Ksiądz Józef Nierostek o odzyskaniu ZaolziaZ relacji bezpośrednich świadków odzyskania Zaolzia przez Polskę w 1938 roku przebija wielka radość. Wydarzenie, którego 74. rocznica minie w najbliższy wtorek, opisywano również na łamach cieszyńskich gazet. W "Pośle Ewangelickim" ukazał się tekst ówczesnego redaktora, księdza Józefa Nierostka, zatytułowany "Wielkie, historyczne, niezapomniane chwile". Może najpierw o autorze - Józef Nierostek urodził się w 1901 roku w Suchej Średniej, ukończył polskie gimnazjum w Cieszynie. Jako osiemnastolatek walczył z czeskimi najeźdźcami. Ordynowany w 1925 roku, był wikariuszem w Trzyńcu, później drugim pastorem w Cieszynie. Pełnił też funkcję prezesa Zarządu Głównego Związku Towarzystw Polskiej Młodzieży Ewangelickiej RP. Po wybuchu II wojny światowej był dwukrotnie aresztowany przez Niemców. W 1939 roku spędził miesiąc w więzieniu w Cieszynie. Uwięziony ponownie w 1942 roku, trafił do obozu koncentracyjnego w Majdanku, gdzie zmarł na tyfus 26 lutego 1943 roku. Wszyscy wylegli na ulice, które były zapełnione przybyszami z całego Śląska. Szczególnie licznie przybyli Cieszyniacy, przebywający w głębi Polski. Przybyli z Gdyni, Poznania, Wilna, Krakowa, Lwowa, Warszawy itd., bo jakżeż nie być w Cieszynie w tej historycznej godzinie zniknięcia słupów granicznych i budek celnych, gdzie nam często utrudniano na przejście do naszych braci różnymi "prohlidkami". Przybyli ale i inni, aby być świadkiem tej niezapomnianej chwili zlania się Śląska z Macierzą i to na zawsze. Chwila ta nastąpiła o godz. 14-tej. Na chwilę przed godziną 14-tą pojawiły się nad Cieszynem nasze samoloty wojskowe, a następnie przeszły przez most pierwsze oddziały wojskowe w szyku bojowym. Oczekiwały je po przeciwnej stronie nieprzeliczone tłumy naszych braci i zasypały kwieciem. Ale do najefektowniejszych momentów należał przejazd naszych czołgów, naszej broni pancernej. (…) Po przejściu pierwszych oddziałów wojsk przeszedł przez most Komitet Walki o Śląsk, a następnie poszli cywile, a potem znowu wojsko. Co się działo po przejściu Komitetu i cywili trudno opisać. Powitaniom, rzucaniom się w ramiona nie było końca. W oczach wszystkich były łzy, łzy radości i wesela z tego, że po 20-letniej rozłące jesteśmy znowu razem i to na zawsze. Ja sam przeszedłszy przez most po raz pierwszy bez przepustki nie wiedziałem, co robić, czy klękać na tę ziemię i całować ją, czy tańczyć i skakać z radości. Ostatecznie robiłem jedno i drugie. Naprawdę wielkie, historyczne, niezapomniane to były chwile, któreśmy przeżyli. A razem z nami przeżywała je cała Polska. (…) Nie da się też opisać, co działo się w Polonii, reprezentacyjnym domi i kawiarni w b. Cz. Cieszynie. Całowanim nie było tam końca, bo raz po raz spotykało się znajomego czy znajomą z tamtej strony Olzy, a wśród nich i takich, o których do nas wieść dotarła, że nie żyją, że zginęli. Coś podobnego można tylko raz w życiu przeżyć. A niektórzy twierdzili, że warto było tych 20 lat cierpieć, by przeżyć drugi październik 1938 r. (…) Entuzjazm i radość nie skończyła się tylko na niedzieli. Ona trwa, gdyż wojska nasze posuwają się stale ku Ostrawicy, zajmują coraz to nowe wioski a wszędzie są przyjmowane z tą samą radością i serdecznością. Gdy przyjdą kilka wiosek, to są tak obsypani kwiatami, iż się ma wrażenie, że to kwiecista jakaś łąka czy ogród naprzód się posuwa, a nie wojsko, zbrojne w karabiny i armaty. (Cytatowane fragmenty artykułu Wielkie, historyczne, niezapomniane chwile pochodzą z "Posła Ewangelickiego", nr 42 z 15 X 1938, s. 2-3).
|
reklama
|
Wielkie dni potem tak zakłamane. Ludność Zaolzia została dzięki powrotowi do Polski choć na 11 miesięcy uratowana przed okupacją hitlerowską .Teraz ignoranci jeszcze Czechów przepraszają, tak jak by oni kiedykolwiek przeprosili za najazd w 1919 roku, nawet za mord zbiorowy w Stonawie nie przeprosili nigdy. A w1938 roku nawet jednemu czechowi włos z głowy nie spadł...
Československý nájezd na Polsko v roce 1919 se nekonal.
Jakpak by se nám ale ve dnech Mnichova hodilo mít na své straně Polsko, pokud možno přímo v Malé dohodě? Jenže to by nesměla být vedena válka o Těšínsko (1919), provázená českou vykutáleností se zadržováním transportů bránící se Varšavě při náporu Rusů. Málo významný taktický úspěch se o 19 let později vymstil strategickou katastrofou. Vůbec jsme měli se svými sousedy vesměs napjaté nebo chladné vztahy způsobené občas naším drobným chytráctvím v mnoha oblastech, například měnové. /
http://m.neviditelnypes.lidovky.cz/veda/clanek.A120925_231458_p_veda_wag...
jakoś mi dziwoko, gdy se pooglondom tyn stary film... Niby chwała oręża polskiego, ale tak jakoś szpetnie sie kojarzy za 11 miesięcy.
Tak jakby Polacy zachowali sie jak zaborcy
Biedocy Polocy.
Upamiętnijmy ten fakt- wywieśmy flagi 2.10.
Dodaj komentarz