Bociany szykują się do odlotuWylot ptaków poprzedzają tzw. bocianie sejmiki. Jak wytłumaczył Kaługa, bociany muszą się zgromadzić przed odlotem, bo przemieszczają się też w gromadach. Pojedyncze ptaki nie mają szans by samotnie przelecieć tak długi dystans. — Bociany z całej okolicy spotykają się w jednym - często tym samym od kilku lat - miejscu. Poznają je instynktownie. Jest to zazwyczaj jakaś polana leśna, rozległe łąki. Przebywają tam od jednego do kilku dni. Często nocują na słupach wysokiego napięcia, drzewach — mówi prezes towarzystwa. Kaługa wyjaśnia, że przed wspólnym startem pojedyncze ptaki startują i próbują szybować. Później podrywają całe stado, które leci w tzw. kominach powietrza. — Podczas podróży zatrzymują się w optymalnych dla nich miejscach. Podobnie jak miejsca sejmikowania, są to regiony, w których mogą znaleźć pokarm i odpocząć — tłumaczy Kaługa. Czasami jednak w takich miejscach narażają się na niebezpieczeństwo. Jakiś czas temu zdarzyło się, że grupa polskich bocianów zatrzymała się w zbiorniku retencyjnym w okolicach Izraela. Tam zatruła się usuniętymi przez ludzi związkami żelaza. Niektóre bociany mogą przelecieć nawet 10 tys. km. Jednak sporo ptaków po drodze ginie. Bociany to duże ptaki, więc straty są mniejsze niż w przypadku innych gatunków. Podczas lotu może jednak zginąć około 30 proc. młodych osobników. Straty wśród ptaków jednorocznych innych gatunków mogą wynosić nawet 70 proc. Bociany spotykają się w różnych częściach Afryki. Młode, które wykluły się w Polsce wracają do nas dopiero około trzeciego roku życia. Przez dwa lata tam żerują i dojrzewają. W Afryce jest również niewielka populacja - kilkaset par - która nie wraca wcale. Pierwsze bociany pojawiają się w polskich gniazdach ponownie około 25 marca, główna fala osiedla się do 10 kwietnia. — Bociany po ponownym przylocie do Polski same szykują sobie optymalne miejsca na siedlisko, więc pomoc ludzka nie zawsze jest im potrzebna — przekonuje Kaługa.
|
reklama
|
J.w
.
a kto mi przyniesie potomka!?
Dodaj komentarz