, sobota 20 kwietnia 2024
Poprzemysłowe Kolory Ostrawy
Festiwal okazał się rekordowy, w tym roku pojawiło się na nim ponad 31 tys. słuchaczy. fot: Maciej Kłek



Dodaj do Facebook

Poprzemysłowe Kolory Ostrawy

MARCIN MOŃKA
Poprzemysłowe Kolory Ostrawy

Festiwalowego terenu nie "zalała" fala plastikowych pojemników i kubków, ponieważ kupując piwo trzeba było zapłacić kaucję za opakowanie. fot. Maciej Kłek

W nocy z niedzieli na poniedziałek zakończył się największy muzyczny maraton w regionie i tym samym 11. edycja festiwalu Colours of Ostrava przeszła do historii. Ponad 30 tys. słuchaczy zapamięta na długo nie tylko koncerty muzycznych formacji ale również samą przestrzeń, w której spędziło 4 intensywne od wrażeń dni. Takich Kolorów Ostrawy, które trafiły na poprzemysłowe tereny w Witkowicach, jeszcze nie było.

Gdy kilka miesięcy temu okazało się, że tegoroczna edycja przenosi się z Czarnej Łąki (na rzeką Ostrawicą) otoczonej do Witkowic, do samego serca tętniących kiedyś życiem zakładów przemysłu ciężkiego, wiele osób zastanawiało się, czy taka zmiana wyjdzie imprezie na dobre i słuchacze polubią poprzemysłowy pejzaż. Polubili, i to bardzo. To właśnie pomiędzy nieczynnymi już zakładami zbudowano sceny, na których koncertowali instrumentaliści, zespoły i wokaliści z przeróżnych "muzycznych światów". Kolory Ostrawy 11 lat temu startowały jako impreza przede wszystkim nastawiona na klimaty etno i "world music", od ładnych paru lat stawia na dźwiękową różnorodność. Wystarczyłoby prześledzić wydarzenia choćby z jednej sceny (a było ich w tym roku osiem, do tego rozmaite przestrzenie warsztatowe, filmowe czy miejsca do dyskusji), by docenić tą muzyczną wszechstronność, stale obecną na festiwalu.

Sercem festiwalu i zarazem muzycznych doświadczeń stała się scena główna, na której występowali "najwięksi", a wśród nich Bobby McFerrin, którego specjalnie przedstawiać nie trzeba, francuska szansonistka ZAZ, szkocki Mogwai czy amerykańska, nieco psychodeliczna formacja Flaming Lips, tworząca niemal muzyczne spektakle z udziałem balonów, barwnych wizualizacji czy wszelkiego rodzaju konfetti. To tu, do późnych godzin niestrudzony kilkudziesięciotysięczny tłum dał porwać się muzycznym emocjom.

Drugą niezwykle ważną przestrzenią stała się scena Arcelor Mittal, gdzie wystąpił m.in. najsłynniejszy kwartet smyczkowy świata - Kronos Quartet z towarzyszeniem dwóch muzyków z Finlandii: Kimmo Pohjonenem i Samulim Kosminenem. W odczuciu wielu uczestników to właśnie ten koncert był tym najlepszym i najbardziej emocjonującym. Zaledwie cztery instrumenty smyczkowe, akordeon oraz delikatnie sączące się z komputera dźwięki potrafiły „ujarzmić” kilkutysięczny tłum, który wsłuchiwał się w klasyczne nuty. Na godzinę z okładem zamilkły rozmowy, od czasu do czasu pod sceną przemknął jedynie jakiś szept. Na tej scenie zgoła odmienny klimat zapanował, gdy pojawili się na niej muzycy z grupy R.U.T.A. - był to jedyny tegoroczny polski akcent na festiwalu. Czeskiej publiczności przypadł do gustu mocny i radykalny przekaz formacji, a gdy ze sceny padły słowa o tym, że Polacy i Czesi doskonale się rozumieją, w tłumie pod sceną zapanowała euforia.

Publiczności nie przeszkadzał ani padający od czasu do czasu deszcz ani "kłopot bogactwa", bo przecież decyzja o wyborze jednego z koncertów oznaczała, że trzeba rezygnować z innych wydarzeń, odbywającym się w tym samym czasie. Do tego jednak festiwalowa publika jest przyzwyczajona od lat. Dała się jednak zaskoczyć pewnym praktycznym rozwiązaniem - festiwalowego terenu nie "zalała" fala plastikowych pojemników i kubków, ponieważ kupując piwo trzeba było zapłacić kaucję za opakowanie.

Organizatorzy od pewnego czasu o Colours of Ostrava często mówią jako o festiwalu bez barier. W tym roku dostępność przestrzeni była bardzo widoczna, a cały teren imprezy był przystosowany również do potrzeb osób z niepełnosprawnością ruchową. Z kolei w niedzielę na festiwal wstęp wolny mieli seniorzy.

Na festiwalu bawią się przede wszystkim słuchacze z Czech, regularnie do Ostrawy przyjeżdżają też słuchacze z Polski. Nie inaczej było w tym roku. - Festiwal Colours of Ostrava to miejsce magiczne, ze świetną organizacją. Przeżyłem magiczno-muzyczne chwile i na pewno przyjadę tu za rok. Na tej imprezie każdy znajdzie coś dla siebie. Zauroczyły mnie koncerty ZAZ oraz Bobby'ego McFerrina, bardzo pozytywną energią podzieliły się z nami zespoły Rubik z Finlandii oraz czeski Charlie Straight. Ciężko jest wrócić do codzienności po tak pozytywnej muzycznej dawce - komentował na gorąco Andrzej Kaczyński z Zebrzydowic.

Z podobnymi wrażeniami wyjechali z Ostrawy także inni słuchacze z Polski. Spotkaliśmy np. słuchaczkę, która do Ostrawy przyjechała z Irlandii, ponieważ na Kolorach bywała od 8 lat. Przybyła na jeden dzień, by po zastrzyku "muzycznych emocji" szybko wracać na Zieloną Wyspę. Wiele kilometrów pokonali także i inni słuchacze. - Jestem tutaj pierwszy raz. Podczas wszystkich festiwalowych dni dzieje się mnóstwo rzeczy, które umilają czas i pozwalają w pełnić cieszyć się tą imprezą. Uczestnicy mają przede wszystkim szanse posłuchania bardzo dobrej muzyki, spędzenia czasu w wyjątkowym miejscu, z sympatycznymi i życzliwymi ludźmi z całego świata. Świetne koncerty dali Rufus Wainwright i Bobby McFerrin. Co najbardziej fascynuje i niesamowite to klimat tego miejsca. Jesteśmy tutaj i słuchamy muzyki we wspaniałym otoczeniu techniki, miejsca, które kiedyś normalnie funkcjonowało, a teraz spełnia rolę przestrzeni zaadaptowanej dla sztuki - cieszył się Meti Jashamica z Kosowa.

Festiwal okazał się rekordowy, w tym roku pojawiło się na nim ponad 31 tys. słuchaczy. Organizatorzy zapowiadając jego kolejną edycję deklarują, że formuła z witkowickimi terenami poprzemysłowymi tak się spodobała słuchaczom a zarazem zdała egzamin, że również w przyszłym roku to właśnie tutaj znów przez 4 dni posłuchamy muzyki.

Komentarze: (3)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

fajnie było !!!

no fajnie wszystko opsałes Marcinie yeno z tą niepełosprawnością to sie nie zgadzam ( te ku-wa kamienie ) ale ogólnie wybieram ten festiwal niz dwa inne w tym roku w Polandi !! Pozdro dla Cibie i Kobiety twojej !!

Dziwna ta Polka z Irlandii. Wyjechała z naszej Zielonej Wyspy do jakże odległej innej Zielonej Wyspy. Źle jej u nas było?

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama