Czy powinno powstać muzeum Zaolzia?Wydarzenie samo w sobie było warte uwagi i ściągnęło do biblioteki prawie setkę zainteresowanych. fot. mat. pras. Czy Zaolzie jest tytułowym hospicjum? Co zrobić, żeby polskość tu przetrwała? Dlaczego etnicznie polscy mieszkańcy regionu wybierają czeską narodowość? - Samo słowo "hospicjum" zmusza do zastanowienia nad sobą, także mam nadzieję, że czytelnicy książki pochodzący z Zaolzia, będą się zastanawiać, czy naprawdę są tą umieralnią, czy może ten warszawiaczek przyjechał i tylko chce ich poróżnić? - prowokował pochodzący z Warszawy Drużycki, który porównał również region do Titanica - statku wspaniałego, ale nabierającego wody i niechybnie idącego na dno. Choć książka zebrała bardzo dobre recenzje (także w ogólnopolskich mediach), jej lektura - zwłaszcza wśród Zaolzian - może wywołać bardzo przykre odczucia. - Dla mnie przeczytanie tej książki było tragicznie smutne. Płakałam nad nią. Całe życie człowiek poświęcił walce o polskość, a ty teraz otworzyłeś nam oczy stwierdzając dosadnie, że przyjechałeś po to, żeby zobaczyć jak umieramy. Książka przekonała mnie do tego, że rzeczywiście nie będzie Polaków na Zaolziu - stwierdziła Małgorzata Rakowska, współzałożycielka Towarzystwa Nauczycieli Polskich w Republice Czeskiej. Choć wśród publiczności przeważały opinie potwierdzające fatalistyczną wizję przyszłości Zaolzia Drużyckiego, było też kilka głosów optymistycznych. Jeden z gości wyraził wręcz pewność, że w drugiej części swojej książki dziennikarz opisze to, jak polskość na Zaolziu się podniosła. W nawiązaniu do tematu dyskusji niespodziewany postulat wysunął dyrektor Książnicy Cieszyńskiej Krzysztof Szelong, który nie szczędził wyrazów uznania autorowi książki, stwierdzając, że jest ona w jego ocenie jedną z najważniejszych i najtrafniejszych diagnoz stanu polskości na Zaolziu od wielu lat. - Chciałem zgłosić pomysł, który już od dłuższego czasu chodzi mi po głowie i który - obawiam się - jak zgłoszę, to zostanie w najlepszym wypadku wyszydzony, a w najgorszym przemilczany, ale mimo to myślę, że trzeba to publicznie zgłosić. Otóż myślę, że czas najwyższy, aby pomyśleć o tym, aby w Cieszynie zostało uruchomione muzeum Zaolzia. Nie w sensie takim, że powstaje kolejna instytucja, ale np. by we współpracy stworzyć samą ekspozycję, która byłaby prezentowana w jednej z już istniejących cieszyńskich placówek. Myślę, że my z tej strony Olzy jesteśmy winni to i Zaolziakom i sobie i Polakom zamieszkującym pozostałe tereny Rzeczypospolitej - apelował Szelong. Słowa o współpracy były kierowane bezpośrednio do obecnego na sali dyrektora Muzeum Śląska Cieszyńskiego Mariana Dembinioka. Temat nie mógł zostać poddany pod dyskusję, gdyż mijała już druga godzina spotkania. W kuluarach jednak jeszcze długo toczyły się rozmowy po zakończeniu jego oficjalnej części.
|
reklama
|
Dodaj komentarz