Lepiej było nie żartować z rodziny cesarza Franciszka Józefa. W 1897 roku niejaki Karol Kantor spędził z tego powodu 3 miesiące w cieszyńskim więzieniu.
Cesarz Franciszek Józef w małżeństwie z księżniczką bawarską Elżbietą, czyli słynną Sissi, miał syna arcyksięcia Rudolfa. Następca tronu popełnił samobójstwo w 1889 roku. Obecnie pojawiają się teorie, jakoby Rudolf w rzeczywistości został zamordowany. Tymczasem pod koniec XIX wieku popularność zdobyła inna wersja.
"Wśród ludu naszego górskiego tu i ówdzie sobie opowiadają, że arcyksiążę Rudolf nie umarł, lecz żyje i chodzi pomiędzy ludem" - czytamy w "Gwiazdce Cieszyńskiej" z 8 maja 1897 roku. - "Z tego korzystał niejaki Karol Kantor, smykający się próżniak z Pr[uskiego] Śląska. W Nawsiu zawarł znajomość z niejaką Ewą Sikorową, która w nim poznała następcę tronu. Później zebrali się w gospodzie w Jabłonkowie, a Ewa Sikorowa, całując Kantora, odezwała się do niego: "mój syneczku". Na to Kantor: "Gdybym był twoim synem, musiałabyś się nazywać Elżbietą, a całe państwo rakuskie byłoby twojem". Potem rzekł: "Kronprync umarł, ale inny żyje", i tym podobne inne prowadził rozmowy. Zaraz też w nim kilka obecnych, między nimi wysłużeni żołnierze, poznało następcę tronu. W końcu przecież ktoś rozsądniejszy poszedł po policyanta, który mniemanego "kronprynca" wsadził do kozy".
Karol Kantor był sądzony w Cieszynie, a za swój "głupi i niewłaściwy żart" został skazany na 3 miesiące więzienia.
Dodaj komentarz