, wtorek 23 kwietnia 2024
Idealne grono do "Szlemiela"
Bogusław Słupczyński, reżyser spektaklu "Szlemiel". fot: archiwum CST



Dodaj do Facebook

Idealne grono do "Szlemiela"

Monika Serafin
14 kwietnia odbyła się premiera spektaklu "Szlemiel" w wykonaniu Teatru CST. O pracy i teatrze z Bogusławem Słupczyńskim, reżyserem spektaklu, rozmawia Monika Serafin.

W ciągu dwóch miesięcy dwie premiery. To chyba dużo jak na studyjny system pracy CST?
Tak, ale te dwa spektakle były przygotowywane równocześnie. To dla nas spory wysiłek. Poszerzamy różnorodny repertuar. Staramy się utrzymać teatr z Teatru, choć jest to bardzo abstrakcyjne. Poza tym, jednym z założeń tej pracy było wykorzystanie możliwości aktorskich zespołu. Opowieść Singera daje taką szansę. Cieszy mnie też, że w tej zespołowej kreacji, jest pełnowymiarowa rola Krzyśka Cisa – Szlemiela. Ale zespół jest ważny ponad wszystko.

Aż do ostatniej sceny ma się wrażenie perfekcyjnie realizowanego "szaleństwa aktorskiego". Jednak ostatnia scena, w której w ciągu kilku minut upływają dziesięciolecia, powoduje, że cała przypadkowość i paradoksalność życia znajduje swój ład i porządek w godnej i mądrej starości.
Tak, to "wariactwo" życia czy może raczej "burleska życia", w której często uczestniczymy jest częścią naszego losu. To trzeba umieć opowiedzieć. Potrzebni są do tego porządni aktorzy. To ogromna przyjemność pracować z uzdolnionymi ludźmi, których łączy na przykład wspólne poczucie humoru i odpowiedzialność za nasz teatr. Podczas pracy nad Szlemielem sporo improwizowaliśmy. Bywały momenty, że ze śmiechu leżałem na podłodze. I nie chodziło tu wcale o wygłupy. Czy można sobie wyobrazić piękniejszą pracę?

Myślę, że aktorzy teatru repertuarowego mogliby mieć problemy z udziałem w CST. Różnica systemowa jest tak ogromna, że utrudniałaby chyba komunikację w pracy…
Nie generalizowałbym. Miałem przyjemność współpracować w ramach CST z Darkiem Waraksą i Tomkiem Kłaptoczem ze Sceny Polskiej w Czeskim Cieszynie. Wszystko zależy od porozumienia i zdefiniowania wzajemnych potrzeb i oczekiwań. Różnica na pewno jest. Teatr repertuarowy jest jednak rodzajem "fabryki", w której wolność aktora jest częstokroć ograniczona. Relacje reguluje druk umowy, prawo pracy , dyrektor i jego "styl" teatru. Natomiast podstawa istnienia CST jest w swojej istocie starsza. Podkreślić trzeba, że jest to grupa o charakterze wspólnotowym, gdzie mianownikiem jest poczucie wspólnego losu, świadomość wyjątkowości i ważności teatralnego głosu "w sprawie".

Dlaczego Singer i jego opowiadanie?
To doskonała literatura i zapomniany świat polskich Żydów. Kiedy mój syn Szymon był mniejszy, czytałem mu opowiadania Singera "na dobranoc". Nie muszę mówić, że ze snu były nici, a moja żona Kasia, wchodziła do pokoju żeby mnie uspokoić. Potem zobaczyłem znakomitą opowieść w wykonaniu Witka Dąbrowskiego z Teatru NN w Lublinie z towarzyszeniem także świetnego akordeonisty Bartka Stańczyka. Pozazdrościłem im i postanowiłem, że zrealizuję kiedyś to opowiadanie jako wieloobsadowy spektakl. Nigdy na to bym się nie odważył gdyby nie możliwość pracy z Krzyśkiem Cisem, Tomkiem Pisarkiem i Tomkiem Majorkiem, Łukaszem Matuszkiem i Kasią Słupczyńską. Idealne grono do "Szlemiela".

Czy zmieniło się coś w kwestii wsparcia finansowego dla teatru?
Nie, CST nie posiada żadnej dotacji pomimo swoich dokonań i wieloletnich starań. Mamy na utrzymaniu salę, płatności za gaz , energię i inne wydatki. Wszystko kosztuje. W zespole nie ma honorariów. Ciągle mamy jakieś zaległości. Nie chcę już tego tematu rozwijać. Ludzie inteligentni i mający rozeznanie w cywilizowanym świecie doskonale widzą tę paranoję. Mamy poczucie niesprawiedliwości, to oczywiste, ale mamy też swoją godność. Na szczęście nie możemy narzekać na brak widzów.
Na spektaklach dajmy z siebie wszystko.

Powrócę do spektaklu. Momentami spektakl przypomina spektakle kabaretowe Grupy Rafała Kmity z Krakowa. Czy to podobieństwo jest przypadkowe?
Styl Rafała Kmity zawsze bardzo mi się podobał. Rzeczywiście są w „Szlemielu” sceny, które mogą się kojarzyć z kabaretem Rafała Kmity. Jednak, mam nadzieję, że nasz spektakl ma tę szczególną teatralną głębię. Moje inspiracje to raczej Chaplin, Harold Loyd czy Louis de Funes (śmiech).

Jakie CST ma plany na najbliższe miesiące?
Wspólnie z Tomaszem Pisarkiem chcemy zrealizować bardzo dobry tekst Artura Pałygi "LOVE". Artur napisał ten monodram specjalnie dla Tomka. A dla mnie to zaszczyt, że mogę go reżyserować. 17 maja przyjeżdża do nas jeden z najbardziej znanych współczesnych pisarzy ukraińskich Taras Prochaśko. Cieszymy się wizytą Tarasa i możliwością jego spotkania z cieszyńskimi czytelnikami.
Potem Festiwal Teatralny "Bez Granic" i prezentacja w ramach swego rodzaju "śląskiego idiomu" naszej "Republiki Bolko Kantor" w dyskursie ze spektaklem "Miłość w Königshütte" I. Vilquista Teatru Polskiego z Bielska-Białej. Potem, wiadomo "Euro 2012". A potem Malta-Bis w Poznaniu i mam nadzieję, jak najwięcej spektakli wyjazdowych.

Pracujesz jeszcze z młodzieżą?
Jasne, chociaż edukacja artystyczna to dziedzina będąca w zaniku. Mało ciekawa inwestycja w przyszłość młodego człowieka. Kasy to mu raczej w przyszłości nie przyniesie. W czasach kiedy show-biznes nazywa się kulturą, a o rozwoju twórczym dziecka ma stanowić nauka języków obcych, karate i kurs hip-hop, zajęcia teatralne to dziwactwo. Nie istnieje w tej bardzo ważnej i trudnej dziedzinie, świadomy mecenat samorządów czy państwa.

Czy nie jesteś nazbyt złośliwy?
Niestety tylko trochę. Jednak mam to szczęście, że pracuję z grupą ośmiu bardzo fajnych licealistów, z którymi realizuję fragmenty "Iwony Księżniczki Burgunda" Witolda Gombrowicza.

Zaprezentujecie się z "Iwoną" na "Szkolnej ławce artystycznej" w Cieszynie?
Teraz to ty jesteś złośliwa.

Dziękuję za rozmowę.

Spektakl ponownie zobaczyć będzie można 27 kwietnia godz. 20 00 , 11 maja godz. 20 30, i 20 maja godz. 20 00.

Komentarze: (6)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

bylam, widzialam, bawilam sie przednio
polecam!

Medice, cura te ipsum – lekarzu, wylecz samego siebie.

Żałosne jest to wypisywanie bzdur przez jedną i tę samą osobę. Weź sobie człowieku tabletkę i idź spać.

Też tak uważam, super mieć takie hobby, ale nie można oczekiwać, że od razu powinien być ktoś to to hobby będzie finansować tak by z jego uprawiania moża było uczynić sposób na życie i źródło utrzymania. W momencie, gdy sponsora brak pojawia się żal do całego świata i negatywne opinie na temat wszystkich, którzy nie wykazują należnego entuzjazmu.

III RP, jak jej poprzedniczka, nie jest w stanie uporać się z elementarnymi zadaniami, co gorsza – jej hagiografowie tracą poczucie życiowego bezpieczeństwa. Kiedyś byli pewni kasy i wpływów, więc butni bez miary dzisiaj gorzko narzekają na brak mecenatu ze strony podatników.

Rozumiem - wywiad dotyczący nowego spektaklu CST, ale żeby pod tym pretekstem wciskać ludziom rolę męczennika cieszyńskiej kultury i to jeszcze w nieudolny sposób...no gdzie jest dziennikarska rzetelność i obiektywizm...
Chcecie mieć hobby - to je miejcie, ale za własne pieniądze...

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama