Górnicy na wynik testów będą musieli czekać dwa tygodnie. Już dzisiaj można podważyć wiarygodność tych wynikówW JSW zatrudnionych jest ok. 5700 pracowników. We wszystkich kopalniach tej spółki trwa wydobycie. Każda z nich ma zakontraktowane umowy i musi dotrzymać terminów dostaw. Jak zapewnia zarząd od początku kłopotów z groźnym wirusem COVID- 19 włączono procedury bezpieczeństwa w takim stopniu w jakim było to możliwe. Należy jednak wziąć pod uwagę specyfikę pracy oraz problem z zachowaniem wymaganej odległości. Obecnie od zatrudnionych w spółce górników pobrano ok. 4 tyś próbek. Wyniki dotarły tylko z 699 pobrań. Na resztę wyników będzie trzeba czekać nawet dwa tygodnie. To stawia w trudnym położeniu nie tylko górników, ale również zarząd JSW oraz PGG, który jest w podobnym położeniu: - Wyniki po dwóch tygodniach mogą być już nieaktualne. To również pokazuje niepoważne traktowanie tych ludzi, którzy tak długo muszą czekać na wynik. Przecież oni wszyscy mają rodziny i niejednokrotnie mieszkają ze starszymi rodzicami – podkreśla Roman Brudziński dyr. Związków Zawodowych „ Solidarność” przy kopalni „Zofiówka”. Górnicy którzy już uzyskali wynik testu dodatni, czują się dobrze i przechodzą zakażenie bezobjawowo. To również budzi u nich samych powód by wątpić w wyniki tych testów. - Otrzymałem wynik dodatni i zostałem skierowany na kwarantannę. Czuję się dobrze, nie mam nawet kataru. Kwarantannie poddano również moją rodzinę, choć oni też czują się dobrze. Co dziwne, moja żona ma problem z odpornością i często choruje na grypę czy nawet zapalenie oskrzeli. Obecnie Jednak testów mojej rodzinie nikt nie chce wykonać. Nie poddano również kwarantannie kolegów z którymi pracuję, anmiałem z nimi bezpośredni kontakt. Oni nadal czekaja na wynik testu. Czujemy się traktowani niepoważnie zarówno przez zakład pracy, ale przede wszystkim przez rząd. Ściągnęli na nas hejt i duże niezrozumienie społeczne. Ja chcę jak najszybciej wrócić do pracy, ale zastanawiam się również nad powtórzeniem testu prywatnie – mówi Pan Tomasz, górnik mieszkający w Jastrzębiu Zdroju. Wątpliwości wielu pracowników potwierdza również Roman Brudziński: - Dzwonią do nas górnicy, którzy czują się dobrze i chcą wrócić do pracy. Coraz trudniej im uwierzyć w wyniki testów. Jednym z pierwszych zakażonych w naszej załodze był pracownik dojeżdżający do pracy z okolic Wadowic. Codziennie podróżował ze swoim kolegą, a co ciekawe pasażer ma wynik ujemny. O tym jak długo górnicy i ich pracodawcy będą musieli czekać na wynik próbowaliśmy zapytać Wojewodę. Jednak ani on, ani nawet pani rzecznik nie odpowiedzieli na próbę kontaktu.
|
reklama
|
Dodaj komentarz