DJ Olsen, a właściwie Zbigniew Ćwiękała ma 28 lat i niemałe zasługi na muzycznym polu. Pochodzi z niewielkich Kozakowic, gdzie jak sam mówi „oprócz mnie nikt hip-hopu nie słuchał”. Supportował wielu artystom stanowiącym trzon polskiego hip-hopu: Piha, Fokusa, Pokahontaz, Rahima, Warszawski Deszcz. O muzyce mówi, jakby była najbardziej naturalną rzeczą w jego życiu. Z sentymentem wspomina czasy początków kariery, gdy hip hop był pasją, działaniem, wszystkim.
Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką? W jaki sposób zostałeś DJ-em?
W 1996 roku w szkole podstawowej założyliśmy zespół z czwórką znajomych. Na początku w czwórkę rapowaliśmy, w 1999 zajęliśmy się produkcją muzyki. W 2000 roku pojawiły się w zespole zaczątki DJingu. Wtedy też zaczęliśmy się bardziej rozwijać, ale było trudniej o sprzęt, o wszystko. To nie było takie łatwe i udostępnione jak teraz.
Czy zatem postęp techniczny ułatwia pracę DJ-om?
Kiedyś było to bardziej pasjonowanie się. Sprzęt był bardzo drogi, kosztował wiele, a wypłaty też były mniejsze. Znacznie ciężej było ludziom zarobić na ten sprzęt. Zarobić na tym konkretne pieniądze było jeszcze gorzej. Po prostu się grało i było się DJ-em, ale to właśnie była pasja. Teraz to już nie jest to samo, DJing to głównie przemysł. Technika idzie tak do przodu, że człowiek nie jest w stanie nadążyć, musi iść dalej, być w aktualnym temacie.
Czy w tej kwestii jesteś tradycjonalistą?
Korzystam cały czas z płyt winylowych, nie tylko z systemów przetwarzających pliki mp3, ale używam urządzeń elektronicznych, bo prawdę mówiąc trzeba.
Jakie trudności napotkałeś na początku ścieżki prowadzącej do zostania DJ-em?
Wówczas kultura hip-hopowa nie była tak przyswajalna wśród nie tylko starszych ludzi, ale w ogóle. Kojarzyła się z wandalizmem, narkomanią i wszystkim co najgorsze. A tak naprawdę to wszystko to była pasja- i breakdance i graffiti, hip-hop-składanie rymów, produkcja muzyczna.
Czy ciężko było rozwijać muzyczne zainteresowania pochodząc z małej miejscowości?
W Kozakowicach mieszkało 600 osób, było to bardzo trudne, bo oprócz mnie nikt w tej wiosce hip-hopu nie słuchał. Dopiero w szkole podstawowej się zaczęło. Znajomi donosili kasety przegrywane po kilka razy od kogoś i słuchaliśmy. W Cieszynie pojawiły się już zalążki hip-hopu, poznałem kilka osób zainteresowanych tym i utrzymywaliśmy kontakt.
Kiedy nastąpił ten moment, kiedy byłeś już pewien, że to na pewno jest to?
Gdzieś w 2005 roku. Stać mnie było wtedy na zakup własnego sprzętu, zacząłem grać na większą skalę, chociaż zarobki DJ-ów były wtedy znikome. Na ogół grało się po prostu za nocleg. Nie było to brane na poważnie.
Co było dla ciebie pierwszym sukcesem?
Od 2009 roku jestem członkiem Silesia Crime [grupa zrzeszająca raperów ze Śląska], ale największym sukcesem jest przyjęcie mnie w 2011 roku do warszawskiej wytwórni RRX Desant.
Możesz się poszczycić imponującą liczbą wykonawców dużego formatu, których supportowałeś oraz z którymi podjąłeś współpracę. Czy wiążą się z tym jakieś ciekawe anegdoty?
W 2005 roku w Cieszynie odbywały się targi hip-hopowe. Na jednej z imprez jedna z osób z publiczności podeszła do mnie i zaczęła mówić po angielsku, że bardzo się cieszy, że może poznać DJ-a z Niemiec, który specjalnie przyjechał do Cieszyna, zwracał się do mnie Marc Hype. W końcu musiałem go rozczarować, że to nie ja.
Na innej imprezie hip-hopowej w Cieszynie grała grupa Pokahontaz. Jednego z głównych artystów ochroniarz nie chciał wpuścić bez zakupienia biletu, gdyż po prostu go nie poznał. To również świadczy o tym, że kultura hip-hopowa nie jest zbyt rozpowszechniana, a artyści są często nierozpoznawalni.
Jakie są twoje główne inspiracje muzyczne poza oczywistym hip-hopem?
Głównie lata 80 oraz 90. Trochę jazzu, nowsze gatunki też, na przykład elektronika, która daje dużo inspiracji, nadaje nowe nurty, a hip hop można połączyć z wieloma gatunkami i to jest w tej muzyce najlepsze.
Jaką przyszłość wróżysz temu zawodowi?
Ktoś kiedyś powiedział, że w Stanach kupuje się więcej gramofonów niż gitar i to jest bardzo słuszne. Na co dzień na świecie rodzą się tysiące przyszłych DJ-ów. To nigdy nie wygaśnie. Na pewno pojawi się w innej formie-bardziej elektronicznej, być może gramofony zostaną wyparte przez dotykowe tablety, ale ta profesja nigdy nie zginie. Raper bez DJ-a to jest coś, czego na scenie nie może być.
Jak zmieniło się postrzeganie DJ-a jako artysty?
DJ-e coraz rzadziej pozostają anonimowi. Są uwzględniani w nagłówkach płyt, podpisywani przy kawałkach. Kiedyś tak nie było, DJ tylko stał za raperem, puszczał muzykę i to wszystko. Teraz DJ-e są uważani za praktycznie równych raperom i mają wpływ na to, co robią. Jednak coraz mniej widzi się płyt autorstwa DJ-ów, a moim zdaniem powinno być ich znacznie więcej. Oby to szło w lepszym kierunku.
Jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość?
Kończymy teraz płytę Faziego Nagły Atak Spawacza i mam nadzieję, że wyjdzie już w lipcu. Szykuje się kilka poważniejszych produkcji, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Na przełomie 2012/2013 roku liczę, że ukaże się 10 płyt z moim udziałem z czego jestem dumny. Planuję też wydanie swojej płyty, myślę że wyjdzie z tego coś ciekawego.
Koleś ma zajebiste skrecze! propsy rozwijaj sie i lec dalej
buhahahaa! Olsen ze wsi Goleszów! Dlaczego robicie wywiady z ludźmi którzy nic nie znaczą w Hip Hopie, nie mają skillsów i jedyne gdzie mogli się przypucować to RRX i FAZI. Żałosne. Przecież ten typ nigdy nie mial szacunku na miescie.
slabo ci to idzie... a rrx desant to porazka hehehe, byc na plycie naglego ataku to jest obciach od co:)
Dodaj komentarz