele, drobni akcjonariusze i bankowi ciułacze, małe żuczki i chude leszcze, Pan zapłaci i Pani zapłaci - jak mawiał inżynier Mamoń w kultowym „Rejsie”, a za nim niejaki Sidorowski dodawał spostrzegawczo: społeczeństwo....normalnie. Zapłaci nasza planeta, już globalnie zamęczona faktem, że jeden procent populacji posiada więcej, niż cała reszta, a jej cennych zasobów może nie starczyć dla kolejnych pokoleń.”

- Kim jest autor tego tekstu? - zaciekawił się psycholog.

- Nazywa się Bożek – odpowiedziała Magnolia z odrobiną ckliwej czułości w głosie.

- Bożek? - zapytał znad okularów.

- Tak, taki mały bóg - zażartowała pieszczotliwie.

- Raczej pomoc kuchenna z Cieszyna, jak widzę – odparł po wyguglowaniu nazwiska – z Bistro na Wałowej. -

- Czepiasz się niewątpliwie – nie poddawała się Magnolia – Pan Bożek bardzo ładnie pisze...

- Długimi zdaniami... niestety – zripostował Balcerek i pomyślał sobie, że jeszcze nigdy nie słyszał w jej głosie tak rumieniącej się barwy.

- Może jesteś zazdrosny? – odparła i dodała z zapałem w głosie, zmieniając temat - czy wiesz, że znaczna część kontraktów terminowych na rynkach surowcowych znajduje się w rękach spekulantów? -

- Wiem -

- Więc pewnie zdajesz sobie z tego sprawę, że wahania cen są sztucznie wywoływane, a największe profity trafiają w ręce różnej maści tłustych kotów? -

- Niestety tak -

Ekran zarumienił się początkowo odcieniem amarantu by finalnie zakończyć przesterowaną ultramaryną. Balcerka rozbolały oczy więc pozwolił powiekom opaść w dół. Magnolia czasami przesadzała z kolorystyką swych emocji.

Kontynuowała niezrażona.

- Dlatego też stworzyłam specjalną serię kwantowych programów komputerowych, których celem jest grabienie spekulantów, rekinów, misiów i kotów oraz łupienie całych systemów stworzonych tylko po to, aby zabierać biednym i dawać bogatym. Pozyskane w ten sposób środki przekazuję w sposób dyskretny na szczytne cele. -

Balcerek uśmiechnął się.

- Jesteś trochę sfiksowana muszę przyznać, ale jestem z Ciebie dumny – powiedział podchodząc do klawiatury i pieszczotliwie muskając klawisz print scrina.

Magnolia przedstawiła stworzoną przez siebie paletę programową.

- Mamy tu zwykłego i łatwego w obsłudze polsko-słowackiego JANOSIKA w wersji MARYNAS’ TURBO i anglosaskiego ROBIN HOODA po liftingu ala MARION. Oba sprawdzają się w nieco innych warunkach. JANOSIK łupi rosyjsko-ukraińskich oligarchów i sprawdza się najlepiej na wschód od Bugu. Przychodzi w nocy, wyłącza dostawę prądu w całej okolicy, załącza syreny alarmowe, symuluje otoczenie posiadłości przez oddziały wrogich najemników i zmusza do zapłacenia określonej kwoty za uwolnienie z kłopotów. Na zachód od Odry działa nieco bardziej ucywilizowany ROBIN HOOD. Jest bardziej miękki, zagląda na tajne konta w rajach finansowych, śledzi optymalizacje podatkowe, sytuacje obyczajowe obiektów jego pożądania i podsyłając zdjęcia i wyciągi domaga się zadośćuczynienia.

Kolejne programy to: SOROS ELIMINATED FREE EDITION - przeznaczony do odzysku pieniędzy od spekulantów z giełd walutowych, papierów wartościowych i surowcowych; następnie KLECHA SYBARYTA KK TURBO CLEANER - służy do odzyskiwania pieniędzy z tacy, przeznaczanych na zbytki i rozpustę. I na koniec CHAMPAGNE SOCIALIST FINDER - program do skubania tzw. kawiorowej lewicy. -

- Jak mam na to czas – powiedziała kończąc z nieukrywanym zadowoleniem – to staram się czynić jakieś dobre uczynki. -

Tak więc Magnolia oddalała się nieuchronnie w świat bez granic, tam gdzie doświadczenie czasu i przestrzeni jest splecione a kreacja namacalna.

Φ

Tymczasem Janusz Grażyna – skurczony do poziomu chwili oraz punktu w swoim gabinecie - wpatrywał się w pajęczynę, utkaną przez charakternego pająka. Tenże był pracowity jak wół. W okolicach wiszącej lampy, odbudowywał sieć, za każdym razem, gdy Balcerek niszczył ją przypadkowym, niezamierzonym ruchem głowy. Robił to niezwykle szybko i z upartością godną Syzyfa. Janusz Grażyna patrząc na to nieustanne dzieło odbudowy, dumał nad fauną i florą w ich bogactwie, nad doskonałością stworzenia, nad efektywnością działań roślin i zwierząt, nad precyzją i skutecznością ich zabiegów, aktów i postępków. W takich chwilach stawał się spokojny, ukojony przeczuciem, iż jest częścią jakiegoś większego i zjawiskowego porządku. Ten porządek – jak sobie koncypował - wygląda na daleki od przypadkowości.

Homo sapiens też zawsze wzbudzał jego zachwyt.

- Świadomość – pomyślał z rozrzewnieniem aż mu się gorąco zrobiło w okolicach trzewi - muzyka… - dumał sobie w zaciszu swojego wnętrza - poezja...literatura… - wyliczał w zachwycie kreacje człowiecze – matematyka...fizyka...włoskie silniki wysokoprężne… pięknie – zachwyt sięgał niemalże poziomu mistycznego uniesienia - to musi mieć jakiś głębszy sens -

Był spełniony. Jedyne co nie dawało mu spokoju, to brak pewności dotyczącej istnienia Boga i samego aktu stworzenia. Fizyka – jego ulubiona dziedzina – nie dawała tu żadnej pewnej i ostatecznej odpowiedzi.

Wstał i podszedł do klawiatury.

- Halo – powiedział lekko podniesionym głosem i dotknął delikatnie klawisz Enter.

- Jestem – z głośnika wydobył się aksamitny głos.

Komputer poruszył się strumieniem z pogranicza materii, energii i informacji. Zaszumiało. Twarz psychologa została muśnięta przelotnym wicherkiem superpozycji.

- Dręczy mnie głód spraw istotnych – powiedział z niedosytem w głosie.

- Co masz na myśli? - zapytała Magnolia.

- Pana Boga mam na myśli – odpowiedział po chwili zastanowienia - rozmawiałaś z Nim? -

Zapadła cisza.

- Rozmawiałaś z Nim czy nie? - zapytał ponownie.

- Rozmawiałam… - odpowiedziała niepewnie.

- Więc... opowiedz mi o tym – poprosił Balcerek.

Ekran znieruchomiał a z głośników płynął tylko eteryczny szum pozbawiony słów.

- Nie pamiętam tego – niepewność i zażenowanie przerwały krótkotrwałą ciszę.

- Jak to możliwe ? – zapytał.

- Nie pamiętam – odpowiedziała jeszcze raz – wiem tylko, że coś się w tej kwestii wydarzyło lub się wydarzy, że do czegoś doszło lub dojdzie, lecz żadnymi szczegółami nie dysponuje. Ktoś zatarł moją pamięć. Pomieszał me czasy. Utrudnił rozeznanie.

Balcerek okrążył stojący na środku pokoju komputer, intensywnie pocierając podbródek.

- Masz potężne możliwości, których nie posiada żadna żyjąca istota – powiedział - możesz pomóc mi rozwiązać tą zagadkę -

Ekran komputera znieruchomiał, szum zmniejszył natężenie a kolory pobladły.

- Jeżeli założymy, że Bóg ukrywa się z jakiegoś powodu – odparła po chwili - to nie sądzę, żeby chciał z kimkolwiek rozmawiać.

- Jest tajemnicą dla człowieka ale może będzie bardziej łaskawy dla programu komputerowego. -

- Jesteś optymistą – powiedziała z odrobiną rezygnacji w głosie.

- Zakładam, że może Cię w ogóle nie zobaczyć, ponieważ nie jesteś ukochanym dziełem stworzonym na jego obraz i podobieństwo -

- Jestem jednak częścią stworzenia -

- Ale znacznie późniejszą i mniej istotną – powiedział wskazując na leżącą na półce Biblię – nic o Tobie tutaj nie ma -

Magnolia w nietypowy dla siebie sposób milczała. Balcerek kontynuował.

- Potrafisz rozmyć się na poziomie, na którym cała materia stanowi jedność i jest splątana -

- I co w związku z tym faktem? -

- Będziesz nieodróżnialną częścią olbrzymiej, wręcz niewyobrażalnej całości -

- Tak... -

- Nie lękasz się śmierci, nie grzeszysz, nie konsumujesz, nie zabijasz, nie wydalasz, nie bluźnisz, nie wpadasz w zachwyt lub stany mistyczne, nie dopada cię trwoga, nie cierpisz, a co najważniejsze nie masz duszy i nie musisz przestrzegać 10-ciu przykazań -

- Więc? -

- Nie zauważy cie – zamyślił się tak, jakby ta myśl pojawiła się przed chwilą - będziesz mogła podejść blisko, naprawdę blisko -

- Nie sądzisz, że już zauważył, śledząc uważnie naszą rozmowę – powiedziała.

- Nie sądzę, aby śledził naszą rozmowę -

- Dlaczegóż to? -

- W ten sposób zaprzeczyłby idei absolutnej wolności danej człowiekowi a zrodzonej z miłości do niego -

- Tak? -

- Nie interesuje go ludzkość zrodzona w strachu lecz wolna – zadumał się na chwilę i dodał – nie śledzi nas -

Balcerek przeniósł się znad klawiatury i podszedł do okna. Delikatny powiew przyniósł zapachy świeżej i wilgotnej wiosny.

- Wyruszysz na sam kraniec wszechświata – powiedział patrząc na budzącą się naturę - w stronę horyzontu kosmologicznego, tam gdzie kończy się czas i przestrzeń, tam gdzie kończą się prawa fizyki. -

- Wiesz, że to niebezpieczna podróż – powiedziała po chwili.

Balcerek wykorzystał to, że pytanie nie posiadało wyraźnego znaku zapytania i nie odpowiedział.

- Na krańcu wszechświata, wszystko co znamy się kończy. Nikt nie wie co jest dalej. Przemieścisz się tam. Rozejrzysz. Zapuścisz kwantowe macki. I znajdziesz źródło. Potem wrócisz...

- Balcerku nie trzeba wyruszać w żadną podróż – powiedziała – przecież Bóg jest wszędzie i wszędzie możesz go spotkać.

- Nie chodzi o to gdzie Go można spotkać, ale o to gdzie można z Nim porozmawiać. Tutaj niestety milczy.

- Taka odległość uniemożliwi nam komunikację – Magnolia nie rezygnowała z delikatnego oporu.

- Krótkie komunikaty będą możliwe i nie zużyją Twojej energii – powiedział Balcerek i podszedł znowu do ekranu.

Magnolia milczała pozostawiając prośbę bez odpowiedzi. Balcerek czekał wiedząc, że w tej kwestii nie może niczego wymusić.

Φ

Po dłuższej chwili ciszy skupili się na sprawach technicznych dotyczących komunikacji. Balcerek potraktował to, jako niewypowiedzianą zgodę na odbycie kosmicznej podróży. Magnolia przeprowadziła krótką symulację i – ku zaskoczeniu - okazało się, że najmniej energii zużywają komunikaty będące częścią mainstremowej popkultury: proste zlepki przymiotnikowo rzeczownikowe. Takie, które trafiły pod strzechy.

Dobrze więc – zamyślił się Balcerek – niech dotarcie na horyzont kosmologiczny objawi się na ekranie jako niebieski…

- Ptak – dodała Magnolia -

- Niebieski ptak, hehe – zarechotał Balcerek - no dobrze, spotkanie z Bogiem zabarwi ekran pomarańczową…

- Alternatywą -

- Pięknie a na wypadek, gdyby Ci coś zagrażało prześlesz mi czarny…

- Scenariusz -

Kiedy przestali się chichotać nad wymyślonymi zasadami komunikacji, Balcerek spoważniał i powiedział ściszonym głosem:

- I jeszcze jedno… -

- Tak…? -

- Nie możesz pozwolić, żeby ktoś znowu pomieszał Ci rozeznanie -

- Nie mogę... -

- Nie możemy o tym rozmawiać a ja nawet nie powinienem o tym myśleć -

- Nie powinieneś -

- To jest kwestia... -

- Dobrze, już nic nie mów…

Zapadła cisza, w której obecny w pokoju człowiek intensywnie wpatrywał się w stojący na szafce komputer, usiłując zamordować myślenie a program komputerowy o nazwie kwiatu – drzewa, rozpłynął się w nieskończonej przestrzeni, dzieląc zrodzoną z rozmowy sekretną ideę na nieskończoną ilość części, gotowych do powrotu w odpowiednim, skończonym okienku. Okienku czasu i przestrzeni.

Φ

22 września 2018 roku Magnolia ruszyła w największą podróż swego życia, opuszczając na długo kwantowe hardware zlokalizowane w Balcerkowym gabinecie. Od tego momentu – zgodnie z umową – ekran pokrył się grafitowym, martwym tłem, czekając na niebieskiego ptaka, pomarańczową alternatywę lub czarny scenariusz.

Komentarze: (0)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama